kto zgadnie co jem? ;D
Od kiedy przeszłam na dietę bezglutenową cały czas coś zmieniam w moim sposobie odżywiania. Z początku żywiłam się gotowymi produktami typu makaron ryżowy, bezglutenowy chleb, pomidor i kukurydza z puszki. Zamiast słodyczy były figi i daktyle. Następnie dowiedziałam się, że puszkowane warzywa wcale nie są takie zdrowe, mleko sojowe nie jest lepszym substytutem krowiego, a bezglutenowy chleb ma skład gorszy od tego glutenowego (więcej wypełniaczy, konserwantów). Okazało się także, że figi czy daktyle, pomimo, że mają sporo wartości odżywczej w nadmiarze szkodzą, mają wysoki IG, powodują wahania cukru we krwi, są "wyzwalaczami" jedzenia kompulsywnego. Przeszłam przez wiele zmian, aż moja dieta stała się mniej więcej stabilna i oscyluje w okół diety paleo z wykluczeniem orzechów, pestek i nasion.
Jednak wciąż dążę do tego, aby było jeszcze lepiej, ciągle się uczę, głównie na własnych błędach i stawiam sobie kolejne cele. Tym razem postanowiłam podzielić się nimi z Wami, bo podobno o wszystkich wyzwaniach, które sobie zakładamy należy mówić głośno, aby je zrealizować - bo im więcej osób o tym wie, tym potem mamy więcej wyrzutów sumienia, jeśli ich nie zrealizujemy. Tak więc- przed Wami lista 12 rzeczy, które chciałabym zmienić w moim sposobie odżywiania w najbliższym czasie:
1. Przestać kupować zwykłą wodę i kupić w końcu butelkę Bobble - to butelka wolna od BPA, nietoksyczna w porównaniu do tych z supermarketu, co więcej posiada filtr, który czyści wodę, czyli możemy wlać tam kranówkę. I jaka oszczędność! [więcej o bobble water]
2. Zacząć liczyć węglowodany - tarczyca potrzebuje minimum 150 g węglowodanów dziennie. Niestety, kiedy ma się problem ze stabilnym poziomem cukru we krwi, trzeba uważać, aby nie przesadzić z węglami w jednym posiłku, a także, aby spożywać je razem z tłuszczem (np. olej kokosowy, krem kokosowy, awokado). Niestety zdarza mi się zjeść ich za dużo na raz, albo za mało w ciągu dnia. Po prostu czasem nie chce mi się tego pilnować... muszę wziąć się w garść! :D
3. Nie kupować produktów siarkowanych, puszkowanych, wędzonych, z dodatkiem kwasku cytrynowego czy jakiegoś konserwantu (bo co tam jeden) itp. Zdecydowanie lubię czyste produkty.
4. Nie oszczędzać na dobrej jakości jedzeniu. Niestety czasem wolę kupić sobie kolejny ciuch czy kosmetyk, całkiem zbędny, a przyoszczędzić na jedzeniu czy suplementach. Chciałabym kupować częściej mięso ekologiczne, tzw. grass-fed.
5. Muszę uciszyć trochę mój perfekcjonizm, przecież nie da się jeść zawsze i wszędzie idealnie, zawsze pojawi się jakaś sytuacja poza domem, kiedy będę zmuszona wybrać mniejsze zło, np. banan i wiórki z siarką z żabki, bo nie ma nic innego do jedzenia w pobliżu, a ja jestem strasznie głodna zamiast sałatki z kukurydzą i grzankami, czy też smażenie na patelni teflonowej bo znajomi u których akurat nocuje nie mają na wyposażeniu innej.
6. Nie jeść tylko dlatego, że mi się nudzi, albo jestem zestresowana. Co prawda z zaburzeń odżywiania już się wyleczyłam, jednak takie myślenie zostaje chyba na zawsze. Nie miałam kompulsywnego napadu, nie zwracałam jedzenia ani nie głodziłam się od 2 lat (to właśnie za to głównie kocham paleo), jednak czasem np. w trakcie sesji, kiedy muszę się uczyć jem zdecydowanie za dużo, co odbija się na moim samopoczuciu, trawieniu i koncentracji, a także np. podczas wakacji, gdy mam dużo wolnego czasu i nie mam co robić, eksperymentuję w kuchni i także zdarza mi się zjeść za dużo, co skutkuje tym, że zamiast wyjść jeszcze na spacer, na rower czy basen zalegam w łóżku z laptopem. Od razu pojawiają się złe i pesymistyczne myśli. Nie można też popadać w paranoję, od czasu do czasu można się najeść, oczywiście w granicach rozsądku, czyli tak, aby nie wiązać tego z żadnym rodzajem ulgi.
7. Stosować się do zasady "keep it simple" - wiem, że moja dieta to raczej neo-paleo, czyli nowoczesne paleo, ponieważ z pewnością jaskiniowcy nie stosowali mąk, mikrofali czy makaronu z wodorostu, a mi zdarza się kupować zupełnie zbędne produkty, zamiast zainwestować w to dobrej jakości mięso...
8. Oszczędzać. Zdecydowanie zbyt rzadko mam takie dni, że potrafię nie wydać praktycznie nic, jeść tylko potrawy z marchewki, cebuli, czosnku, kiszonki, wątróbkę, indyka, tanie ryby, bo często zachciewa mi się tego makaronu z wodorostów, batatów, wody kokosowej, topinamburu, mąki kasztanowej czy słodkich babeczek z cukrem kokosowym... które na prawdę nie są mi potrzebne do szczęścia tak często. Mogę przecież zrobić sobie krem z marchewki z bananem i cynamonem na deser, a za zaoszczędzone pieniądze kupić coś "eko" lub porządny probiotyk.
9. Unikać przechowywania w plastiku (zawiera toksyczny BPA), przechowywać w szkle i kupić w końcu plastikowe pudełka BPA-free.
10. Więcej planować. Jestem dosyć spontaniczną osobą, chociaż stałam się taka dopiero niedawno, kiedyś planowałam bardzo dużo. Planowałam wszystko, począwszy od dokładnej godziny i minuty o której rano wyjdę z domu :D. Niestety bardzo mnie to stresowało, kiedy coś szło nie po mojej myśli (np. kiedy jeden autobus spóźnił się 5 min, nie zdążyłam potem przesiąść się do pociągu i cały misterny plan dnia leżał i kwiczał), dlatego postanowiłam ograniczyć stresory (takie jak nadmierne planowanie) w moim życiu i widzę, że był to bardzo dobry wybór. Na wiele rzeczy po prostu nie mamy wpływu i musimy się z tym pogodzić. Jednak jeśli chodzi o posiłki, planowanie jest bardzo przydatne. Warto robić większe zakupy, przygotować posiłki, pomrozić, zawekować i mieć zawsze coś w zapasie. Można zaoszczędzić sporo czasu i pieniędzy.
11. Jeść wolniej. Dokładnie gryźć i rzuć każdy kęs. Jest to szczególnie ważne, jeśli mamy problemy z poprawnym trawieniem - źle strawiony pokarm zalega i fermentuje w jelitach spowalniając trawienie, rozszczelniając jelita i powodując, że do naszego krwiobiegu dostają się duże cząsteczki, które nasz organizm uznaje za patogeny i rozpoczyna atak autoimmunologiczny i wydala przez skórę w postaci niedoskonałości.
źródło
12. Jeść więcej zielonego - świeże zioła- pietruszka, koperek, szczypiorek, liście kalarepy, różne rodzaje sałat, cykoria, endywia, rukola - to bogactwo witamin, minerałów i enzymów - oczywiście najlepsze to te hodowane we własnym ogródku czy na parapecie - świeżo zerwane zawierają najwięcej substancji odżywczych.
11. Jeść wolniej. Dokładnie gryźć i rzuć każdy kęs. Jest to szczególnie ważne, jeśli mamy problemy z poprawnym trawieniem - źle strawiony pokarm zalega i fermentuje w jelitach spowalniając trawienie, rozszczelniając jelita i powodując, że do naszego krwiobiegu dostają się duże cząsteczki, które nasz organizm uznaje za patogeny i rozpoczyna atak autoimmunologiczny i wydala przez skórę w postaci niedoskonałości.
źródło
12. Jeść więcej zielonego - świeże zioła- pietruszka, koperek, szczypiorek, liście kalarepy, różne rodzaje sałat, cykoria, endywia, rukola - to bogactwo witamin, minerałów i enzymów - oczywiście najlepsze to te hodowane we własnym ogródku czy na parapecie - świeżo zerwane zawierają najwięcej substancji odżywczych.
Czy masz męża? :) Szukasz? :P
OdpowiedzUsuńnie mam i nie szukam :D
UsuńSerio? :(
UsuńRobisz się popularna Anita, zaczynasz mieć groupies!
UsuńAnonimowy - mam potraktować Twój komentarz jako oświadczyny? ;D
UsuńWojtek - haha, nie wiem czy mam się bardziej bać czy cieszyć
Haha, dobre:) Od wczoraj biorę NDT i cieszę się jak dziecko... Moja nowa dieta - mięso:D Jak wczoraj mama zobaczyła ile włożyłam do piekarnika - to zwątpiła:D
Usuńmi w oszczędzaniu, po wielu różnych (niezbyt udanych...) próbach pomógł system dzienny: mamy określoną kwotę do wydania na 1 dzień - na dwie osoby i dwa malutkie zwierzaki roślinożerne - i tylko tyle jest codziennie na karcie. nadwyżki przelewamy na inne sub-konto i wydajemy na przyjemności:)
OdpowiedzUsuńświetny pomysł ;) też muszę obmyślić jakąś strategię..
UsuńA ja mam takie pytanie, czy w każdym posiłku masz białko? Bo kiedyś pisałaś, że w każdym głównym posiłku jesz białko + warzywa i jest to ważne dla stabilnego poziomu cukru, a tutaj widzę kalafiora, pomidora i sos grzybowy? Jestem dopiero początkująca w Paleo dlatego tak pytam :) + Czy mogłabyś właśnie co nieco pomóc i podpowiedzieć jak np. wygląda Twój przykładowy jadłospis/schemat, czego się trzymasz w komponowaniu menu?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Pozwoliłam sobie przekopiować spod poprzedniego posta bo dosyć zależy mi na odpowiedzi :)
W 90% moich posiłków jest białko ;) Czasem po prostu chcę zjeść coś lekkiego na kolacje i wtedy nie ma mięsa czy jajek. Postaram się stworzyć taki post z przykładowym planem na jeden dzień. Pozdrawiam :)
UsuńWykluczyłaś orzechy, pestki i nasiona i bardzo dobrze, one obfitują w Omega-6, a te kwasy korzystnie jest eliminować/redukować z diety na rzecz Omega-3. Artykuł z Tłustego życia o tłuszczach otworzył mi oczy. Już nie będę się zajadać pestkami słonecznika czy orzechami, pestki dyni od czasu do czasu z cynkiem i przeciw pasożytom, ale dobrze że przynajmniej ich smak jest nieszczególny, to się człowiek nie uzależnia ;) ani zapijać się olejem lnianym, bo nic w sumie w nim nie ma, ani w innych olejach roślinnych, to już lepiej wybrać czysty surowiec z którego są tłoczone. Osoby uzywające często mąk orzechowych (i to do pieczenia, smażenia) też sobie fundują nadmiar niekorzystnych Omega-6. Szkoda żyły sobie tym zapychać, a wiadomo jak jest, co rusz widzi się osoby z rozszerzonymi żyłami, poważnymi żylakami czy choćby już zaczątkami, pajączkami. Jakoś mała świadomość. Albo w ogóle jej nie ma, na różnych dietach będąc zawsze ten tłuszcz występował w dość dużej ilości, czy to zwierzęcy czy roślinny. Teraz jestem na roślinnej diecie nisko tłuszczowej, innej już sobie nie wyobrażam. Masło zwierzęce i kokosowy tłuszcz są korzystne w niedużych ilościach, oliwa w jeszcze mniejszych, ale tylko dodawana na końcu na zimno, inaczej podgrzewana traci właściwości. Jestem na dobrej drodze wreszcie, z tymi tłuszczami.
OdpowiedzUsuńAdi
Orzechy, pestki i nasiona wykluczyłam ze względu na protokół autoimmunologiczny, poza tym są także ciężkostrawne, no i tak jak piszesz, za dużo omega-6 :) Dla mnie pestki dyni są pyszne i myślę, że mogłabym się od nich uzależnić, tak samo jak od innych pestek, nasion, a od orzechów to już na pewno ;D Ale orzech kokosowy wszystko mi wynagradza :) Pozdrawiam, Anita
UsuńAnita, a jaką kukurydzę NO GMO kupujesz? Przyznam, że nie zjadłam kuku odkad dowiedziałam się, że innej niż GMO w zwykłych spożywczakach nie dostanę, że świat jest nią zalany. Jeszcze takiej nie spotkałam, żeby wyraźnie było to oznaczone na opakowaniu, są w Polsce takie firmy? No teraz po wejściu ustawy będą już zmuszeni oznaczać prawidłowo.
OdpowiedzUsuńNie jem w ogóle kukurydzy :)
UsuńJezu w punkcie 6 jak u mnie :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia :)
OdpowiedzUsuńOrzechy, pestki i nasiona to naturalne źródło tłuszczy i białka, nie wiem czemu nie chcesz ich spożywać?
OdpowiedzUsuńPo pierwsze, są zabronione na protokole AIP, ze względu na to, że mogą stymulować układ odpornościowy, co jest bardzo niekorzystne, jeśli cierpimy na chorobę autoimmunologiczną jak np. Hashimoto.
OdpowiedzUsuńPo drugie, zawierają spore ilości kwasów omega-6, a powinniśmy raczej uzupełniać omega-3, bo zwykle jemy ich za mało.
Po trzecie, są ciężkostrawne, więc dla kogoś z problemami trawiennymi nie są polecane, zawierają bowiem kwas fitynowy i najlepiej jest je namoczyć przed użyciem.
Po czwarte, strasznie uzależniają, przynajmniej mnie ;D
Omega-3 są jeszcze bardziej antytarczycowe niż omega-6. Just saying...
UsuńWojciechu, podasz źródło? O-3 wzmacnia tarczycę - taka jest powszechna teoria i jest sprawdzalna w praktyce.
UsuńWojciechu, chyba raczej chodzi o równowagę 3do 6?
Usuń@Anonimowy 22 lipca 2015 08:30
UsuńOto kilka źródeł:
1. :http://raypeat.com/articles/articles/unsaturated-oils.shtml
2. "Zwykle potrzeba około 15-20 dni by poziom omega-3 w jajkach osiągnął stałą, pożądaną ilość 300 mg na jajko. Przy długotrwałym żywieniu (siemieniem lnianym – W.M.) często wzrasta ilość przypadków krwawienia z wątroby u kur niosek, mimo, że rzadko kiedy zwiększa się śmiertelność. Tego typu krwotoki występują nawet wtedy gdy zawartość witaminy E w diecie kur wynosi 100-250 IU na kg paszy, co jest standardowym dodatkiem do diety zawierającej siemię lniane. Zaburzenie działania wątroby może stanowić problem jeśli wystąpią inne czynniki stresogenne.[1]
It usually takes 15-20 d in order for omega-3 content of eggs to plateau at the desired level of 300 mg/egg. With prolonged feeding there is often greater incidence of liver hemorrhage in layers, even though mortality is rarely affected. Such hemorrhaging occurs even in the presence of 100-250 IU vitamin E/kg diet, which is a regular addition to flax-based diets. Disruption to liver function may become problematic if other stressors occur.[1]"
[1] “Commercial Poultry Nutrition” THIRD EDITION by STEVEN LEESON, Ph.D. Professor of Animal Nutrition oraz JOHN D. SUMMERS, Ph.D. Professor Emeritus, Department of Animal and Poultry Science, University of Guelph, Guelph, Ontario, Canada 2008
Logika szkodliwości tłuszczy wielonienasyconych na sprawność tarczycy i poziomie hormonów wygląda mniej więcej tak: Jeśli coś uszkadza wątrobę, a wielonienasycone kwasy tłuszczowe to robią, to wydajność pracy wątroby się obniży. Gorzej pracująca wątroba będzie gorzej oczyszczać organizm z (antytarczycowego) estrogenu oraz gorzej będzie sobie radzić z konwersją T4 w T3 (gdzieś 70% tej konwersji zachodzi w wątrobie).
3. Nie mam pod ręką konkretnego badania, ale... bez tłuszczy wielonienasyconych zwierzęta nie zapadają w stan hibernacji na zimę! Tyczy się to zarówno omega 6, ale również omega 3. Warto pamiętać, że Omega-3 są bardziej nienasycone niż Omega-6. Te długołańcuchowe pochodzenia zwierzęcego najbardziej (bo są bardziej nienasycone niż te pochodzenia roślinnego).
pojemniki BPA-free nie są wcale lepsze od plastików, bo BPA zostało w nich zastąpione innym równie szkodliwym związkiem (niestety zapomniałam nazwy)
OdpowiedzUsuńCo do wody to bym nie przesadzała aż tak ;)
OdpowiedzUsuńButelka mnie przekonała ;)
OdpowiedzUsuńWitam.Czy można liczyć na odpowiedź na mail'a - wysłałam dwa do Pani :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Mariola
bardzo ciekawy wpis, czekam na więcej podobnych:)
OdpowiedzUsuńsuper wpis :)
OdpowiedzUsuńciekawe ;)
OdpowiedzUsuńZaciekawił mnie pomysł z tym filtrem, o którym już gdzieś słyszałem. Z ciekawości policzyłem sobie koszty wody filtrowanej i takiej, którą kupuję na co dzień (Oaza z Biedronki, 0,55 zł/1,5 l). Koszt wspomnianej wody butelkowanej wynosi 0,37 zł/l. W przypadku filtrowanej, przy zakupie z butelką 550 ml, 0,3 zł. Co ciekawe, w tym momencie bardziej opłaca się kupić najmniejszą butelkę z filtrem niż sam filtr. Przy założeniu, że zużywam jedną butelkę wody dziennie, w ciągu miesiąca miałbym szansę oszczędzić 3,15 zł na korzyść wody filtrowanej.
OdpowiedzUsuń