wtorek, 31 marca 2015
CZYTAJ DALEJ
Paleo photo diet XXII
MY PALEO DIET IN REALITY
1. Duszone warzywa z kurczakiem i surowym awokado #jemzgarnka
2. Kulturalnie, na talerzu! ^^ - pieczona marchewka w ziołach z masłem ghee
3. Duszona cukinia
4.Pieczone jabłka i banany z olejem kokosowym i cynamonem
5. Pieczone bataty z oliwkami #jemzgarnka
6. Kawałki surowego kokosa
piątek, 27 marca 2015
Bardzo lubię spędzać czas w kuchni, jednak pomimo, że jestem raczej życiową perfekcjonistką (muszę wszystkie rzeczy ustawiać prosto, w równych odległościach od siebie, nienawidzę np. jak ktoś ściąga buty i nie ustawia ich symetrycznie... albo jak kosmetyki w łazience stoją otwarte albo tyłem do przodu (najgorzej!) -mam sporo dziwactw... Postanowiłam zrobić takiego posta na luzie, dzisiaj wyjątkowo dużo czasu spędziłam w kuchni i cały dzień śmieję się z siebie..
Co robię takiego dziwnego? Może znajdą się ludzie podobni do mnie! ^^
1. To już na pewno wiecie, bo przyznałam się do tego w [tym] poście - jem z garnka... Oszczędzam na zmywaniu. Rano gotuję sobie w nim wybrane warzywa/mięso, zjadam owe śniadanie, nie myję, tylko wstawiam do lodówki. W okolicach obiadu wyjmuję, znowu coś tam gotuję (ewentualnie tylko odgrzewam), jem i wstawiam z powrotem. Jak wygląda moja kolacja możecie się domyślić ;D
2. Wyrzucam malutkie ząbki czosnku, bo twierdzę, że nie opłaca się ich obierać.
3. Brzydzę się surowych ryb... Nie potrafię dotknąć surowej ryby. Kiedy kupuję np. łososia ktoś za mnie musi go umyć i przełożyć np. do naczynia żaroodpornego, jeśli jestem akurat sama w domu to niestety nie mogę sobie upiec rybki. Na szczęście z innym mięsem nie mam takiego problemu, bo byłabym ...biedna.
4. Kiedy nie mam nic do zjedzenia na szybko, wyjadam oliwki ze słoika.
5. Boję się puszek. Jestem bardzo chaotyczna i nieostrożna i często zdarza mi się czymś skaleczyć, mam sporo blizn na palcach od noża, a także właśnie puszek - przy ich otwieraniu zdarzyło mi się zahaczyć palcem o ostrą krawędź, dlatego teraz obchodzę się z nimi jak z jajkiem. A najchętniej otwieram je poprzez kuchenne rękawice.
6. Co do mojej "chaotyczności", to równie często jak przeciąć palca zdarza mi się poparzyć. Zwykle zapominam, że naczynia, w których gotuję, piekę czy smażę są również gorące....zawsze mam malutką nadzieję, że jednak nie są i poradzę sobie bez rękawicy. Nie wspomnę już, że kiedyś wylałam na siebie garnek wrzątku i musiałam jechać do szpitala z poparzeniem II stopnia.
7. Nigdy nie stosuję takiej temperatury pieczenia, jaka jest zalecana. Zawsze ustawiam "na oko" pomiędzy 170 a 210 stopni i nigdy nie wiem w jakiej dokładnie temperaturze coś piekę. Po prostu na bieżąco sprawdzam, czy moja potrawa jest już gotowa.
8. Zamiast kulturalnie otworzyć opakowanie np. wiórek kokosowych nożyczkami, wbijam w nie nóż w przypadkowym miejscu i robię dziurę. Jest to bardzo niewygodne i niepraktyczne, ale nie dorobiłam się jeszcze nożyczek w kuchni.
9. Po kupieniu nowej rolki ręczników kuchennych używam ich do zmywania każdej najmniejszej plamki. Kiedy się kończą, bardzo je oszczędzam i okazuje się, że taka rolka jest jednak bardzo wydajna. Myślę, że nie tylko ja tak mam i to nie tylko z ręcznikami kuchennymi... ;D
10. Nienawidzę obierać pieczarek. Kocham je jeść i kiedy jestem w sklepie i widzę pieczarki, to nie mogę się powstrzymać, żeby ich nie kupić, mam w głowie sporo pomysłów na ich użycie, jednak wiem, że będę musiała poczekać, aż mama albo ktoś znajomy mi je obierze. Jeśli już na prawdę jestem zmuszona obrać pieczarki, robię to bez użycia noża- palcami, pod bieżąca wodą, bo tym sposobem skórka sama odchodzi, niestety wtedy marnuję sporo wody.
Niestety nic więcej nie przychodzi mi do głowy, ale na pewno coś by się znalazło ...Miłego wieczoru! :)
CZYTAJ DALEJ
Moje dziwne zwyczaje w kuchni...
Bardzo lubię spędzać czas w kuchni, jednak pomimo, że jestem raczej życiową perfekcjonistką (muszę wszystkie rzeczy ustawiać prosto, w równych odległościach od siebie, nienawidzę np. jak ktoś ściąga buty i nie ustawia ich symetrycznie... albo jak kosmetyki w łazience stoją otwarte albo tyłem do przodu (najgorzej!) -mam sporo dziwactw... Postanowiłam zrobić takiego posta na luzie, dzisiaj wyjątkowo dużo czasu spędziłam w kuchni i cały dzień śmieję się z siebie..
Co robię takiego dziwnego? Może znajdą się ludzie podobni do mnie! ^^
1. To już na pewno wiecie, bo przyznałam się do tego w [tym] poście - jem z garnka... Oszczędzam na zmywaniu. Rano gotuję sobie w nim wybrane warzywa/mięso, zjadam owe śniadanie, nie myję, tylko wstawiam do lodówki. W okolicach obiadu wyjmuję, znowu coś tam gotuję (ewentualnie tylko odgrzewam), jem i wstawiam z powrotem. Jak wygląda moja kolacja możecie się domyślić ;D
2. Wyrzucam malutkie ząbki czosnku, bo twierdzę, że nie opłaca się ich obierać.
3. Brzydzę się surowych ryb... Nie potrafię dotknąć surowej ryby. Kiedy kupuję np. łososia ktoś za mnie musi go umyć i przełożyć np. do naczynia żaroodpornego, jeśli jestem akurat sama w domu to niestety nie mogę sobie upiec rybki. Na szczęście z innym mięsem nie mam takiego problemu, bo byłabym ...biedna.
4. Kiedy nie mam nic do zjedzenia na szybko, wyjadam oliwki ze słoika.
5. Boję się puszek. Jestem bardzo chaotyczna i nieostrożna i często zdarza mi się czymś skaleczyć, mam sporo blizn na palcach od noża, a także właśnie puszek - przy ich otwieraniu zdarzyło mi się zahaczyć palcem o ostrą krawędź, dlatego teraz obchodzę się z nimi jak z jajkiem. A najchętniej otwieram je poprzez kuchenne rękawice.
6. Co do mojej "chaotyczności", to równie często jak przeciąć palca zdarza mi się poparzyć. Zwykle zapominam, że naczynia, w których gotuję, piekę czy smażę są również gorące....zawsze mam malutką nadzieję, że jednak nie są i poradzę sobie bez rękawicy. Nie wspomnę już, że kiedyś wylałam na siebie garnek wrzątku i musiałam jechać do szpitala z poparzeniem II stopnia.
7. Nigdy nie stosuję takiej temperatury pieczenia, jaka jest zalecana. Zawsze ustawiam "na oko" pomiędzy 170 a 210 stopni i nigdy nie wiem w jakiej dokładnie temperaturze coś piekę. Po prostu na bieżąco sprawdzam, czy moja potrawa jest już gotowa.
8. Zamiast kulturalnie otworzyć opakowanie np. wiórek kokosowych nożyczkami, wbijam w nie nóż w przypadkowym miejscu i robię dziurę. Jest to bardzo niewygodne i niepraktyczne, ale nie dorobiłam się jeszcze nożyczek w kuchni.
9. Po kupieniu nowej rolki ręczników kuchennych używam ich do zmywania każdej najmniejszej plamki. Kiedy się kończą, bardzo je oszczędzam i okazuje się, że taka rolka jest jednak bardzo wydajna. Myślę, że nie tylko ja tak mam i to nie tylko z ręcznikami kuchennymi... ;D
10. Nienawidzę obierać pieczarek. Kocham je jeść i kiedy jestem w sklepie i widzę pieczarki, to nie mogę się powstrzymać, żeby ich nie kupić, mam w głowie sporo pomysłów na ich użycie, jednak wiem, że będę musiała poczekać, aż mama albo ktoś znajomy mi je obierze. Jeśli już na prawdę jestem zmuszona obrać pieczarki, robię to bez użycia noża- palcami, pod bieżąca wodą, bo tym sposobem skórka sama odchodzi, niestety wtedy marnuję sporo wody.
Niestety nic więcej nie przychodzi mi do głowy, ale na pewno coś by się znalazło ...Miłego wieczoru! :)
P.S....też otwieracie lodówkę kilka razy w ciągu dnia, z nadzieją, że pojawi się tam coś nowego?
poniedziałek, 23 marca 2015
1.Internetowa apteka - to tutaj kupiłam moje pierwsze NDT - Westhroid [inhousepharmacy.vu]. W celu płatności wymagana jest karta debetowa lub kredytowa, konto może być w PLN, kwota jest automatycznie przeliczana na zagraniczną walutę. Na przesyłkę czekałam około 4 tygodnie. Nie miałam problemów z urzędem celnym, jednak w niektórych województwach jest z tym problem (słyszałam o wielkopolsce). Westhroid dostępny jest w poniższych dawkach: 0,2; 0,5; 1; 1,5; 2 grain i możecie zamówić 100, 200 lub 300 tabletek.Tabletki można kroić i dzielić na mniejsze dawki - ja brałam początkowo 50 mcg letroxu i 6,25 (1/4 z 25) mcg thybonu, aktualnie biorę 1/2 z 1 grain rano i 1/4 z 1 grain po południu. Koszt 100 tabletek 1 grain - $63.25 + darmowa wysyłka.
2. NDT możecie też zamówić na [zdrowietarczycy.pl] poprzez kontakt z właścicielem strony - również nie wymagana jest recepta, dostępne są: Thiroyd, Thyroid-S oraz T.R. Thyroid, ten ostatni nie zawiera glutenu oraz laktozy i właśnie ten aktualnie stosuję. Dostałam przesyłkę bez żadnych problemów i potwierdzam, że jest to zaufana strona. Prowadzi ją mój znajomy, który zainteresował się tematem leczenia tarczycy ze względu na chorą osobę w rodzinie. Możecie zakupić 500 lub 1000 tabletek. Po więcej informacji nie wahajcie się pisać na maila: plpermaculture@gmail.com.
3. Ebay- należy w wyszukiwarkę wpisać "thyroid-s" - przesyłka jest z Tajlandii, ponieważ jest to kraj, w którym na NDT nie wymaga jest recepta. Płatność przez system paypal lub kartą, konto możecie również mieć w złotówkach. Niestety należy kupić od razu 1000 tabletek - 149,99$ + darmowa wysyłka. Na przesyłkę czeka się około tygodnia.
CZYTAJ DALEJ
Gdzie kupic NDT?
1.Internetowa apteka - to tutaj kupiłam moje pierwsze NDT - Westhroid [inhousepharmacy.vu]. W celu płatności wymagana jest karta debetowa lub kredytowa, konto może być w PLN, kwota jest automatycznie przeliczana na zagraniczną walutę. Na przesyłkę czekałam około 4 tygodnie. Nie miałam problemów z urzędem celnym, jednak w niektórych województwach jest z tym problem (słyszałam o wielkopolsce). Westhroid dostępny jest w poniższych dawkach: 0,2; 0,5; 1; 1,5; 2 grain i możecie zamówić 100, 200 lub 300 tabletek.Tabletki można kroić i dzielić na mniejsze dawki - ja brałam początkowo 50 mcg letroxu i 6,25 (1/4 z 25) mcg thybonu, aktualnie biorę 1/2 z 1 grain rano i 1/4 z 1 grain po południu. Koszt 100 tabletek 1 grain - $63.25 + darmowa wysyłka.
Tabletki dzielę za pomocą takiego przecinaka. Koszt - ok 5 zł, do kupienia w aptekach. [źródło]
2. NDT możecie też zamówić na [zdrowietarczycy.pl] poprzez kontakt z właścicielem strony - również nie wymagana jest recepta, dostępne są: Thiroyd, Thyroid-S oraz T.R. Thyroid, ten ostatni nie zawiera glutenu oraz laktozy i właśnie ten aktualnie stosuję. Dostałam przesyłkę bez żadnych problemów i potwierdzam, że jest to zaufana strona. Prowadzi ją mój znajomy, który zainteresował się tematem leczenia tarczycy ze względu na chorą osobę w rodzinie. Możecie zakupić 500 lub 1000 tabletek. Po więcej informacji nie wahajcie się pisać na maila: plpermaculture@gmail.com.
3. Ebay- należy w wyszukiwarkę wpisać "thyroid-s" - przesyłka jest z Tajlandii, ponieważ jest to kraj, w którym na NDT nie wymaga jest recepta. Płatność przez system paypal lub kartą, konto możecie również mieć w złotówkach. Niestety należy kupić od razu 1000 tabletek - 149,99$ + darmowa wysyłka. Na przesyłkę czeka się około tygodnia.
przydatne posty:
piątek, 20 marca 2015
Przepis, który zdarza mi się wykonywać kilka dni z rzędu i nigdy mi się nie nudzi. Krem jem zwykle, kiedy mam ochotę na coś słodkiego, a nie chce mi się nic kombinować.Przepis jest bardzo prosty, ale może niektórzy z Was jeszcze go nie znają. Zapraszam!
Składniki:
-2 banany
-50-70 g wiórków kokosowych (najlepiej bez dwutlenku siarki) lub kremu kokosowego
Wiórki kokosowe mielimy w młynku do kawy na krem. Instrukcję znajdziecie np. na blogu [paleo dla opornych]. Jeśli Wasz młynek (lub blender) ma dużą moc, pójdzie łatwo i szybko, jeśli niestety małą, zajmie to trochę czasu i trzeba będzie robić przerwy na ochłodzenie młynku. Jeśli kupiliście gotowy krem kokosowy ten etap pomijacie.
Następnie miksujemy obrane banany lub rozgniatamy je widelcem na papkę.
Miksujemy banany z kremem kokosowym. Jak widzicie przepis jest banalny. Ale właśnie takie staram się umieszczać na blogu ;)
Przepis możecie urozmaicać na własny sposób, ja zwykle dodaję trochę mąki kokosowej albo mleka kokosowego, kawy z cykorii, cynamonu. Można dodać także kakao, karob, orzechy.
CZYTAJ DALEJ
Prosty krem bananowo-kokosowy
Przepis, który zdarza mi się wykonywać kilka dni z rzędu i nigdy mi się nie nudzi. Krem jem zwykle, kiedy mam ochotę na coś słodkiego, a nie chce mi się nic kombinować.Przepis jest bardzo prosty, ale może niektórzy z Was jeszcze go nie znają. Zapraszam!
Składniki:
-2 banany
-50-70 g wiórków kokosowych (najlepiej bez dwutlenku siarki) lub kremu kokosowego
Wiórki kokosowe mielimy w młynku do kawy na krem. Instrukcję znajdziecie np. na blogu [paleo dla opornych]. Jeśli Wasz młynek (lub blender) ma dużą moc, pójdzie łatwo i szybko, jeśli niestety małą, zajmie to trochę czasu i trzeba będzie robić przerwy na ochłodzenie młynku. Jeśli kupiliście gotowy krem kokosowy ten etap pomijacie.
Następnie miksujemy obrane banany lub rozgniatamy je widelcem na papkę.
Miksujemy banany z kremem kokosowym. Jak widzicie przepis jest banalny. Ale właśnie takie staram się umieszczać na blogu ;)
yummmmi!
środa, 18 marca 2015
CZYTAJ DALEJ
Paleo photo diet XXI
MY PALEO DIET IN REALITY
1. Duszone bataty z indykiem i pieczarkami.
2. Jabłka z cynamonem i olejem kokosowym (nie chciało mi się go podgrzewać do konsystencji płynnej ;D).
3. Obiad na szybko: na patelnie wrzuciłam pomidory z puszki (wiem, że puszki są złee) i udusiłam w nich marchewkę z groszkiem. W międzyczasie wkroiłam oliwki, awokado i indyka.
4. Duszone bataty, cukinia.
5. Krem z marchewki i pieczarek [przepis]
czwartek, 12 marca 2015
2) domowe przetwory- kiszonki (np. z milówki, dostepne w sklepach eko lub społem [klik]), kompoty, konfitury, dżemy- kiszonki to dobre źródło probiotyków, witamin i minerałów. Można kupić gotowe o dobrych składach (bez dodatku octu, cukru, konserwantów) w sklepach eko, najlepiej jednak zrobić je samemu. Przepisów w internecie nie brakuje (wystarczą obrane warzywa, woda, sól + ew. przyprawy), domowe przetwory są dosyć popularne w polskiej kuchni. Można je także znaleźć czasem w supermarketach - np. w auchan są niepasteryzowane kiszone ogórki i kapusta, a także pasteryzowane (już bez właściwości odżywczych) - ogórki kwaszone lub kapusta kwaszona - trzeba zwrócić uwagę na skład, aby zawierały tylko kapustę/ogórki wodę i sól (nie: cukier, ocet, konserwanty)- dostępne praktycznie w każdym sklepie spożywczym.
CZYTAJ DALEJ
Niezbędniki w mojej kuchni
Styl życia paleo charakteryzuje się tym, że większość żywności trzeba kupować na bieżąco - świeże warzywa, owoce, mięso, ryby, jaja, zioła, kiełki... Przeciętny człowiek XXI wieku, może obkupić się na zapas na długie miesiące- wystarczy mu zapas makaronu, ryżu, konserw, pasztetu, gotowego jedzenia w puszce, sosu w słoiku, do tego pełny barek alkoholu i kilka paczek papierosów i może nie wychodzić z domu. Jeśli jednak ktoś ma wyższe cele w życiu i pragnie się odżywiać, a nie tylko jeść, musi do tego sklepu wyjść. Są jednak takie produkty, który również możemy składować w kuchennych szafkach czy też piwnicy bez obawy o to, że się zepsują.
Co jest zawsze w mojej kuchni? Oto produkty, które można przechowywać przez dłuższy czas ;)
1) ocet jabłkowy - niepasteryzowany - te w marketach są najczęściej pasteryzowane, czyli pozbawione cennych mikro i makroelementów, często zawierają siarczany, odżywczy, bogaty w witaminy i minerały, czyli niepasteryzowany można kupić m.in. w Rossmannie, ener BIO 12 zł za 750 ml, (często jest w promocji i kosztuje 8zł, warto kupić kilka butelek na zapas), nadaje się do dressingów do sałatek, do picia na czczo i przed posiłkami w celu pobudzenia trawienia
2) domowe przetwory- kiszonki (np. z milówki, dostepne w sklepach eko lub społem [klik]), kompoty, konfitury, dżemy- kiszonki to dobre źródło probiotyków, witamin i minerałów. Można kupić gotowe o dobrych składach (bez dodatku octu, cukru, konserwantów) w sklepach eko, najlepiej jednak zrobić je samemu. Przepisów w internecie nie brakuje (wystarczą obrane warzywa, woda, sól + ew. przyprawy), domowe przetwory są dosyć popularne w polskiej kuchni. Można je także znaleźć czasem w supermarketach - np. w auchan są niepasteryzowane kiszone ogórki i kapusta, a także pasteryzowane (już bez właściwości odżywczych) - ogórki kwaszone lub kapusta kwaszona - trzeba zwrócić uwagę na skład, aby zawierały tylko kapustę/ogórki wodę i sól (nie: cukier, ocet, konserwanty)- dostępne praktycznie w każdym sklepie spożywczym.
3) przyprawy - nikomu chyba nie muszę przedstawiać -najczęściej używam sproszkowanego imbiru, ziół prowansalskich, kurkumy, czosnku niedźwiedziego, koperku, suszonych grzybów, suszonej cebuli i suszonej włoszczyzny do rosołu
4) kawa z cykorii topinamburu, cykorii (auchan, 5 zł) lub żołędzi- używam tych, ponieważ są dozwolone na protokole, jeśli jednak stosujecie inną dietę, macie dużo większy wybór (surowe kakao, karob, kawa eko). Kawy używam także jako zamiennik kakao. Przykładowe przepisy na:
5) herbaty owocowe - nie piję białej, czerwonej, zielonej, czarnej herbaty, ze względu na obecny wn ich toksyczny fluor, zazwyczaj piję napary owocowe z suszonych owoców, często dorzucam do herbaty kawałek imbiru, skórki pomarańczowej, ekstraktu z wanilii. Jeśli tak jak ja, nie lubicie ziół, możecie mieszać zioła wraz z naparem owocowym.
6) kasztany, suszone owoce i warzywa - można przechowywać je przez długi czas, nadają się jako przekąska lub dodatek do dań, najczęściej używam: kasztanów jadalnych na parze, suszonych jabłek, śliwek, daktyli, suszonych pomidorów (jedyna rzecz jaką wprowadziłam na protokole, pomidory, koncentrat pomidorowy, pomidory w puszce), chipsy z marchewki, buraka, selera
7) chipsy, krem i wiórki kokosowe - dlaczego kocham wszystko co kokosowe, napisałam [tutaj]
8) mleko kokosowe - jak zrobić je samemu dowiecie się [tutaj], gotowe bez dodatków można kupić np. w rossmannie 9 zł za 400 ml, jeśli nie jesteście na protokole do wyboru macie także mleka orzechowe- z nerkowców, migdałów, orzechów włoskich. Puszkowane można przechowywać przez długi czas, robione samemu kilka dni w lodówce, lub kilka tygodni w zamrażarce. W sklepach eko można dostać mleko kokosowe (a także orzechowe) w litrowych kartonach.
9) świeży imbir - no, może nie można przechowywać go tak długo jak ten suszony, ale jednak mój często zalega długo na kuchennym stole i dalej nadaje się do spożycia (trzeba tylko wiedzieć jak kupić świeży- nie może być zaschnięty, pomarszczony, powinien być jak najbardziej gładki, błyszczący, a po przekrojeniu mięsisty z odrobiną wypływającego soku) - imbir świetnie działa na układ trawienny przy jelicie drażliwym, przy zatruciach, grypie, przeziębieniu, bólu gardła, zatok, głowy, mięśni, działa rozgrzewająco, stabilizuje poziom cukru we krwi, przydatny osobom, które czują spadek energii po posiłku. Najczęściej dodaje go do herbaty - 1-2 cm obranego, drobno pokrojonego imbiru (można także przecisnąć przez praskę do czosnku lub zetrzeć na tarce), można także wygotować taki kawałek imbiru przez ok 5-10 minut, a następnie po przestudzeniu dodać listek świeżej mięty, sok z cytryny, miód - przepisów w internecie nie brakuje :)
10) czosnek i cebula - naturalne antybiotyki, bogate w witaminy i minerały, urozmaicają smak każdej potrawy
11) oliwki - nie każdy za nimi przepada, ja akurat mogłabym je dodawać do każdego posiłku, wg. mnie pasują do każdego dania warzywno-mięsnego - kupuję najczęściej duży słoik w tesco, pilnuję, aby nie zawierały sorbinianu - trudno dostać takie bez dodatków, moje zawierają kwas mlekowy i askorbinowy. Bez oliwek w lodówce czuję się goła :D
12) tuńczyk, sardynki i łosoś w puszce - ryby w puszce zawierają rtęć, ale w nagłych przypadkach kiedy brakuje nam mięsa do obiadu lub nie mamy co wrzucić do sałatki nadają się idealnie, wybierajmy jednak te bez żadnych dodatków, na pewno nie te w oleju, w składzie powinna być tylko ryba, woda i sól (w sosie własnym)
13) mrożone mięso - zazwyczaj jednak już ugotowane (np. indyk, kaczka, wątróbka), wystarczy wyjąć wieczorem, a następnego dnia tylko podgrzać z wraz z warzywami, często też kupuję w tesco kabanosy lub łososia na promocji z krótką datą przydatności i mrożę, aby się nie zepsuło
14) olej kokosowy i masło klarowane - moje dwa podstawowe źródła tłuszczu - do pieczenia, smażenia, gotowania, deserów, mogłabym jeszcze dorzucić smalec i oliwę z oliwek, jednak tych używam znacznie rzadziej
15) awokado - hmmm pewnie zastanawiacie się co tu robi awokado, skoro to świeży owoc. Otóż awokado często można dostać na promocji w tesco, biedronce czy auchan, niestety zdarza się, że jest jeszcze mocno niedojrzałe- twarde i nie nadaje się do spożycia. W takim wypadku kupuję kilka sztuk na zapas i leżą w koszyku czekając aż dojrzeją. Awokado to idealne źródło tłuszczu, można miksować (rozgnieść widelcem) go z bananem i innymi owocami/warzywami w shake'ach, czy smoothie, miksować z orzechami, wiórkami kokosowymi/mlekiem na deser/ lody, a także wkroić do posiłku warzywno-mięsnego czy zwykłej sałatki.
16) surowy miód, ksylitol, cukier kokosowy- zdrowe alternatywy cukru, miód używam na zimno (pow. 40 stopni traci swoje właściwości), ksylitolu i cukru kokosowego na zimno bądź ciepło np. do kawy, herbaty. Miodu nie kupujcie w marketach, bo jest często pasteryzowany, czyli poddany obróbce termicznej, pozbawiony zatem witamin, enzymów i minerałów. Dobry miód można kupić w sklepach eko, a najlepiej bezpośrednio od pszczelarza.
Obie mąki kosztują ok 10 zł za 0,5 kg.
17) mąka kokosowa, żołędziowa, z topinamburu, z batatów, z bananów, z kasztanów - wymieniłam te dozwolone na protokole autoimmunologicznym, jeśli jesteście na innej diecie wybór jest dużo szerszy (lniana, orzechowe: migdałowa, z orzechów włoskich, z laskowych, konopna, z sezamu, z pestek dyni). Mąki kokosowej używam najczęściej do deserów, z topinamburu do posypywania warzyw jako przyprawy (ma orzechowy smak, a na protokole baardzo brakuje mi orzechów).
Mąka kokosowa, żołędziowa, z topinamburu i kasztanów - do kupienia w sklepach eko i on-line, bananowa [tutaj], z batatów na iherb.com i amazon.com (szukajcie pod nazwą sweet potato flour).
Przykładowe przepisy z wykorzystaniem mąk znajdziecie [tutaj].
Więcej o mąkach paleo [klik].
Obie mąki kosztują ok 10 zł za 0,5 kg.
17) mąka kokosowa, żołędziowa, z topinamburu, z batatów, z bananów, z kasztanów - wymieniłam te dozwolone na protokole autoimmunologicznym, jeśli jesteście na innej diecie wybór jest dużo szerszy (lniana, orzechowe: migdałowa, z orzechów włoskich, z laskowych, konopna, z sezamu, z pestek dyni). Mąki kokosowej używam najczęściej do deserów, z topinamburu do posypywania warzyw jako przyprawy (ma orzechowy smak, a na protokole baardzo brakuje mi orzechów).
Mąka kokosowa, żołędziowa, z topinamburu i kasztanów - do kupienia w sklepach eko i on-line, bananowa [tutaj], z batatów na iherb.com i amazon.com (szukajcie pod nazwą sweet potato flour).
Przykładowe przepisy z wykorzystaniem mąk znajdziecie [tutaj].
Więcej o mąkach paleo [klik].
poniedziałek, 9 marca 2015
CZYTAJ DALEJ
Benelux - co jadłam & wrażenia - cz. 2
Część 2
kolejno
od lewej: dział z produktami bezglutenowymi - bardzo duży, obejmował kilka
regałów, znajdował się w każdym sklepie- niestety tu nic nie różniło się od Polski, wszystkie składy
zawierały cukier, syrop g-f, aromaty, spulchniacze, wypełniacze i inne
śmieci ;) Obok bogactwo warzyw ^^
kolejne czekolady o dobrych składach - w końcu Belgia to kraina czekolady
Jednego
dnia, będąc w Ypres nie mogłam znaleźć ani odpowiedniej restauracji,
ani odpowiedniego sklepu, byłam już bardzo głodna i musiałam
zrobić zakupy w małym markecie, gdzie wiało glutenem na kilometr -
pieczywo, słodycze i przetworzona żywność. Udało mi się jednak znaleźć
tam puszkę mleka kokosowego i daktyle - czyli zdrowe
tłuszcze (mleko kokosowe), węgle (suszone daktyle) i trochę białka (kokos)
stacja
kolejowa w Antwerpii, ratusz gotycko (prawa część) - klasycystyczny
(lewa, ucięta :<) w Gandawie, średniowieczny ratusz w Ypres i kot-mem
w Amsterdamie
sałatka nicejska w Antwerpii - sałata, tuńczyk, cebula, jajko, oliwki, ogórek - za każdym razem, gdy zamawiałam coś w restauracji prosiłam o "gluten & lactose free" - bez dodatku sera, grzanek, dressingu etc.
woda kokosowa była łatwo dostępna zarówno w Belgii jak i Holandii - w różnych smakach np. z dodatkiem ananasa lub neutralna
1. lewy górny róg - dzielnica chińska, trafiliśmy na świętowanie nowego roku, 19 lutego w Chinach rozpoczął się rok owcy (kozy) 2. wnętrze dworca kolejowego w Antwerpii 3. Antwerpia - jedna z europejskich stolic zakupowych 4. piękne wnętrze centrum handlowego
sałatka z kurczakiem, rukolą, pomidorami koktajlowymi, ogórkiem i jabłkiem, gdzieś w Holandii
Belgia to kraina piwa i czekolady ;) piwa bezglutenowe nie są niczym nadzwyczajnym w marketach czy pubach
suszone pomidory jako przekąska
i na zakończenie totalny mix ;)