poniedziałek, 30 czerwca 2014

10 rzeczy, których nie należy mówić do kogoś cierpiącego na chorobę przewlekłą

Czego nie mówić osobom chorym na choroby przewlekłe?
Zadbana skóra, włosy, paznokcie? Marzenia, wieczny uśmiech, ładna sukienka w kwiaty brokat i otoczenie "dobrych" przyjaciół. 
Heh, to bywa cholernie złudne. Myślę, że każdy przeciętnie inteligentny człowiek zdaje sobie
sprawę, że "życie to nie instagram", ale... 
czy każdy zdaje sobie sprawę, że CHOROBY PRZEWLEKŁE to istna plaga w XXI wieku? 
...a osoby na nie cierpiące każdego dnia ...walczą? 
Walczą z jej symptomami, począwszy od nagłych spadków energii,
niechęci do życia, mdłości, wzdęć, wszelkiego rodzaju wysypek skórnych po brak zrozumienia przez lekarzy
i zostawiania grubych $$$ w ich gabinetach za 3 słowa "nic PANI NIE JEST"?! 
Dlatego tak bardzo doceniają życie i bardzo często są oceniane jako te pozytywne, ponieważ zwyczajnie mają skale,
że problemy życia codziennego typu: auto nie odpaliło, mandat za przekroczenie prędkości, spóźnienie do pracy,
porysowane auto stają się NICZYM w porównaniu do ataków paniki, mdłości, senności 24/h? 
Bo nierzadko takie są. Ale istnieje parę pytań, które jest totalnie NIE na MIEJSCU
i jakby one super odporne nie były, to takie pytanie potrafią te osoby zirytować. Mnie też. Więc publikę
i radzę ich unikać, bo niczego dobrego nie wnoszą :).

Czołowa lista below:

10 rzeczy, których nie należy mówić do kogoś cierpiącego na chorobę przewlekłą:



1.    Na co cierpisz? Nigdy o tym nie słyszałem. 
#spoko, dopóki nie zachorowałam to też ja też nie słyszałam#
2.    Powinieneś więcej ćwiczyć / uprawiać aktywności fizycznej. 
3.    Czujesz się już lepiej? 
#no kurwa nie#
4.    Może weźmiesz jakieś antydepresanty? 
#ooo a ja tu jak głupek piję melisę! dzięki!#
5.    Wyglądasz dobrze, nie wyglądasz, jakbyś był chory. 
#dzięki, uznam to za komplement#
6.    Bierzesz za dużo leków.
 #really?! mam B12, D3, żelazo poniżej normy, nie śpię od 3 dni, nie jestem w stanie strawić żadnego pokarmu, a
suplementy / leki sprawiają, że żyję, ale rzeczywiście tyle kapsułek, nie no, tylko owocowe soczki z żabki#
7.    Powinieneś zmienić swoją dietę. 
8.    To wszystko jest w Twojej głowie.
9.    Schudnięcie na pewno pomoże. 
#ahh, czyli za 5kg mniej będę zdrowa! dobra, to nie jem przez 2 tygodnie i ozdrowieje!#
10.   Powinieneś myśleć pozytywnie. 
#kurcze, że ja na to nie wpadłam wcześniej! Myślałam, że negatywne myślenie to standard i nie można inaczej.#


Z dedykacją dla wszystkich znajomych, bliższych i dalszych - wiem, że chcecie dobrze, ale to nie tak działa  



Z dedykacją dla wszystkich znajomych, bliższych i dalszych. :)
CZYTAJ DALEJ
czwartek, 26 czerwca 2014

Paleo diet photo part XII

MY PALEO DIET IN REALITY 

 1. Frytki z kalarepy smażone na smalcu, kabanosy, ogórki kiszone, zioła

 2. Pieczone bataty z cebulą i indykiem ♥ bataty, czyli słodkie ziemniaki są moim nowym odkryciem! kupione w tesco (jestem na protokole autoimmunologicznym i nie jem zwykłych ziemniaków)

 3. Wrapsy z kalarepy, a w środku krem z kalafiora z imbirem, cebulą i kapustą




yummiiii
CZYTAJ DALEJ
wtorek, 24 czerwca 2014

Cukinia faszerowana





Składniki:
-1 cukinia
-kapusta
-kabanosy (u mnie z Konspolu) - nadaje się każde inne mieso
-cebula
-pieczarki
-dowolne przyprawy
-masło ghee

Cukinie dokładnie myjemy i przekrawamy na pół. Następnie wydrążamy środek - ja użyłam do tego dużej łyżki. Tylko uważajcie, żeby jej nieprzedziurawić - ja swoją musiałam łatać :D Wyjęte kawałki dokładnie kroimy i dodajemy drobno (najlepiej bardzo drobno, moje kawałki okazały się za duże) pokrojone pieczarki, kapustę, kabanosy, cebulę i przyprawy: u mnie imbir, natka pietruszki i suszona cebula. Wszystko mieszamy i wkładamy w wydrążone miejsce - najlepiej jest to wszystko dobrze docisnąć łyżką. Wkładamy do piekarnika nagrzanego do 200 stopni na ok 15 minut. Farsz, który nie zmieścił się do cukinii wyłożyłam na talerzu razem ze szpinakiem. Całość skropiłam masłem ghee.
Jako farszu możemy użyć dowolnych warzyw i dowolnego mięsa - np. usmażone kawałki kurczaka. Możemy dodać także: ziarna słonecznika, pestki dyni, sezam, ser jeśli jecie nabiał, pomidor, jajko, czosnek, dodać ketchup, musztardę - najlepiej domowej roboty:


CZYTAJ DALEJ
sobota, 21 czerwca 2014

Kolejna wizyta u endokrynologa- nadnercza i radzenie sobie ze stresem

  W ostatnim poście, [link], wspomniałam, że czekam na kolejną wizytę u endokrynologa numer 4. Od owej wizyty minęło trochę czasu, a więc czas na post. Niestety świeżo po, nie jestem zwykle w stanie zebrać myśli, bo słowa endokrynologa muszę sobie zwykle "mocno" przeanalizować. O ile poprzedni endokrynolodzy nie interesowali się moim samopoczuciem, ten interesuje się aż zanadto, albo to ja wszystko za bardzo przeżywam. A dlaczego tak bardzo przeżywam?
No, wyjaśniło się w końcu - mam wyczerpane nadnercza, tzn., choroby Addisona nie mam, ale moje nadnercza są bardzo osłabione i na dobrej drodze do całkowitego wyczerpania.
Potwierdziły to badania zarówno zlecone przed endo jak i wynik kortyzolu ze śliny (zrobiłam je na własną rękę, nie mówiąc o nim endo):


wynik kortyzolu ze śliny - konsultowałam go już z członkami forum "adrenals fatigue"- kortyzol rano i w południe - za wysoki, po południu i wieczorem - za niski.

  Co do badań od endokrynologa: elektrolity mam na niskim poziomie, niskie chlorki wskazują na niskim poziom kwasu solnego, co przy niedoczynności tarczycy nic nadzwyczajnego, na szczęście od paru miesięcy suplementuję kwas solny (Betanie HCl) z Now Food, w planach mam dołożenie innych enzymów trawiennych, bo mam wrażenie, że nie tylko kwasu mi brakuje... (mam problem z tolerancją tłuszczu i surowych owoców) w każdym razie, dzięki suplementacji kwasem minęło większość moich objawów IBS - głównie uczucie ciężkości i mdłości po jedzeniu. Suplementacja kwasem nie jest na całe życie - przy odpowiedniej diecie i leczeniu można przywrócić jego prawidłowe wydzielanie, a jego suplementacja w tym nie przeszkadza. 

  Badania, jakie jeszcze wykonałam na zlecenie endo to kortyzol rano i kortyzol po obciążeniu deksamethazonem przepisanym na receptę - oba wyniki mocno podwyższone co świadczy o tym, ze moje nadnercza wydzielają go zbyt dużo, mój organizm jest w ciągłym stresie i niedługo mu tego kortyzolu zabraknie i przestanę go całkowicie wydzielać - katastrofa.
Zrobiłam także aldosteron, ACTH, DHEA i kortyzol w DZM:
Moje wyniki:
DHEA z krwi rano: 195 (35-430)
kortyzol w dobowej zbiórce moczu 281 (55-286)
aldosteron: 200 (40-310)
i kortyzol rano: 45,7 (4.3-22.4) i na drugim dzień po obciążeniu dexamethazonem: 10
ACTH 33 (max 46) -
sód 137.4 (135-145)
potas 4.36 (3.80-5)
chlorki 95.7 (94-105)
  Przeciętny lekarz wysłał by mnie z nimi do psychologa (wszystko ładnie w normie, naczytała się pani w internecie...), ponieważ pozornie jest wszystko ok. Ale tylko pozornie! Kortyzol jest zdecydowanie za wysoki zarówno w DZM jak i po obciążeniu dexamethazonem! Sód i chlorki również są niskie, tak samo DHEA. Normy o niczym nie świadczą, o czym już pisałam na przykładzie trójki tarczycowej [jak interpretować wyniki badań tarczycowych].

Oczywiście do tego doszedł długi wywiad podczas pierwszej wizyty, z którego wynikło, że:
-mam bardzo suchą skórę, twardą skórę pięt (muszę ją ścierać co 2 dni, bo inaczej boli)
-suche oczy, nie mogę ich rano otworzyć bez zakroplenia
-mam przebarwioną skórę, ciemne plamy na kręgach, łokciach, piętach, zgięciach palców - lekarz od razu to zauważył, kiedy inni twierdzili, że przesadzam i wyolbrzymiam i nic mi nie jest, bo każdy jest czasem zmęczony czy ma mdłości...
-mam różne dziwne napady lękowe bez powodu- siedzę sobie spokojnie i oglądam film i nagle czuję,  jakbym się czymś zestresowała, ale nie mam czym, jest np. piątek popołudnie, a ja się czegoś boję, ale nie wiem czego, wszystko jest w porządku, a moje serce i oddech przyspiesza, drżę i robię się sztywna
-boję się być sama przez długi czas
-baaardzo często sikam :<<<<< (budzę się parę razy w nocy...)
-pomimo 10 tygodni ćwiczeń, zero mięśni -jestem w stanie katabolicznym (kortyzol i DHEA to dwa hormony wydzielane przez nadnercza, które powinny być w równowadze, wzrost kortyzolu, a obniżenie DHEA powoduje, że nasze ciało jest w katabolicznym stanie)
-jestem odwodniona
-towarzyszy mi niepokój
-mam tysiąc myśli na sekundę
-niski poziom ft3
-mam sine kręgi pod oczami
-wypadają i nie rosną mi włosy (max 5mm na miesiąc) (pewnie to też wpływ androgenowego)
-mam bardzo gęstą krew i nie goją mi się żadne blizny, małe rany - mam ślady na nogach po zacięciu się maszynką sprzed 3-4 lat, po ugryzieniach komarów ślady utrzymają mi się do kilku miesięcy
-zachcianki na słodkie - wahania kortyzolu to wahania insuliny i glukozy...
-kortyzolowy brzuch - nieproporcjonalnie duży brzuch do reszty ciała, nadmiar kortyzolu powoduje odkładanie się tłuszczu w tej okolicy
-duże problemy z pamięcią i koncentracją
-"krzywa glukozowa jest płaska" - tak stwierdził endo... na szczęście nie wyszła mi insulinooporność, czego się obawiałam, jednak krzywa glukozowa i insulinowa nie jest idealna - podwyższony kortyzol powoduje zmniejszenie wrażliwości insulinowej
-stany depresyjne i wieczne zmęczenie
-skoki i spadki cukru
-jestem wrażliwa na hałas i światło

  Endo zalecił ponowić badania za 4 miesięcy i odstawić thybon, który biorę, jako potencjalne źródło stresu dla organizmu. Zgadzam się z nim, że to może być jedno ze źródeł, więc odstawię, ale- ja te objawy mam od jakichś 3 lat, a thybon biorę od lutego... oczywiście, pewnie nim "dolewam oliwy do ognia", ale jednak, czekanie na jeszcze większe wyczerpanie (endo kazał powtórzyć badania i czekać, aż kortyzolu będę miała mało również rano), a kuracja hydrokortyzonem (syntetyczny kortyzol) mnie nie przekonuje. Nie zamierzam się z nim kłócić, ani rezygnować z wizyty, ale spróbuję wziąć się za to na razie sama - tak jak proponuje medycyna holistyczna. Najbardziej pomocni okazują się ludzi z forum na facebooku (stop thyroid madness (adrenals); adrenals fatigue, adrenals recovery.



Terapia wspierająca nadnercza obejmuje:
-eliminacje stresu - magiczne słowa, czy to możliwe? ;)
Stres to: toksyny w kosmetykach, w żywności, rozmowy z ludźmi, za którymi nie przepadamy, mała ilość snu, cukier, sól, alkohol, kawa, papierosy, tłuszcze trans, jedzenie czegokolwiek na mieście - nie ufam już żadnej restauracji! (lepiej wejść do supermarketu i kupić jakiś owoc czy paczkę suszonych owoców, świeży sok) zawsze się zawiodę... a to dodany ocet, a to cukier, albo sól czy mleko..., stres to także pasożyty, niezdiagnozowana chora tarczyca, katar, infekcja, płytki i nieprawidłowy oddech, za duża ilość sztucznego światła, zbyt intensywne treningi i ogólnie wysiłek fizyczny (ćwiczyłam 10 tygodni bez rezultatów, ćwicząc coraz więcej i intensywniej - mój duży błąd, kolejne źródło stresu dla organizmu - wiecie, że kulturyści poprzez intensywne treningi mają często wyczerpane nadnercza i problemy zdrowotne?)
-joga - szczerze mówiąc, to mnie strasznie ...obrzydza. Ale zamierzam ją pokochać ;x! Jeśli nie, na pewno znajdę jakiś substytut.



Yoga Ashtanga

-dużo śmiechu i relaksu - 
filmy, książka, dobra herbata, gazeta, rozmowa z kimś zaufanym, gotowanie (w moim przypadku to odstresowanie się, ale wiem, że u niektórych działa to wręcz przeciwnie...)
zrobienie czegoś dla kogoś bezinteresownie - np. upieczenia ciasteczek, wysłanie miłego smsa ;),
przeróbki DIY (inspiruje się zwykle pinterest.com)
A tak przy okazji, wkleję coś od siebie ;>


 -ciasteczka zrobione na dzień babci i dziadka

 -kartka urodzinowa dla mamy (quilling)

 -noo wiem, że trochę krzywo, ale RHCP ♥

 -kartki z okazji dnia Babci i Dziadka

 -przerobiony karton po butach

-pudełko na chusteczki obklejone ilustracjami z bajki (żeby nie było widać, że z tesco ;d)

- zrobienie listy wdzięczności (czyli co mi dzisiaj sprawiło radość? - każdego dnia wypisz 5-10 punktów)
- zachęcam do odwiedzenia bloga aniamaluje -znajdziecie tu sporo inspiracji na zrobienie czegoś konstruktywnego :)
-medytacja - z samą muzyką, lub słuchanie kogoś, polecam Louise L. Hay (np. medytacja wieczorna)
-spacer - dużo spaceru, no i rower (ale nie intensywnie) - aktywności najbardziej wskazane przy redukcji stresu, intensywne treningi może i powodują wydzielanie endorfin, ale jednocześnie wydzielamy duże ilości kortyzolu... który spowalnia proces tworzenia się mięśni! - dlatego sportowcy potrzebuję dużej ilości relaksu i masaży
-masaż to kolejny kluczowy punkt redukcji stresu
-unormowanie trawienia - u mnie kwas solny załatwił sprawę, choć przyczyną (bo leczymy zawsze przyczynę - nie objaw! objawy można jedynie okresowo łagodzić) zapewne jest tarczyca, także muszę jeszcze zająć się tym faktem - coraz bardziej chcę kupić NDT (Natural Dessicated Thyroid -zachęcona opiniami na STTM (Stop The Thyroid Madness to naturalna forma tarczycy, dużo lepiej przyswajalna, zawiera hormony t1,t2,t3 i t4)) gdyby tylko nie kosztowała miliony monet i była łatwiej dostępna ;<
-unikanie osób, które negatywnie na nas wpływają - nawet, jeśli to najbliższa rodzina!
-zrównoważona dieta (odpowiednia ilość białka, węglowodanów i tłuszczy, wysoka podaż witamin i minerałów - za mało kcal = stres dla organizmu)
-spanie z opaską na oczach lub w idealnie ciemnym pokoju + odpowiednia ilość snu min. 7-8 h
-oddychanie przeponą
-wyciąganie wniosków i pozytywów ze smutnych/stresujących sytuacji - np. mam Hashimoto i niedoczynność tarczycy, będę na to cierpieć do końca życia (moja tarczyca będzie boleć, maleć, aż w końcu nic z niej nie zostanie), ale dzięki temu dowiedziałam się tysiąca ciekawych rzeczy na temat funkcjonowania mojego organizmu, nie jem już fast foodów, nie jem glutenu, używam naturalnych kosmetyków, poznałam przez internet dużo ciekawych osób (również chorych), zaczęłam prowadzić bloga, zaczęłam doceniać życie
-dbanie o stabilny poziom cukru we krwi
-adaptogeny - zioła, przystosowujące nas do sytuacji stresowych [co to są adaptogeny] np. ashwaganda, żeńszeń syberyjski, rhodiola


 kompleks witamin z grupy B, Solgar

-suplementacja przede wszystkim magnezem (cytrynian magnezu lub oliwa z siarczanu lub chlorku magnezu, kąpiele z dodatkiem soli epsom), cynkiem, kompleksem wit B, l-glutaminą, kwasami omega -3


 -ostatni punkt to dobra organizacja - robienie na bieżąco list zakupów, list wydatków, list planowanych wydatków, marzeń do zrealizowania, listy produktów, których nie będziemy jeść, lista rzeczy do zrobienia na kolejne dni, polecam także: Michał Pasterski - blog o rozwoju osobistym



Stresu w moim życiu nigdy nie brakowało. Szczególnie długo nieleczony Graves-Basedow i Hashimoto, a także: chroniczna hiperwentylacja, anoreksja, bulimia, tabletki antykoncepcyjne, dużo glutenu, nabiału, przetworzona żywność, imprezy brak snu, ponadto stresujące było dla mnie życie w domu rodzinnym. Szkoła i presja innych ludzi, bo nie zdam matury, nie dostanę się na studia, bo powinnam robić tak, a nie inaczej, bo jestem za chuda, za gruba, za wysoka, bo jem zbyt zdrowo, albo za mało, bo sobie nie poradzę, bo za mało mówię, za dużo myślę - przejmowanie się krytyką, przejmowanie się w ogóle innymi ludźmi to najgorsza rzecz, jaką sobie zrobiłam. Zostawiłam swoje ciało z milionami krążących myśli. Zostawiłam je z krytyką innych ludzi, pozwalając mu się tym stresować. Moje życie, mój wybór i moje nadnercza ;) Staram się wybaczać, ale chyba jeszcze nie dorosłam. Mam ogromny żal do ludzi. Mam ochotę rzucać nimi o ścianę. A dzięki wszystkim filmikom z YT o medytacji, redukcji stresu wiem, że powinnam wybaczać. Będę się starać! Byłam z tego powodu parę razy u psychologa, niestety to też nie jest wyjście. Panikowałam jeszcze bardziej, kiedy psycholog potwierdzał, że coś ze mną nie tak (stwierdzono zaburzenia nerwicowo-depresyjne)... na szczęście to tylko nadnercza. Na szczęście? Cieszę się, że dowiedziałam się o tym, kiedy nie jest jeszcze za późno i mogę wszystko odwrócić, cieszę się, że nie doszłam do tego stanu, kiedy miałabym Addisona (skrajne wyczerpanie nadnerczy, brak wydzielania kortyzolu).


  Ostatecznie na wizytę mam przyjść w październiku z ponowionym kompletem badań. Dostałam witaminę D 1000j, wit A i PP, a także Lucetam.
Wit D nie biorę, ponieważ dostałam Vigantoletten - składem nie powala, zawiera skrobię kukurydzianą, wolę moje kapsułki z witaminą D w oleju bez żadnych dodatków. Witaminę A i PP biorę. Lucetam - miał poprawić moją jasność umysłu:
" Lek stosowany jest w leczeniu wielu zaburzeń mózgu, związanych głównie z podeszłym wiekiem. Stosowany jest przy upośledzeniu pamięci (trudności zapamiętywania i przypominania), przy zaburzeniach krążenia w mózgu, wywołujących niedokrwienie lub udar, przy zaburzeniach świadomości."
Hmmm stanowczo nie. Ten lek wpływa na ośrodkowy układ nerwowy,więc nie zamierzam go brać. Nie leczy przyczyny, tylko objawy, ponadto ma sporo skutków ubocznych. Na koniec muszę dodać, że wizyta u tego pana jest dosyć stresująca. Nie potrafię jednoznacznie stwierdzić dlaczego, ale drugi raz wyszłam z gabinetu roztrzęsiona - może dlatego, że używa takich słów jak np.  "jest pani rekordzistką, taki wysoki kortyzol po dexamethazonie?!?!?" "cała skóra mocno przebarwiona, no wszystkie objawy tu widać" "ogromny atak autoimmunologiczny (podczas USG)" "ledwo pani żyje, ledwo oddycha, niedługo coś się stanie" "nic pani nie zrobi teraz, trzeba czekać" - i to takim tonem, że na prawdę ciężko mi to przyjąć- no ale cóż, lekarz nie jest od tego by nas uspokajać czy pocieszać.  


CZYTAJ DALEJ
czwartek, 19 czerwca 2014

Naturalny sposób na świeży oddech


Dawno temu zrezygnowałam z gum do żucia. Dlaczego?

Ponieważ większość zawiera dużo niebezpiecznej chemii, np.:

"Guma do żucia  Pure Fresh “MENTOS


Skład: E967 Ksylitol, mannitol, sorbitol, maltitol, syrop maltitolowy, aspartam, acesulfam K, sukraloza, baza gumowa, sok pomarańczowy 3%, E422 Glicerol, aromaty, kwas cytrynowy, kwas mlekowy, E414 Guma arabska, karboksymetyloceluloza, żelatyna, E171 Dwutlenek tytanu, koszenila, beta- karoten, lecytyna sojowa, E473 Estry sacharozy, ekstrakt z zielonej herbaty 0,1%, E903 Wosk carnauba, E320 Butylohydroksyanizol (BHA). Zawiera źródło fenyloalaniny."
Aspartam E95, Acesulfam K E950, Kwas karminowy, Butylohydroksyanizol E320 - mają potwierdzony, niebezpieczny wpływ na nasze zdrowie.

więcej tutaj i tutaj

Długo szukałam naturalnego sposobu na odświeżenie oddechu, stosowałam zwykle płukankę z naturalnego olejku eterycznego miętowego:


0,5 szklanki wody + ok 10 kropli olejku eterycznego - płuczemy jamę ustną i wypluwamy, lub na szybko: 2 krople mieszamy z dużą ilością śliny, również płuczemy jamę ustną i wypluwamy.
Szukałam jednak czegoś, co mogę zawsze mieć ze sobą w torebce i znalazłam - goździki!
Ta sama przyprawa, którą dodaje się do aromatycznych pierników czy grzańca. Są to suszone pąki kwiatów goździkowca.
Goździki mają działanie:
-oczyszczające organizm z toksyn - zawierają przeciwutleniacze - usuwają wolne rodniki, spowalniają proces starzenia
-likwidują infekcje i stany zapalane- żucie goździków pomaga w bólu zęba, infekcji dziąseł, bólu gardła i stanach zapalnych górnych dróg oddechowych, zapobiegają anginie i katarowi
-mają działanie wykrztuśne
-pobudzają wydzielanie soków trawiennych, wzmagają apetyt

Goździki zawierają eugenol (do 15%), który jest odpowiedzialny za ich aromat. Eugenol ma działanie przeciwbólowe, antybakteryjne i antyseptyczne. Toksyczny w dawkach kilka gram na kg ciała.

Wystarczy wziąć 2-3 goździki - dokładnie przegryźć i żuć przez 2-3 minuty, a następnie połknąć aby uzyskać świeży oddech : ) Paczkę goździków zawsze możemy mieć ze sobą lub możemy przesypać je do mniejszego pudełka.



Goździki są także popularną przyprawą do herbaty.





paczka goździków to koszt ok 1,50 zł





P.S. Krótki wpis, bo sesja ;< Już niedługo relacja z kolejnej wizyty u endokrynologa.

CZYTAJ DALEJ
TOP