piątek, 28 marca 2014
Zespół jelita drażliwego
Zespół jelita drażliwego to ostatnio bardzo popularna diagnoza. Wygodna dla lekarzy, którzy wrzucają do jednego wora objawy takie jak:
-wzdęcia
-zaparcia
-gazy
-bulgotanie w żołądku
-zgaga
-biegunka
-hemoroidy
-nudności
-bóle jelit
Czego możemy spodziewać się po diagnozie?
Dostaniemy plik recept - polprazol czy inny lek IPP na zgage, stoperan lub duspatalin na biegunke, tribux na bóle, proctoglyvenol na hemoroidy, meteospasmy czy espumisanl na wzdęcia. Niestety te leki nie leczą, ewentualnie uciszają objawy, ale do czasu, bo później trzeba zwiększać dawkę, a objawy wracają i jeszcze się nasilają.
Dodatkowo, lekarze często zalecają dietę lekkostrawną -jasne pieczywo, chude twarogi, biały ryż, rzadkie zupki, gotowane warzywa, chuda wędlina.
Niestety stosując się do powyższych rad niczego nie uzyskamy. Każdy objaw ma jakąś przyczynę i tą przyczyną na pewno nie jest zespół jelita drażliwego. To zespół objawów, a nie jednostka chorobowa, tzn., że ma jakąś konkretną przyczyną i cały problem leży w tym, żeby tą przyczyną znaleźć i zlikwidować.
Przyczynami zespołu jelita drażliwego są najczęściej:
-zbyt mała ilość kwasu solnego i enzymów wydzielanych przez układ pokarmowy
-przerost flory bakteryjnej
-nieszczelna śluzówka jelit
-pasożyty
-candida
-zanieczyszczone jelita kamieniami kałowymi
-słabo pracująca wątroba
-stan zapalny żołądka/jelit
-wypłukanie dobrych bakterii z jelit poprzez częste biegunki
Kiedy możemy uznać, że nie mamy zespołu jelita drażliwego? Wtedy, kiedy nie dokuczają nam żadne z w/w objawów i wypróżniamy się conajmniej raz dziennie (jeśli rzadziej, możemy mówić o zaparciach, jeśli częściej niż 4-5 razy o biegunkach).
Wyleczenie zespołu jelita drażliwego jest możliwe -niestety nie będziesz mógł już jeść w fastfoodach, ani czekoladek ze sklepu, jeść w pośpiechu, kupować gotowych produktów w supermarketach, za to możesz wreszcie poczuć w sobie dużo energii, w końcu się wyspać, nie bać chodzić się do toalety i pozbyć się tych wszystkich koszmarnych objawów jak wzdęcia, zaparcia i biegunki.
Nieleczone jelita mogą prowadzić do:
-nierównowagi hormonalnej - a przez to do złego samopoczucia, słabej potencji u mężczyzn, nieregularnych okresów u kobiet
-chorób autoimmunologiczych - RZS, Hashimoto i inne
-nietolerancji pokarmowych (np. jajka, ziarna, orzechy)
-złego samopoczucia, wiecznego zmęczenia, depresji, niezadowolenia z życia
-zanieczyszczenia organizmu - nasz organizm nie potrafi sprawnie odprowadzać toksyn
-wypadania włosów
-trądziku, zanieczyszczonej skóry
-b. słabej odporności (80% odporności pochodzi z jelit) - częste katary, infekcje, przeziębienia, bolące zatoki, infekcje układu moczowo-płciowego
Zdrowe jelita to podstawa zdrowego człowieka. Leczenie każdej innej choroby przewlekłej jak niedoczynność tarczycy, Hashimoto, trądzik, zaczęłabym od zaleczenia jelit.
Od czego zaczynamy leczenie? Od diagnozy, czyli sprawdzamy co u nas powoduje zespół objawów.
1)Sprawdzamy czy nie mamy pasożytów - z próbek kału, niestety jest mało miarodajny i trzeba go powtarzać
2)Sprawdzamy, że nie mamy przerostu candidy - diagnoza w tym kierunku nie jest problemem
3)Sprawdzamy, czy nie mamy przerostu flory bakteryjnej (za dużo bakterii w jelicie cienkim)
4)Kolonoskopia i gastroskopia - sprawdzamy, czy nie mamy stanu zapalnego, celiakii, choroby Crohna lub innej choroby przewlekłej
5)Robimy próby wątrobowe
6)Sprawdzamy szczelność jelit - w laboratoriach dostępne są takie badania, warto poszukać
W zależności od diagnozy leczenie jest różne. Ten post jest raczej wstępem do tematu jelit, dlatego zamieszczę w nim tylko ogólne rady, które mogą pomóc w leczeniu ZJD:
1) Odstawiamy przetworzoną żywność - będzie dla wielu osób ciężko odstawić chleb, makaron, nabiał (mleko, jogurty, kefiry, maślanki - musimy sprawdzić, czy dobrze jest tolerowany poprzez eliminacje i ponowne właczenie go do diety), wędliny, wszystko co zawiera gluten - kluski, bułki, ciasta, naleśniki, pierogi, ale uwaga, wszystko można zrobić w wersji bezglutenowej/paleo ;) Odstawiamy cole i inne kolorowe, gazowane napoje. Soki typu Kubuś, Pysio, te 100% pasteryzowane (wszystkie niejednodniowe) również. Gluten i nabiał najlepiejs odstawić na min 2 tygodnie (najlepiej 3-4) i potem spróbować np. kromki chleba, czy zwykłego jogurtu, jeśli jest jakaś reakcja w postacji wzdęć, bólu itp. niewątpliwie powinniśmy unikać takich produktów.
(U niektórych sam pkt 1 nieweluje objawy ;)
2) Najlepiej dodatkowo odstawić inne zboża tj. ryż, kasze, ale wiem, że może być to dla wielu z was zbyt duży szok, dlatego na początku można je jeszcze stosować, ponieważ sama dieta bezglutenowa może być trudna do utrzymania - następnie spróbować wyelimonować zboża - wspaniałe samopoczucie może być niezwykłą nagrodą
3)Uczymy się przyrządzać pyszne dania z warzyw, mięsa, jajek i paleo mąk
Co możemy jeść?
mięso - wszystkie rodzaje, preferowane są podroby, ryby, a także jaja
orzechy, ziarna w ograniczonej ilości
warzywa - z wyjątkiem strączkowych (fasola, bób, groch - działają wzdymająco), soji - zawiera estrogeny;
najlepiej gotowane lub pieczone, surowe mogą być źle tolerowane
owoce - najlepiej truskawki, jagody, kiwi, grapefruity, pomarańcze, granaty, cytryny
zdrowe tłuszcze - awokado, masło (uwaga na nabiał, może powodować problemy), masło ghee- klarowane czyli czysty tłuszcz do kupienia w biedronce ;), olej kokosowy - rafinowany lub nie, smalec, oliwa z oliwek (dobrej jakości!)
Odstawiamy wszystkie tłuszcze trans! Unikamy olei roślinnych - rzepakowy, słonecznikowy, ...Zawierają dużo omega-6, a my potrzebujemy bardziej tych omega-3 - w dużym skrócie : )
Od diety nie robimy wyjątków ;)! Jeśli chcemy się wyleczyć, musimy być konsekwentni.
60-70% naszego talerza to warzywa, 20-30 % to mięso, jaja lub inne źródło białka, a 10% to zdrowe tłuszcze
Czego staramy się jeść dużo?
Warzyw - gotowanych, pieczonych lub duszonych. Kapusty kiszonej, kiszonych ogórków (nie kwaszone!), soku z kiszonych buraków lub kapusty, kiszoną marchewkę - najlepiej zrobić samemu. Pijemy dużo domowego rosołu na kościach. Jemy kokosa, czy robimy desery z mleka kokosowego lub wiórek (tych, bez siarki w składzie). Jemy awokado, tłuste ryby jak łosoś. Dużo ziół - bazylia, oregano, tymianek.
Przykładowe posiłki:
-omlet z 3 jaj na maśle, 2 pieczone marchewki z masłem i koperkiem, gotowany brokuł z odrobiną czosnku
-pieczony indyk z porem i pieczarkami, gotowany kalafior, odrobina masła z czosnkiem, pieczony burak
-pieczony łosoś z sałatką warzywną skropioną oliwą z oliwek i niepasteryzowanym octem jabłkowym
Podsumowując jest to dieta oparta na prostych, nieprzetworzonych produktach, jemy to, co stworzyła matka natura. Nie jemy nic, co ma długi skład, nic co ma konserwanty, wypełniacze, zapychacze typu mąka, gluten, lecytyna sojowa, cukier, syrop glukozowo-fruktozowy.
U wielu osób w/w zasady dają bardzo dużo. Samo wyrzucenie konserwantów i glutenu z diety działa "leczniczo" ;)
W kolejnym etapie (jeśli 1 nie daje oczekiwanych rezultatów) odstawiłabym ziarna, pestki i orzechy - zawierają kwas fitynowy, są ciężkostrawne.
Jeśli jednak objawy dalej występują, należy wprowadzić suplementy.
-kwas solny + pepsyna np. now food -kapsułki połykamy z posiłkiem (najpierw 1, jeśli nie ma lekkiej zgagi, to przy następnym posiłku bierzemy dwie, jeśli dalej nie ma to przy kolejnym 3 itd) Znacznie ułatwiają trawienie. Jeśli naszym objawem jest zgaga, to jej przyczyną nie jest za duża ilość kwasu solnego, tylko za mała. Mała ilość enzymów powoduje, że trawienie jest upośledzenie, a w kale widoczne są niestrawione resztki. U mnie jedna kapsułka kwasu solnego z pepsyną podczas posiłku zlikwidowała mdłości, uczucie ciężkości po posiłku. Wcześniej stosowałam wodę + ocet jabłkowy z Rossmanna (łyżka na pół szklanki wody) i efekty były podobne, lecz słabsze.
-amol - parę kropli na kawałek miodu lub wody po posiłku - amol ma dobry skład i przyda się także przy inhalacjach gdy mamy problemy z bolącymi zatokami/katarem
-parafarm/ olejek z pestek grapefruita/olejek eteryczny miętowy/ oregano/ rozmarynowy naturalny - w małych dawkach, jest to terapia tylko wspomagająca, kiedy wykryjemy u siebie pasożyty terapia powinna wyglądać inaczej (należy wtedy m.in. odstawić większość owoców i surowych potraw)
-probiotyk - kilkanaście-kilkadziesiąt bilionów bakterii, 8 szczepów - do kupienia np. na ebay czy iherb.com - bardzo ważny suplement! warto na niego wydać trochę więcej - łykamy daleko od parafarmu! zamiast kapsułek możemy sami przyrządzać kiszonki, pić herbatę z kombuchy, szukać niepasteryzowanych kiszonych ogórków czy kapusty kiszonej, takiej prosto z beczki
-l-glutamina - leczy śluzówkę jelit, ja kupuję cały kg czystej glutaminy i piję 2x10 g dziennie (na czczo i wieczorem) ostatnio czytałam również sporo o lukrecji DGL, dostępna na all, jeszcze nie testowałam. Po 3 miesięcznej kuracji robimy przerwę od glutaminy.
Na przykład:
-rano przed śniadaniem jemy l-glutaminę (10g) rozpuszczoną w wodzie
-jemy śniadanie - w trakcie łykamy kapsułkę z kwasem solnym
-30 min przed obiadem łykamy parafarm
-jemy obiad - w trakcie łykamy kapsułkę z kwasem solnym
-w przerwie między obiadem a kolacją łykamy nasz probiotyk
-jemy kolacje - w trakcie łykamy kapsułkę z kwasem solnym
-po kolacji, przed snem pijemy kolejna procję l-glutaminy (10g)
W międzyczasie pijemy najlepiej wodę i herbaty- ziołowe (mięta, rumianek, prawoślaz, koper włoski lub gotowe mieszanki), owocowe (bez sztucznych dodatków, polecam np. Lord Nelson z Lidla (nie w torebkach), zielone, czerwone - odradzam czarną, bo może podrażniać żołądek, to samo kawa, niestety wielu z was będzie ciężko odstawić. Może przekonacie się do picia kawy z odrobiną masła lub mleka kokosowego? ;)
Dobrym tonikiem na trawienie jest: woda mineralna ok 1,5l + 1-2 łyżki prawdziwego miodu (nie z supermarketu), 5-8 łyżek octu jabłkowego niepasteryzowanego + 10cmx3cm kawałek imbiru drobno pokrojnego lub przeciśniętego przez praskę -taki "tonik" można trzymać w lodówce ok tygodnia, pijemy 2-3 razy dziennie 3/4 szklanki.
Planuję więcej postów nt. udoskonalania naszego trawienia, bo niestety wiem jak wiele osób ma z tym problem, a jest to podstawa leczenia PCO, niedoczynności tarczycy, nadczynności, Hashimoto i innych problemów hormonalnych.
A wy, stosujecie coś na trawienie?
CZYTAJ DALEJ
-wzdęcia
-zaparcia
-gazy
-bulgotanie w żołądku
-zgaga
-biegunka
-hemoroidy
-nudności
-bóle jelit
Czego możemy spodziewać się po diagnozie?
Dostaniemy plik recept - polprazol czy inny lek IPP na zgage, stoperan lub duspatalin na biegunke, tribux na bóle, proctoglyvenol na hemoroidy, meteospasmy czy espumisanl na wzdęcia. Niestety te leki nie leczą, ewentualnie uciszają objawy, ale do czasu, bo później trzeba zwiększać dawkę, a objawy wracają i jeszcze się nasilają.
Dodatkowo, lekarze często zalecają dietę lekkostrawną -jasne pieczywo, chude twarogi, biały ryż, rzadkie zupki, gotowane warzywa, chuda wędlina.
Niestety stosując się do powyższych rad niczego nie uzyskamy. Każdy objaw ma jakąś przyczynę i tą przyczyną na pewno nie jest zespół jelita drażliwego. To zespół objawów, a nie jednostka chorobowa, tzn., że ma jakąś konkretną przyczyną i cały problem leży w tym, żeby tą przyczyną znaleźć i zlikwidować.
Przyczynami zespołu jelita drażliwego są najczęściej:
-zbyt mała ilość kwasu solnego i enzymów wydzielanych przez układ pokarmowy
-przerost flory bakteryjnej
-nieszczelna śluzówka jelit
-pasożyty
-candida
-zanieczyszczone jelita kamieniami kałowymi
-słabo pracująca wątroba
-stan zapalny żołądka/jelit
-wypłukanie dobrych bakterii z jelit poprzez częste biegunki
Kiedy możemy uznać, że nie mamy zespołu jelita drażliwego? Wtedy, kiedy nie dokuczają nam żadne z w/w objawów i wypróżniamy się conajmniej raz dziennie (jeśli rzadziej, możemy mówić o zaparciach, jeśli częściej niż 4-5 razy o biegunkach).
Wyleczenie zespołu jelita drażliwego jest możliwe -niestety nie będziesz mógł już jeść w fastfoodach, ani czekoladek ze sklepu, jeść w pośpiechu, kupować gotowych produktów w supermarketach, za to możesz wreszcie poczuć w sobie dużo energii, w końcu się wyspać, nie bać chodzić się do toalety i pozbyć się tych wszystkich koszmarnych objawów jak wzdęcia, zaparcia i biegunki.
koper włoski - najlepsze zioło na trawienie
Nieleczone jelita mogą prowadzić do:
-nierównowagi hormonalnej - a przez to do złego samopoczucia, słabej potencji u mężczyzn, nieregularnych okresów u kobiet
-chorób autoimmunologiczych - RZS, Hashimoto i inne
-nietolerancji pokarmowych (np. jajka, ziarna, orzechy)
-złego samopoczucia, wiecznego zmęczenia, depresji, niezadowolenia z życia
-zanieczyszczenia organizmu - nasz organizm nie potrafi sprawnie odprowadzać toksyn
-wypadania włosów
-trądziku, zanieczyszczonej skóry
-b. słabej odporności (80% odporności pochodzi z jelit) - częste katary, infekcje, przeziębienia, bolące zatoki, infekcje układu moczowo-płciowego
Zdrowe jelita to podstawa zdrowego człowieka. Leczenie każdej innej choroby przewlekłej jak niedoczynność tarczycy, Hashimoto, trądzik, zaczęłabym od zaleczenia jelit.
Od czego zaczynamy leczenie? Od diagnozy, czyli sprawdzamy co u nas powoduje zespół objawów.
1)Sprawdzamy czy nie mamy pasożytów - z próbek kału, niestety jest mało miarodajny i trzeba go powtarzać
2)Sprawdzamy, że nie mamy przerostu candidy - diagnoza w tym kierunku nie jest problemem
3)Sprawdzamy, czy nie mamy przerostu flory bakteryjnej (za dużo bakterii w jelicie cienkim)
4)Kolonoskopia i gastroskopia - sprawdzamy, czy nie mamy stanu zapalnego, celiakii, choroby Crohna lub innej choroby przewlekłej
5)Robimy próby wątrobowe
6)Sprawdzamy szczelność jelit - w laboratoriach dostępne są takie badania, warto poszukać
W zależności od diagnozy leczenie jest różne. Ten post jest raczej wstępem do tematu jelit, dlatego zamieszczę w nim tylko ogólne rady, które mogą pomóc w leczeniu ZJD:
1) Odstawiamy przetworzoną żywność - będzie dla wielu osób ciężko odstawić chleb, makaron, nabiał (mleko, jogurty, kefiry, maślanki - musimy sprawdzić, czy dobrze jest tolerowany poprzez eliminacje i ponowne właczenie go do diety), wędliny, wszystko co zawiera gluten - kluski, bułki, ciasta, naleśniki, pierogi, ale uwaga, wszystko można zrobić w wersji bezglutenowej/paleo ;) Odstawiamy cole i inne kolorowe, gazowane napoje. Soki typu Kubuś, Pysio, te 100% pasteryzowane (wszystkie niejednodniowe) również. Gluten i nabiał najlepiejs odstawić na min 2 tygodnie (najlepiej 3-4) i potem spróbować np. kromki chleba, czy zwykłego jogurtu, jeśli jest jakaś reakcja w postacji wzdęć, bólu itp. niewątpliwie powinniśmy unikać takich produktów.
(U niektórych sam pkt 1 nieweluje objawy ;)
2) Najlepiej dodatkowo odstawić inne zboża tj. ryż, kasze, ale wiem, że może być to dla wielu z was zbyt duży szok, dlatego na początku można je jeszcze stosować, ponieważ sama dieta bezglutenowa może być trudna do utrzymania - następnie spróbować wyelimonować zboża - wspaniałe samopoczucie może być niezwykłą nagrodą
3)Uczymy się przyrządzać pyszne dania z warzyw, mięsa, jajek i paleo mąk
Co możemy jeść?
mięso - wszystkie rodzaje, preferowane są podroby, ryby, a także jaja
orzechy, ziarna w ograniczonej ilości
warzywa - z wyjątkiem strączkowych (fasola, bób, groch - działają wzdymająco), soji - zawiera estrogeny;
najlepiej gotowane lub pieczone, surowe mogą być źle tolerowane
owoce - najlepiej truskawki, jagody, kiwi, grapefruity, pomarańcze, granaty, cytryny
zdrowe tłuszcze - awokado, masło (uwaga na nabiał, może powodować problemy), masło ghee- klarowane czyli czysty tłuszcz do kupienia w biedronce ;), olej kokosowy - rafinowany lub nie, smalec, oliwa z oliwek (dobrej jakości!)
Odstawiamy wszystkie tłuszcze trans! Unikamy olei roślinnych - rzepakowy, słonecznikowy, ...Zawierają dużo omega-6, a my potrzebujemy bardziej tych omega-3 - w dużym skrócie : )
Od diety nie robimy wyjątków ;)! Jeśli chcemy się wyleczyć, musimy być konsekwentni.
60-70% naszego talerza to warzywa, 20-30 % to mięso, jaja lub inne źródło białka, a 10% to zdrowe tłuszcze
Czego staramy się jeść dużo?
Warzyw - gotowanych, pieczonych lub duszonych. Kapusty kiszonej, kiszonych ogórków (nie kwaszone!), soku z kiszonych buraków lub kapusty, kiszoną marchewkę - najlepiej zrobić samemu. Pijemy dużo domowego rosołu na kościach. Jemy kokosa, czy robimy desery z mleka kokosowego lub wiórek (tych, bez siarki w składzie). Jemy awokado, tłuste ryby jak łosoś. Dużo ziół - bazylia, oregano, tymianek.
Przykładowe posiłki:
-omlet z 3 jaj na maśle, 2 pieczone marchewki z masłem i koperkiem, gotowany brokuł z odrobiną czosnku
-pieczony indyk z porem i pieczarkami, gotowany kalafior, odrobina masła z czosnkiem, pieczony burak
-pieczony łosoś z sałatką warzywną skropioną oliwą z oliwek i niepasteryzowanym octem jabłkowym
Podsumowując jest to dieta oparta na prostych, nieprzetworzonych produktach, jemy to, co stworzyła matka natura. Nie jemy nic, co ma długi skład, nic co ma konserwanty, wypełniacze, zapychacze typu mąka, gluten, lecytyna sojowa, cukier, syrop glukozowo-fruktozowy.
U wielu osób w/w zasady dają bardzo dużo. Samo wyrzucenie konserwantów i glutenu z diety działa "leczniczo" ;)
W kolejnym etapie (jeśli 1 nie daje oczekiwanych rezultatów) odstawiłabym ziarna, pestki i orzechy - zawierają kwas fitynowy, są ciężkostrawne.
Jeśli jednak objawy dalej występują, należy wprowadzić suplementy.
-kwas solny + pepsyna np. now food -kapsułki połykamy z posiłkiem (najpierw 1, jeśli nie ma lekkiej zgagi, to przy następnym posiłku bierzemy dwie, jeśli dalej nie ma to przy kolejnym 3 itd) Znacznie ułatwiają trawienie. Jeśli naszym objawem jest zgaga, to jej przyczyną nie jest za duża ilość kwasu solnego, tylko za mała. Mała ilość enzymów powoduje, że trawienie jest upośledzenie, a w kale widoczne są niestrawione resztki. U mnie jedna kapsułka kwasu solnego z pepsyną podczas posiłku zlikwidowała mdłości, uczucie ciężkości po posiłku. Wcześniej stosowałam wodę + ocet jabłkowy z Rossmanna (łyżka na pół szklanki wody) i efekty były podobne, lecz słabsze.
-amol - parę kropli na kawałek miodu lub wody po posiłku - amol ma dobry skład i przyda się także przy inhalacjach gdy mamy problemy z bolącymi zatokami/katarem
-parafarm/ olejek z pestek grapefruita/olejek eteryczny miętowy/ oregano/ rozmarynowy naturalny - w małych dawkach, jest to terapia tylko wspomagająca, kiedy wykryjemy u siebie pasożyty terapia powinna wyglądać inaczej (należy wtedy m.in. odstawić większość owoców i surowych potraw)
olejki eteryczne firmy AROMATIKA nadają się do spożycia wew. dostępne na lawendowysklep.pl - 4-6 kropli na łyżeczkę oliwy z oliwek 2 razy dziennie
-probiotyk - kilkanaście-kilkadziesiąt bilionów bakterii, 8 szczepów - do kupienia np. na ebay czy iherb.com - bardzo ważny suplement! warto na niego wydać trochę więcej - łykamy daleko od parafarmu! zamiast kapsułek możemy sami przyrządzać kiszonki, pić herbatę z kombuchy, szukać niepasteryzowanych kiszonych ogórków czy kapusty kiszonej, takiej prosto z beczki
-l-glutamina - leczy śluzówkę jelit, ja kupuję cały kg czystej glutaminy i piję 2x10 g dziennie (na czczo i wieczorem) ostatnio czytałam również sporo o lukrecji DGL, dostępna na all, jeszcze nie testowałam. Po 3 miesięcznej kuracji robimy przerwę od glutaminy.
l-glutamina - taką zamawiam, rozpuszczam w odrobinie wody
Na przykład:
-rano przed śniadaniem jemy l-glutaminę (10g) rozpuszczoną w wodzie
-jemy śniadanie - w trakcie łykamy kapsułkę z kwasem solnym
-30 min przed obiadem łykamy parafarm
-jemy obiad - w trakcie łykamy kapsułkę z kwasem solnym
-w przerwie między obiadem a kolacją łykamy nasz probiotyk
-jemy kolacje - w trakcie łykamy kapsułkę z kwasem solnym
-po kolacji, przed snem pijemy kolejna procję l-glutaminy (10g)
W międzyczasie pijemy najlepiej wodę i herbaty- ziołowe (mięta, rumianek, prawoślaz, koper włoski lub gotowe mieszanki), owocowe (bez sztucznych dodatków, polecam np. Lord Nelson z Lidla (nie w torebkach), zielone, czerwone - odradzam czarną, bo może podrażniać żołądek, to samo kawa, niestety wielu z was będzie ciężko odstawić. Może przekonacie się do picia kawy z odrobiną masła lub mleka kokosowego? ;)
Dobrym tonikiem na trawienie jest: woda mineralna ok 1,5l + 1-2 łyżki prawdziwego miodu (nie z supermarketu), 5-8 łyżek octu jabłkowego niepasteryzowanego + 10cmx3cm kawałek imbiru drobno pokrojnego lub przeciśniętego przez praskę -taki "tonik" można trzymać w lodówce ok tygodnia, pijemy 2-3 razy dziennie 3/4 szklanki.
imbir- przyspiesza trawienie, wspomaga odchudzanie
Planuję więcej postów nt. udoskonalania naszego trawienia, bo niestety wiem jak wiele osób ma z tym problem, a jest to podstawa leczenia PCO, niedoczynności tarczycy, nadczynności, Hashimoto i innych problemów hormonalnych.
A wy, stosujecie coś na trawienie?
niedziela, 16 marca 2014
CZYTAJ DALEJ
Paleo diet photo part VIII
MY PALEO DIET IN REALITY
1. kotlety warzywne (mieszanka warzywna + 2 jajka + mąka lniana) smażone na maśle ghee
2. Domowa galaretka z domową czekoladą (żelatyna + sok pomarańczowy; masło + kakao + miód)
3. Kalafior, marchewka, pieczony indyk, kurkuma, pietruszka
4. Szpinak, pietruszka, pieczony indyk, włoszczyzna
5. Domowe chipsy z buraka
6. Domowe czekoladki - przepis
piątek, 7 marca 2014
Bardzo proste i szybkie w przygotowaniu. Niestety, ale chyba mam nietolerancje na kakao (reakcja krzyżowa z glutenem) dlatego zmuszona jestem do jego odstawienia (zamierzam zastąpić je karobem), jednak z czekoladek nie zrezygnuję ;) Wykonałam dziś bardzo prostą wersję:
Składniki:
-masło ghee lub olej kokosowy (ewentualnie zwykłe masło, min 82% tłuszczu) - 2 łyżki
*użyłam masła ghee, olej kokosowy wg. mnie byłby zbyt aromatyczny, chyba, że rafinowany.
-wiórki kokosowe - 100g lub krem kokosowy (pasta kokosowa) marki Amaizin (ok 7 zł/ 200g)
Przygotowanie:
W małym garnku rozpuszczamy 2 łyżki masła. W młynku do kawy (lub w blenderze ręcznym) mielimy wiórki na krem (nie musi być idealnie gładki, wystarczy, że wiórki będą drobno zmielone) następnie dodajemy do masła i mieszamy (już bez podgrzewania).
Ciepłą masę przekładamy do foremek i wkładamy na 15 min do zamrażarki lub na 45 min do lodówki.
Czekoladki są dosyć tłuste (nie należy przesadzić z ich ilością, mogą prowadzić do problemów trawiennych), ale bardzo delikatne ;)
Zachęcam do kombinowania z dodatkami - np. drobno pokrojone owoce świeże lub suszone, drobno pokrojone orzechy, laska wanilii, cynamon, kawa z cykorii.
CZYTAJ DALEJ
Białe czekoladki - paleo, dwuskładnikowe, bez cukru
Bardzo proste i szybkie w przygotowaniu. Niestety, ale chyba mam nietolerancje na kakao (reakcja krzyżowa z glutenem) dlatego zmuszona jestem do jego odstawienia (zamierzam zastąpić je karobem), jednak z czekoladek nie zrezygnuję ;) Wykonałam dziś bardzo prostą wersję:
Składniki:
-masło ghee lub olej kokosowy (ewentualnie zwykłe masło, min 82% tłuszczu) - 2 łyżki
*użyłam masła ghee, olej kokosowy wg. mnie byłby zbyt aromatyczny, chyba, że rafinowany.
-wiórki kokosowe - 100g lub krem kokosowy (pasta kokosowa) marki Amaizin (ok 7 zł/ 200g)
skład: 100% miąższu z kokosa; dostępność: sklepy ze zdrową żywnością (od kremu oddziela się niewielka warstwa oleju kokosowego, można go zużyć do smażenia/gotowania/ nawilżania skóry twarzy/ciała). Pod wpływem ciepła pasta rozpuszcza się do kremowej konsystencji. Nadaje się również jako polewa do ciasteczek czy owoców.
Przygotowanie:
W małym garnku rozpuszczamy 2 łyżki masła. W młynku do kawy (lub w blenderze ręcznym) mielimy wiórki na krem (nie musi być idealnie gładki, wystarczy, że wiórki będą drobno zmielone) następnie dodajemy do masła i mieszamy (już bez podgrzewania).
Ciepłą masę przekładamy do foremek i wkładamy na 15 min do zamrażarki lub na 45 min do lodówki.
Czekoladki są dosyć tłuste (nie należy przesadzić z ich ilością, mogą prowadzić do problemów trawiennych), ale bardzo delikatne ;)
Zachęcam do kombinowania z dodatkami - np. drobno pokrojone owoce świeże lub suszone, drobno pokrojone orzechy, laska wanilii, cynamon, kawa z cykorii.
czwartek, 6 marca 2014
Mam niedoczynność tarczcy i nie tyję.
Post, który zainteresuje na pewno wiele kobiet.
To, co zdążyłam zauważyć po paru miesiącach użytkowania bloggera - najpopularniejszym tematem jest odchudzanie.
Postów nt. 5 małych posiłków dziennie i porad, co zrobić, żeby nie myśleć o jedzeniu, jakie ćwiczenia wykonywać ...jest tysiące.
Rzadko jednak pojawiają się posty, co jest tak na prawdę przyczyną nadwagi/otyłości, trudności w zgubieniu kilogramów. A szkoda, bo zazwyczaj wzięcie się za siebie tj. zrobienie pakietu badań i przeanalizowaniu objawów- czy przypadkiem nasza tarczyca nie zwolniła i nasze hormony są na zbyt niskim lub wysokim poziomie, nie rozwinęła się u nas insulinooporność lub mamy inne problemy hormomalne wystarczy. Tymczasem jemy coraz mniej - myśląc, że to wystarczy.
Pierwszą rzeczą, która należą zrobić, jesli chcemy schudnąć, to przebadać się. Na diagnostykę samochodu, czyli zwykly przegląd jesteśmy w stanie wydać pareset złotych, a na siebie żal nam wydać nawet 100 zł? Bo kto to widział takie drogie badania? Niestety, kompleks badań wynosi nas dosyć drogo, a jesli chcielibyśmy zrobić je na NFZ to również problem. Bo albo kolejki są olbrzymie (2 lata czekania na wizytę NFZ u endokrynologa to standart) to jeszcze lekarze jakoś niechętnie je przepisują, wyznając zasadę "Serce pani bije? oddycha pani? śpi? je? NO TO PO CO PANI BADANIA?"
Trzeba się mocno zmobilizowac, aby uzyskać od lekarza rodzinnego co się da, a na resztę dopłacić.
Co polecam zrobić?
-krzywa insulinowa i cukrowa 3 punktowa
-pakiet tarczycowy: TSH, t3, t4 i najlepiej do tego USG i anty-TPO, anty-TG
-hormony: estrogen, progesteron, prolaktyna, testosteron, adrostendion
-kortzol w DZM, kotyzol na czczo, w południe - najlepiej w warunkach szpitalnych.., DHEA
-elektrolity
-mocz, OB, witaminy: B12, D-25-OH, żelazo i ferrytyna
Post dotyczy jednak niedoczynności tarczycy, która jest coraz bardziej powszechnym problemem, często źle diagnozowanym - jeśli nasze hormony są poniżej 50% normy możemy wstępnie założyć, że jest to nasz problem, jeśli mamy problem z nadmiarem kilogramów.
UWAGA! Tycie przy niedoczynności i nadmierne chudnięcie przy nadczynności to nie reguła! Od każdej są wyjątki ;) Być może po prostu jestem jednym z nich.
Na niedoczynność cierpię od 2 lat, wcześniej miałam nadczynność, tak bardzo zachwiana hormonalnie jestem ;)
W każdym razie- rzadko kiedy czuję się dobrze i mam energię, dlatego zaczęłam leczenie na własną rękę - oprócz letroxu kupiłam thybon i czekam na rezultaty, o których mam zamiar całkiem niedługo napisać (a jest na prawdę lepiej!). Jedenym z najczęstszych objawów jest tycie, podaję przykłady gwiazd z tv:
Dlaczego ominęła mnie nadwaga? Na pewno nie ma jednoznacznej odpowiedzi, jednak postanowiłam napisać, co robię, może kogoś przypadkiem zmobilizuje do zmiany stylu życia ;)
(Nigdy moje TSH nie było tragiczne, tzn nie wynosiło 100, ale zwykle było ponad normę ok 6, co dla wielu kobiet jest usprawiedliwieniem swojej wagi).
Co robię?
-jem dużo ostrych przypraw: czosnek, cebula, chilli, imbir, pieprz, gorczyca (domowa musztarda)
Bardzo lubię ostre dania, także jest to raczej mój nawyk i nie używam ich specjalnie w celu przyspieszenia metabolizmu. Jednak jest to ich skutek uboczny. Dieta 3D chilli zdobyła nie bez powodu dużą popularność.
Kapsaicyna to substacja obecna w pierzu, papryce, kurkumie i innych ostrych przypraw korzennych - jest nazywana "spalaczen kalorii". (Nadmiar ostrych przypraw podrażnia jelita i może prowadzić do ich nieszczelności, dlatego z bólem serca muszę je ograniczać = max 2x ząbek czosnku dziennie, max łyżeczka ostrych przypraw dziennie - gorczyca, pieprz, chilli)
-nie jem nic przetworzonego (wędliny, zapiekanki, pizza, jakiekolwiek pieczywo, lody, batoniki, cukierki) a odkąd dbam o tarczycę, odstawiłam zupełnie. Taką czułam potrzebę i nie czuję z tego powodu straty.
-jem potrawy o niskim IG (nie jem nic, co zawiera cukier, nie jem zbóż i nabiału- działa insulinogennie) - zboża - makaron, chleb, bułki, ciastka, batoniki, wszystkie przetwory mączne to wysoki indeks glikemiczny - czyli łatwa droga do przytycia, w skrócie: nasza trzustka wyrzuca hormon: insulinę, a tłuszcz odkłada się w tkankach. Makaron czy ryż uważane są za dosyć zdrowe, jednak to spory mit. Tak na prawdę mimo "dużej" ilości witamin i minerałów nie zostają przyswojone, bo zawierają również kwas fitynowy, który uniemożliwa ich prawidłowe przyswojenie. Wysoki indeks glikemiczny tych potraw powoduję, że nadmiar cukru odkłada się na naszym brzuchu czy udach.
" Po zjedzeniu dużej porcji potraw z wysokim IG (makaron, ryż, kasza, pieczywo! - warto zastąpić porcję chleba czy bułek 2x większą porcją warzyw), węglowodany zostają rozłożone do cukru prostego- glukozy, a dokładniej do bardzo dużej ilości glukozy z którą nasz organizm musi sobie poradzić, ponieważ jedynie po intensywnym wysiłku jak np. trening siłowy jest nam ona potrzebna w takich ilościach. A więc nasz organizm wytwarza spore ilości insuliny, hormonu, który dostarcza glukozę do mięsni i komórek wątroby jako źródło energii. Nadmiar glukozy zostaje zmagazynowany w postaci tkanki tłuszczowej. Stały „przepływ” dużej ilości cukru przez nasz organizm, powoduje, że stajemy się insulino oporni, czyli potrzebujemy coraz więcej insuliny aby wywołać ten sam efekt i przekształcić tą samą ilość glukozy na tkankę tłuszczową. Duża ilość insuliny w krwiobiegu jest toksyczna i prowadzi m.in. do raka. Dodatkowo przy nadmiernej konsumpcji cukrów, organizm wytwarza w nadmiarze kortyzol i adrenalinę, zakłócając pracę układu hormonalnego."
-jem 3 razy dziennie do syta, dzięki czemu nie czuję się głodna między posiłkami
Przez 3 lata miałam problem z jedzeniem kompulsywnym. Zawsze myślałam, że 5 małych posiłków jest ok. Że przyspiesza trawienie i że robię dobrze. Niestety, nie. Jabłko i chleb ryżowy powodowal, że robiłam się jeszcze bardziej głodna i więcej myślałam o jedzeniu. 3 posiłki dziennie to mniej zmywania, mniej myślenia o jedzeniu, mniej bycia głodnym, mniej kombinowania co tym razem przygotować, mniej kilogramów.
-piję wodę z octem jabłkowym NIEPASTERYZOWANYM przed posiłkami (1-2 lyżki na 0,5 szklanki wody - pobudza wydzielanie soków trawiennych, przez co pokarm jest łatwiej strawny)
Daje mi również większy komfort jedzenia- nie czuję się pełna po jedzeniu, pokarm jest szybciej i efektywniej trawiony.
Można również używać toników wspomagających trawinie jak digestive tonik - produkują go różne fimry, np. Herbabol.
aktualnie używam hcl i pepsyny firmy now food - dawki powinny być wysokie!
-stosuję probiotyki w potaci kiszonej kapsuty, ogórków - również NIEPASTERYZOWNYCH, a także kwas buraczany. Zamówiłam także probiotyki - min. 20 bilionów bakterii i 7-10 rodzajów szczepów bakterii - trudno dostępne w Polsce (ebay, iherb). Niestety taki preparat jest dosyć drogi, dlatego, jeśli nie czujemy porzeby (nie mamy wzdęć, gazów, zaparć) polecam zwykłe kiszonki, nalepiej przyrządone samemu w domu - np. możemy sami ukisić marchewkę w zimę.
Probiotyki:
-wspomagają wchłanianie składników odżywczych
-poprawiają stan skóry
-wytwarzają witaminy B3 i B6
-poprawiają perstaltykę jelit, zapobiegają biegunkom i zaparciom
Dużo stresu, słaba odporność, przetworzona żywność - jeśli dotyczą Cię te problemy, to znak, że potrzebujesz probiotyku.
Oprócz domowych czy dobrych jakościowo kiszonek polecam kombuche czy kefir z alg.
-jem posiłki regularnie i dużo śpię - śniadanie ok 7-9, obiad ok 13-15, kolacja - 18, co do spania to nie mam problemu by zasnąć o 22
Spanie przy wysokim TSH to nie problem. Niestety nie powinno tak być, jednak przy regularnym trybie życia metabolizm znacznie podkręca. Regeneracja organizmu to podstawa. Wystarczy jeden raz, gdy nie prześpimy nocy (śpimy np. ok 4h) żeby zaburzyć nasz dobowy rytm kortyzolu. Nie można odespać nieprzespanych godzin, chodzi o rytm i regularność. Im bardziej regularnie śpimy tj. zasypiamy o tych samych porach i o tych samych porach się budzimy tym korzystniej dla naszego organizmu, tym wydajniej on pracuje i tym szybciej pracuje nasz metabolizm. Spanie przy idealnie zaciemniających zasłonach/ ciemnych roletach/opaskach na oczy/ używając stopperów również pomaga. Im sen głębszy, tym głębsza regeneracja. Nie powinniśmy wieczorem robić nic intensywnego jak np. ćwiczenia, czy nauka bo to powoduje wyskok kortyzolu, który jednak o tej porze powinien spadać.
-banalna prawda - im więcej się ruszamy tym lepiej. Wchodzenie po schodach, chodzenie po mieście, zamiast używania samochodu czy autobusu bo tak nam wygodniej. Nie czujecie satysfakcji z wejścia na 9 piętro, lub drogi pieszo zamiast przejechenia 2-3 przystanków autobusem? Ja zaliczyłam wejście na 10 piętro już ponad 50 razy i czuję się z tego powodu dużo szczęśliwsza.
Trudno powiedzieć, dzięki czemu utrzymuję w miarę stałą wagę, czy może jest jeszcze inny powód, ale przy ostatnim badaniu moje hormony wyszły dosyć słabo (T3 poniżej normy, T4 47 %)), a ja wciąż ważę ok 57 kg przy 174 cm ;)
CZYTAJ DALEJ
To, co zdążyłam zauważyć po paru miesiącach użytkowania bloggera - najpopularniejszym tematem jest odchudzanie.
Postów nt. 5 małych posiłków dziennie i porad, co zrobić, żeby nie myśleć o jedzeniu, jakie ćwiczenia wykonywać ...jest tysiące.
Rzadko jednak pojawiają się posty, co jest tak na prawdę przyczyną nadwagi/otyłości, trudności w zgubieniu kilogramów. A szkoda, bo zazwyczaj wzięcie się za siebie tj. zrobienie pakietu badań i przeanalizowaniu objawów- czy przypadkiem nasza tarczyca nie zwolniła i nasze hormony są na zbyt niskim lub wysokim poziomie, nie rozwinęła się u nas insulinooporność lub mamy inne problemy hormomalne wystarczy. Tymczasem jemy coraz mniej - myśląc, że to wystarczy.
Pierwszą rzeczą, która należą zrobić, jesli chcemy schudnąć, to przebadać się. Na diagnostykę samochodu, czyli zwykly przegląd jesteśmy w stanie wydać pareset złotych, a na siebie żal nam wydać nawet 100 zł? Bo kto to widział takie drogie badania? Niestety, kompleks badań wynosi nas dosyć drogo, a jesli chcielibyśmy zrobić je na NFZ to również problem. Bo albo kolejki są olbrzymie (2 lata czekania na wizytę NFZ u endokrynologa to standart) to jeszcze lekarze jakoś niechętnie je przepisują, wyznając zasadę "Serce pani bije? oddycha pani? śpi? je? NO TO PO CO PANI BADANIA?"
Trzeba się mocno zmobilizowac, aby uzyskać od lekarza rodzinnego co się da, a na resztę dopłacić.
Co polecam zrobić?
-krzywa insulinowa i cukrowa 3 punktowa
-pakiet tarczycowy: TSH, t3, t4 i najlepiej do tego USG i anty-TPO, anty-TG
-hormony: estrogen, progesteron, prolaktyna, testosteron, adrostendion
-kortzol w DZM, kotyzol na czczo, w południe - najlepiej w warunkach szpitalnych.., DHEA
-elektrolity
-mocz, OB, witaminy: B12, D-25-OH, żelazo i ferrytyna
Post dotyczy jednak niedoczynności tarczycy, która jest coraz bardziej powszechnym problemem, często źle diagnozowanym - jeśli nasze hormony są poniżej 50% normy możemy wstępnie założyć, że jest to nasz problem, jeśli mamy problem z nadmiarem kilogramów.
UWAGA! Tycie przy niedoczynności i nadmierne chudnięcie przy nadczynności to nie reguła! Od każdej są wyjątki ;) Być może po prostu jestem jednym z nich.
Na niedoczynność cierpię od 2 lat, wcześniej miałam nadczynność, tak bardzo zachwiana hormonalnie jestem ;)
W każdym razie- rzadko kiedy czuję się dobrze i mam energię, dlatego zaczęłam leczenie na własną rękę - oprócz letroxu kupiłam thybon i czekam na rezultaty, o których mam zamiar całkiem niedługo napisać (a jest na prawdę lepiej!). Jedenym z najczęstszych objawów jest tycie, podaję przykłady gwiazd z tv:
Dominika Ostałowska - widać różnicę, szczególnie, jeśli ktoś oglądał "M jak miłość"
Katarzyna Dowbor
Anna Dereszowska
Joanna Koroniewska
Znacie? Wiecie, że chorują?
(Nigdy moje TSH nie było tragiczne, tzn nie wynosiło 100, ale zwykle było ponad normę ok 6, co dla wielu kobiet jest usprawiedliwieniem swojej wagi).
bo liczą się wartości odżywcze, a nie kalorie
Co robię?
-jem dużo ostrych przypraw: czosnek, cebula, chilli, imbir, pieprz, gorczyca (domowa musztarda)
Bardzo lubię ostre dania, także jest to raczej mój nawyk i nie używam ich specjalnie w celu przyspieszenia metabolizmu. Jednak jest to ich skutek uboczny. Dieta 3D chilli zdobyła nie bez powodu dużą popularność.
Kapsaicyna to substacja obecna w pierzu, papryce, kurkumie i innych ostrych przypraw korzennych - jest nazywana "spalaczen kalorii". (Nadmiar ostrych przypraw podrażnia jelita i może prowadzić do ich nieszczelności, dlatego z bólem serca muszę je ograniczać = max 2x ząbek czosnku dziennie, max łyżeczka ostrych przypraw dziennie - gorczyca, pieprz, chilli)
Dodaję do mięsa, warzyw, omletów.
-nie jem nic przetworzonego (wędliny, zapiekanki, pizza, jakiekolwiek pieczywo, lody, batoniki, cukierki) a odkąd dbam o tarczycę, odstawiłam zupełnie. Taką czułam potrzebę i nie czuję z tego powodu straty.
-jem potrawy o niskim IG (nie jem nic, co zawiera cukier, nie jem zbóż i nabiału- działa insulinogennie) - zboża - makaron, chleb, bułki, ciastka, batoniki, wszystkie przetwory mączne to wysoki indeks glikemiczny - czyli łatwa droga do przytycia, w skrócie: nasza trzustka wyrzuca hormon: insulinę, a tłuszcz odkłada się w tkankach. Makaron czy ryż uważane są za dosyć zdrowe, jednak to spory mit. Tak na prawdę mimo "dużej" ilości witamin i minerałów nie zostają przyswojone, bo zawierają również kwas fitynowy, który uniemożliwa ich prawidłowe przyswojenie. Wysoki indeks glikemiczny tych potraw powoduję, że nadmiar cukru odkłada się na naszym brzuchu czy udach.
" Po zjedzeniu dużej porcji potraw z wysokim IG (makaron, ryż, kasza, pieczywo! - warto zastąpić porcję chleba czy bułek 2x większą porcją warzyw), węglowodany zostają rozłożone do cukru prostego- glukozy, a dokładniej do bardzo dużej ilości glukozy z którą nasz organizm musi sobie poradzić, ponieważ jedynie po intensywnym wysiłku jak np. trening siłowy jest nam ona potrzebna w takich ilościach. A więc nasz organizm wytwarza spore ilości insuliny, hormonu, który dostarcza glukozę do mięsni i komórek wątroby jako źródło energii. Nadmiar glukozy zostaje zmagazynowany w postaci tkanki tłuszczowej. Stały „przepływ” dużej ilości cukru przez nasz organizm, powoduje, że stajemy się insulino oporni, czyli potrzebujemy coraz więcej insuliny aby wywołać ten sam efekt i przekształcić tą samą ilość glukozy na tkankę tłuszczową. Duża ilość insuliny w krwiobiegu jest toksyczna i prowadzi m.in. do raka. Dodatkowo przy nadmiernej konsumpcji cukrów, organizm wytwarza w nadmiarze kortyzol i adrenalinę, zakłócając pracę układu hormonalnego."
-jem 3 razy dziennie do syta, dzięki czemu nie czuję się głodna między posiłkami
Przez 3 lata miałam problem z jedzeniem kompulsywnym. Zawsze myślałam, że 5 małych posiłków jest ok. Że przyspiesza trawienie i że robię dobrze. Niestety, nie. Jabłko i chleb ryżowy powodowal, że robiłam się jeszcze bardziej głodna i więcej myślałam o jedzeniu. 3 posiłki dziennie to mniej zmywania, mniej myślenia o jedzeniu, mniej bycia głodnym, mniej kombinowania co tym razem przygotować, mniej kilogramów.
-piję wodę z octem jabłkowym NIEPASTERYZOWANYM przed posiłkami (1-2 lyżki na 0,5 szklanki wody - pobudza wydzielanie soków trawiennych, przez co pokarm jest łatwiej strawny)
Daje mi również większy komfort jedzenia- nie czuję się pełna po jedzeniu, pokarm jest szybciej i efektywniej trawiony.
Można również używać toników wspomagających trawinie jak digestive tonik - produkują go różne fimry, np. Herbabol.
aktualnie używam hcl i pepsyny firmy now food - dawki powinny być wysokie!
-stosuję probiotyki w potaci kiszonej kapsuty, ogórków - również NIEPASTERYZOWNYCH, a także kwas buraczany. Zamówiłam także probiotyki - min. 20 bilionów bakterii i 7-10 rodzajów szczepów bakterii - trudno dostępne w Polsce (ebay, iherb). Niestety taki preparat jest dosyć drogi, dlatego, jeśli nie czujemy porzeby (nie mamy wzdęć, gazów, zaparć) polecam zwykłe kiszonki, nalepiej przyrządone samemu w domu - np. możemy sami ukisić marchewkę w zimę.
Probiotyki:
-wspomagają wchłanianie składników odżywczych
-poprawiają stan skóry
-wytwarzają witaminy B3 i B6
-poprawiają perstaltykę jelit, zapobiegają biegunkom i zaparciom
Dużo stresu, słaba odporność, przetworzona żywność - jeśli dotyczą Cię te problemy, to znak, że potrzebujesz probiotyku.
Oprócz domowych czy dobrych jakościowo kiszonek polecam kombuche czy kefir z alg.
-jem posiłki regularnie i dużo śpię - śniadanie ok 7-9, obiad ok 13-15, kolacja - 18, co do spania to nie mam problemu by zasnąć o 22
Spanie przy wysokim TSH to nie problem. Niestety nie powinno tak być, jednak przy regularnym trybie życia metabolizm znacznie podkręca. Regeneracja organizmu to podstawa. Wystarczy jeden raz, gdy nie prześpimy nocy (śpimy np. ok 4h) żeby zaburzyć nasz dobowy rytm kortyzolu. Nie można odespać nieprzespanych godzin, chodzi o rytm i regularność. Im bardziej regularnie śpimy tj. zasypiamy o tych samych porach i o tych samych porach się budzimy tym korzystniej dla naszego organizmu, tym wydajniej on pracuje i tym szybciej pracuje nasz metabolizm. Spanie przy idealnie zaciemniających zasłonach/ ciemnych roletach/opaskach na oczy/ używając stopperów również pomaga. Im sen głębszy, tym głębsza regeneracja. Nie powinniśmy wieczorem robić nic intensywnego jak np. ćwiczenia, czy nauka bo to powoduje wyskok kortyzolu, który jednak o tej porze powinien spadać.
-banalna prawda - im więcej się ruszamy tym lepiej. Wchodzenie po schodach, chodzenie po mieście, zamiast używania samochodu czy autobusu bo tak nam wygodniej. Nie czujecie satysfakcji z wejścia na 9 piętro, lub drogi pieszo zamiast przejechenia 2-3 przystanków autobusem? Ja zaliczyłam wejście na 10 piętro już ponad 50 razy i czuję się z tego powodu dużo szczęśliwsza.
Trudno powiedzieć, dzięki czemu utrzymuję w miarę stałą wagę, czy może jest jeszcze inny powód, ale przy ostatnim badaniu moje hormony wyszły dosyć słabo (T3 poniżej normy, T4 47 %)), a ja wciąż ważę ok 57 kg przy 174 cm ;)
Nie jestem lekarzem ani dietetykiem i nie gwarantuję, że po zastosowaniu powyższcyh rad schudniesz. Opisuję własne doświadczenia.
niedziela, 2 marca 2014
Na paleo przeszłam w czerwcu 2013 roku po wielu próbach zmiany diet. Zdecydowałam się na dietę "przodków", ponieważ wyklucza nabiał i zboża, czyli produkty, które najprościej mówiąc przyczyniają się do zespołu jelita drażliwego, tzn. różnych dziwnych i dosyć powszechnych objawów żołądkowo-jelitowych, a także powodują zwiększony atak przeciwciał na własne tkanki - czyli zaostrzają moje Hashimoto.
W dodatku gluten (pieczywo, wyroby cukiernicze, podobnie jak reszta zbóż - ryż, wszelkie kasze) i nabiał przyczyniają się do tycia (działają insulinogennie).
zboże- mit zdrowej owsianki - link
nabiał - dlaczego warto odstawić?
1. Schudłam. Dosyć wyraźnie, nie mam pojęcia ile kg, bo bardzo rzadko wchodzę na wagę (zbyt stresująca czynność) ale na pewno o jeden rozmiar - jedząc dużo więcej objętościowo i dużo bardziej tłusto. Mój metabolizm w końcu ruszył, pomimo niedoczynności tarczycy i Hashimoto, gdy aktualnie schudłabym jeszcze 1 kg będę miała niedowagę. Nie muszę wreszcie martwić się czy zjadłam za dużo, czy za mało. Nie liczę kalorii. Mogę jeść niezliczone ilości warzyw np. z domowym ketchupem czy musztardą, robić sobie domowe czekoladki, frytki lub chipsy z warzyw, najeść się, być zdrowym i nie przytyć. Jedynym moim problemem teraz jest fakt, że warzywa nie mieszczą mi się na talerzu. I w lodówce.
2. Nie muszę czytać i analizować etykiet, składów, bo po prostu rzadko kupuję coś, co skład posiada.
Co jem? link Kiedyś długo analizowałam składy, zanim coś kupiłam. Zupełnie niepotrzebnie. Odkąd zrezygnowałam z przetworzonego jedzenia (wędliny, ciastka zbożowe, makarony, pieczywo) nie tęsknie za nimi. A jeśli mam ochotę, to robię je sobie sama. Ketchup, musztarda, naleśniki, placki, makaron z cukinii - z warzyw, nasion, orzechów można stworzyć wszystko, czegokolwiek zapragniemy.
3. Nie mam problemu z zastanawianiem się co dzisiaj zjeść -makaron, ryż, kotlety, naleśniki, pierogi, a także ile tego zjeść. Posiłki zawsze mi smakują, przez te kilka miesięcy w ogóle mi się nie znudziły - jem różne kompozycje warzyw/mięsa/ryb/jajek/tłuszczu/orzechów/nasion/owoców. Przygotowanie posiłku zajmuje mi ok 15 min - jak to robię? link Gdy wstaję rano np. ok 9, robię omleta (3 jajka, mąka lniana, masło ghee/smalec) z warzywami (dużo warzyw + ew. orzechy/ nasiona) i do 14 nie muszę nic jeść. Nie męczy mnie głód na zajęciach, nie myślę ciągle o jedzeniu (tak było po owsiance czy kanapkach) - gigantyczny plus paleo. Gdy wracam do domu, wyjmuję np. upieczonego indyka z lodówki + kolejna porcja warzyw np. z masłem, później ewentualnie pół kokosa/ krem kokosowy z wiórków/ porcja rosołu/ awokado i ok 18 kolacja (podobna do obiadu czy śniadania). Nie liczę kalorii, nie żałuję sobie masła/smalcu/oleju kokosowego. Gdy mam trochę wolnego, np. w weekend -eksperymentuję z plackami, ciastkami, czekoladkami, naleśnikami, lodami, dzięki czemu moje jedzenie jest urozmaicone i nie mam ochoty kupować niczego gotowego w supermarkecie, bo wiem, że mogę sobie stworzyć coś takiego sama i zjeść bez wyrzutów sumienia.
Oczywiście są ludzie, którzy potrafią trzymać dietę w 80%, czyli w przewadze jeść zdrowo, a od czasu do czasu jeść coś niezdrowego jak pizza, zapiekanki, ciastka, chipsy. Jak najbardziej popieram.
Niestety po przejściu przez różne fazy zaburzeń odżywienia u mnie się to nie sprawdza, przetworzona żywność jest dla mnie ogromnym wyzwalaczem, tzw. triggerem, który mnie niszczy ;) Dieta 100% czysta jest dla mnie najlepszą opcją.
4. Koniec z kompulsywnym jedzeniem i myśleniem non-stop o jedzeniu (jak już wyżej wspomniałam). 5 zdrowych posiłków to największy mit dzisiejszej dietetyki. Jedząc mniej i częściej tylko pobudzamy nasz apetyt. Jabłko + banan to nie jest posiłek. To gigantyczny wyrzut insuliny w Twoim organizmie, pobudzacz apetytu i gwarantowany przyrost tkanki tłuszczowej. Każdy posiłek powinien być zbilansowany (zawierać białko, tłuszcz i węglowodany) i po posiłku powinniśmy być najedzeni, a nie oczekiwać z zegarkiem w ręku na kolejny. Jak wygrałam walkę z jedzeniem kompulsywnym? link
5. Poprawa trawienia, stanu skóry, komfortu życia. Wreszcie nie brakuje mi witamin i minerałów. Co prawda używam suplementów diety, jednak wynika to z chorej tarczycy (selen, cynk, żelazo, B12) i nie uważam sztucznej suplementacji za coś złego, wręcz przeciwnie, jeśli dobrze dobrana i dobrej jakości może wiele pomóc. Nie wyobrażam sobie wyrównać mojego niedoboru czy niskiej ferrytyny samym jedzeniem.CZYTAJ DALEJ
5 powodów dla których jestem na paleo
talerz paleo powinien składać się w 60% z warzyw, 10% tłuszczu i 30% białka
Na paleo przeszłam w czerwcu 2013 roku po wielu próbach zmiany diet. Zdecydowałam się na dietę "przodków", ponieważ wyklucza nabiał i zboża, czyli produkty, które najprościej mówiąc przyczyniają się do zespołu jelita drażliwego, tzn. różnych dziwnych i dosyć powszechnych objawów żołądkowo-jelitowych, a także powodują zwiększony atak przeciwciał na własne tkanki - czyli zaostrzają moje Hashimoto.
W dodatku gluten (pieczywo, wyroby cukiernicze, podobnie jak reszta zbóż - ryż, wszelkie kasze) i nabiał przyczyniają się do tycia (działają insulinogennie).
zboże- mit zdrowej owsianki - link
nabiał - dlaczego warto odstawić?
1. Schudłam. Dosyć wyraźnie, nie mam pojęcia ile kg, bo bardzo rzadko wchodzę na wagę (zbyt stresująca czynność) ale na pewno o jeden rozmiar - jedząc dużo więcej objętościowo i dużo bardziej tłusto. Mój metabolizm w końcu ruszył, pomimo niedoczynności tarczycy i Hashimoto, gdy aktualnie schudłabym jeszcze 1 kg będę miała niedowagę. Nie muszę wreszcie martwić się czy zjadłam za dużo, czy za mało. Nie liczę kalorii. Mogę jeść niezliczone ilości warzyw np. z domowym ketchupem czy musztardą, robić sobie domowe czekoladki, frytki lub chipsy z warzyw, najeść się, być zdrowym i nie przytyć. Jedynym moim problemem teraz jest fakt, że warzywa nie mieszczą mi się na talerzu. I w lodówce.
mój przykładowy obiad - zajmuje 2 średnie talerze ;)
2. Nie muszę czytać i analizować etykiet, składów, bo po prostu rzadko kupuję coś, co skład posiada.
Co jem? link Kiedyś długo analizowałam składy, zanim coś kupiłam. Zupełnie niepotrzebnie. Odkąd zrezygnowałam z przetworzonego jedzenia (wędliny, ciastka zbożowe, makarony, pieczywo) nie tęsknie za nimi. A jeśli mam ochotę, to robię je sobie sama. Ketchup, musztarda, naleśniki, placki, makaron z cukinii - z warzyw, nasion, orzechów można stworzyć wszystko, czegokolwiek zapragniemy.
3. Nie mam problemu z zastanawianiem się co dzisiaj zjeść -makaron, ryż, kotlety, naleśniki, pierogi, a także ile tego zjeść. Posiłki zawsze mi smakują, przez te kilka miesięcy w ogóle mi się nie znudziły - jem różne kompozycje warzyw/mięsa/ryb/jajek/tłuszczu/orzechów/nasion/owoców. Przygotowanie posiłku zajmuje mi ok 15 min - jak to robię? link Gdy wstaję rano np. ok 9, robię omleta (3 jajka, mąka lniana, masło ghee/smalec) z warzywami (dużo warzyw + ew. orzechy/ nasiona) i do 14 nie muszę nic jeść. Nie męczy mnie głód na zajęciach, nie myślę ciągle o jedzeniu (tak było po owsiance czy kanapkach) - gigantyczny plus paleo. Gdy wracam do domu, wyjmuję np. upieczonego indyka z lodówki + kolejna porcja warzyw np. z masłem, później ewentualnie pół kokosa/ krem kokosowy z wiórków/ porcja rosołu/ awokado i ok 18 kolacja (podobna do obiadu czy śniadania). Nie liczę kalorii, nie żałuję sobie masła/smalcu/oleju kokosowego. Gdy mam trochę wolnego, np. w weekend -eksperymentuję z plackami, ciastkami, czekoladkami, naleśnikami, lodami, dzięki czemu moje jedzenie jest urozmaicone i nie mam ochoty kupować niczego gotowego w supermarkecie, bo wiem, że mogę sobie stworzyć coś takiego sama i zjeść bez wyrzutów sumienia.
Oczywiście są ludzie, którzy potrafią trzymać dietę w 80%, czyli w przewadze jeść zdrowo, a od czasu do czasu jeść coś niezdrowego jak pizza, zapiekanki, ciastka, chipsy. Jak najbardziej popieram.
Niestety po przejściu przez różne fazy zaburzeń odżywienia u mnie się to nie sprawdza, przetworzona żywność jest dla mnie ogromnym wyzwalaczem, tzw. triggerem, który mnie niszczy ;) Dieta 100% czysta jest dla mnie najlepszą opcją.
4. Koniec z kompulsywnym jedzeniem i myśleniem non-stop o jedzeniu (jak już wyżej wspomniałam). 5 zdrowych posiłków to największy mit dzisiejszej dietetyki. Jedząc mniej i częściej tylko pobudzamy nasz apetyt. Jabłko + banan to nie jest posiłek. To gigantyczny wyrzut insuliny w Twoim organizmie, pobudzacz apetytu i gwarantowany przyrost tkanki tłuszczowej. Każdy posiłek powinien być zbilansowany (zawierać białko, tłuszcz i węglowodany) i po posiłku powinniśmy być najedzeni, a nie oczekiwać z zegarkiem w ręku na kolejny. Jak wygrałam walkę z jedzeniem kompulsywnym? link
5. Poprawa trawienia, stanu skóry, komfortu życia. Wreszcie nie brakuje mi witamin i minerałów. Co prawda używam suplementów diety, jednak wynika to z chorej tarczycy (selen, cynk, żelazo, B12) i nie uważam sztucznej suplementacji za coś złego, wręcz przeciwnie, jeśli dobrze dobrana i dobrej jakości może wiele pomóc. Nie wyobrażam sobie wyrównać mojego niedoboru czy niskiej ferrytyny samym jedzeniem.