wtorek, 15 listopada 2016
CZYTAJ DALEJ
Orzechy piorące - recenzja, działanie oraz zastosowanie
Orzechy piorące od dawna mnie interesowały, jednak z racji przyzwyczajenia, wciąż do prania używałam zwykłego proszku. I tak, miałam z tego powodu wyrzuty sumienia, bo zdaje sobie sprawę, jaka ilość chemii się w nich kryje.
Na szczęście dzięki pani Anecie ze sklepu [mojeeko.com.pl] miałam okazję przetestować jak działają orzechy piorące. No właśnie, jakim cudem orzechy mogą zastąpić proszek do prania? Początkowo sam fakt zastosowania orzechów przy myciu może wywołać uśmiech, jednak... z powodzeniem od wieków są stosowane jako środek czyszczący. Kiedyś ludzie musieli sobie radzić zanim wynaleźli proszki do prania ;) Dlaczego by nie powrócić do natury?
"Zawarta w wysuszonych łupinkach orzechów saponina w kontakcie z wodą oraz wyższą temperaturą zmienia się w myjącą pianę" - ot, cała filozofia.
czwartek, 20 października 2016
Health box - recenzja pudełka ze zdrową żywnością cz. 2
Moje drugie pudełko [Health Box'a] -edycja październikowa- odebrałam niestety z małym poślizgiem, dlatego recenzję też wystawiam trochę później. Poprzednią recenzję możecie znaleźć [tutaj].
Marka Health Box zapewnia:
-w każdym pudełku otrzymasz minimum 5 zdrowych produktów żywnościowych
-spis wszystkich produktów wraz z informacjami o nich
-drobny upominek
-darmową przesyłkę
Co tym razem znalazłam w środku?
CZYTAJ DALEJ
Marka Health Box zapewnia:
-w każdym pudełku otrzymasz minimum 5 zdrowych produktów żywnościowych
-spis wszystkich produktów wraz z informacjami o nich
-drobny upominek
-darmową przesyłkę
Co tym razem znalazłam w środku?
sobota, 1 października 2016
Kilka dni temu w ramach tygodnia portugalskiego w Biedronce pojawiło się chorizo - hiszpańska surowa kiełbasa o "czystym" składzie - tzn. bez żadnych dodatków - samo mięso i przyprawy. Występuje w wersji klasycznej oraz pikantnej. Chorizo jest chyba moją ulubioną kiełbasą, o czym wspominałam przy okazji przepisu na [zapiekankę z cukinii z chorizo]. Wcześniej tą samą kiełbasę można było dostać w Lidlu, niestety szybko się wyprzedała, dlatego tym razem zrobiłam większe zapasy :D Przy okazji zakupów w Biedronce w oczy rzuciła mi się jeszcze biała rzodkiew, której bardzo dawno nigdzie nie widziałam, a uwielbiam przyrządzać z niej makaron - jest dosyć ostra w smaku, w przeciwieństwie do cukinii, która już mi się trochę przejadła. Biała rzodkiew oprócz charakterystycznego, ostrego smaku, zawiera mnóstwo witamin i minerałów - m.in. witaminę C, PP, witaminy z grupy B, potas, sód, wapń, fosfor, kwas foliowy. Rzodkiew ma właściwości bakteriobójcze i żółciotwórcze. Zdecydowanie wygrywa z jakimkolwiek tradycyjnym makaronem ;)
CZYTAJ DALEJ
Spaghetti z rzodkwi z dyniowym sosem z chorizo
Kilka dni temu w ramach tygodnia portugalskiego w Biedronce pojawiło się chorizo - hiszpańska surowa kiełbasa o "czystym" składzie - tzn. bez żadnych dodatków - samo mięso i przyprawy. Występuje w wersji klasycznej oraz pikantnej. Chorizo jest chyba moją ulubioną kiełbasą, o czym wspominałam przy okazji przepisu na [zapiekankę z cukinii z chorizo]. Wcześniej tą samą kiełbasę można było dostać w Lidlu, niestety szybko się wyprzedała, dlatego tym razem zrobiłam większe zapasy :D Przy okazji zakupów w Biedronce w oczy rzuciła mi się jeszcze biała rzodkiew, której bardzo dawno nigdzie nie widziałam, a uwielbiam przyrządzać z niej makaron - jest dosyć ostra w smaku, w przeciwieństwie do cukinii, która już mi się trochę przejadła. Biała rzodkiew oprócz charakterystycznego, ostrego smaku, zawiera mnóstwo witamin i minerałów - m.in. witaminę C, PP, witaminy z grupy B, potas, sód, wapń, fosfor, kwas foliowy. Rzodkiew ma właściwości bakteriobójcze i żółciotwórcze. Zdecydowanie wygrywa z jakimkolwiek tradycyjnym makaronem ;)
czwartek, 22 września 2016
Lubię zapiekanki za to, że można wrzucić do nich dosłownie wszystko, zalać masą jajeczną, dodać sera i zawsze wyjdzie pysznie. Chociaż sera staram się unikać, w tym wypadku zrobiłam wyjątek, używając ekologicznego, bez laktozy.
CZYTAJ DALEJ
Zapiekanka z cukinią i makaronem z grochu
Lubię zapiekanki za to, że można wrzucić do nich dosłownie wszystko, zalać masą jajeczną, dodać sera i zawsze wyjdzie pysznie. Chociaż sera staram się unikać, w tym wypadku zrobiłam wyjątek, używając ekologicznego, bez laktozy.
środa, 21 września 2016
CZYTAJ DALEJ
Konsultacje dietetyczne - 14 dniowy plan diety dla Ciebie!
Czym się zajmuję?
Układaniem diet dla osób chcących zmienić swój sposób odżywiania.
Jestem entuzjastką prostej, nieprzetworzonej diety tzw. Samuraj, a także Paleo oraz ich odmian, dostosowanych do indywidualnych potrzeb klientów.
Interesuję się wpływem diety na choroby takie jak niedoczynność tarczycy, Hashimoto,
zaburzenia odżywiania, zespół jelita drażliwego,
zmęczone nadnercza czy insulinooporność.
wtorek, 20 września 2016
Biały ryż to jedno z nielicznych zbóż, które od czasu do czasu dopuszczam w mojej diecie, pomimo, że na co dzień w 100% trzymam się paleo. Ryż toleruję bardzo dobrze - przynajmniej nie widzę po nim żadnych przykrych objawów, a makaron ryżowy czy sajgonki są czasami bardzo miłą odmianą. Zazwyczaj jem je z dodatkiem warzyw i mięsa - np. z domowym [sosem spaghetti]. Tym razem postawiłam na słodki deser, typowo jesienny. Jabłka z cynamonem to wg. mnie połączenie idealne! Zresztą ostatnio pokochałam zarówno zapach jak i smak cynamonu, codziennie muszę wypić co najmniej jedną kawę z cykorii z jego dodatkiem, a nawet zdarza mi się przyprawiać nim mięso ;) Tym razem przedstawiam Wam przepis na makaron ryżowy z jabłkiem i cynamonem (wiecie, że ma on właściwości stabilizujące poziom cukru we krwi? jest to przyprawa dozwolona na AIP, zalecana przy problemach z cukrzycą czy insulinoopornością)- użyłam ekologicznego makaronu młodej firmy [Fabijańscy], który wyprodukowany został na wodzie źródlanej :)
CZYTAJ DALEJ
Makaron ryżowy z jabłkiem i cynamonem
Biały ryż to jedno z nielicznych zbóż, które od czasu do czasu dopuszczam w mojej diecie, pomimo, że na co dzień w 100% trzymam się paleo. Ryż toleruję bardzo dobrze - przynajmniej nie widzę po nim żadnych przykrych objawów, a makaron ryżowy czy sajgonki są czasami bardzo miłą odmianą. Zazwyczaj jem je z dodatkiem warzyw i mięsa - np. z domowym [sosem spaghetti]. Tym razem postawiłam na słodki deser, typowo jesienny. Jabłka z cynamonem to wg. mnie połączenie idealne! Zresztą ostatnio pokochałam zarówno zapach jak i smak cynamonu, codziennie muszę wypić co najmniej jedną kawę z cykorii z jego dodatkiem, a nawet zdarza mi się przyprawiać nim mięso ;) Tym razem przedstawiam Wam przepis na makaron ryżowy z jabłkiem i cynamonem (wiecie, że ma on właściwości stabilizujące poziom cukru we krwi? jest to przyprawa dozwolona na AIP, zalecana przy problemach z cukrzycą czy insulinoopornością)- użyłam ekologicznego makaronu młodej firmy [Fabijańscy], który wyprodukowany został na wodzie źródlanej :)
środa, 14 września 2016
Uwielbiam herbaty. Szczególnie te w ładnych kubkach. Uwielbiam ładne kubki. Wybieram je w zależności od nastroju. Tak samo herbaty. Czasami mam ochotę na herbatę jak najbardziej kwaśną - z owoców cytrusowych, z dodatkiem soku cytryny albo limonki, czasami na bardzo ostrą, z dużą dawką imbiru - aby się obudzić (zamiast kawy) albo wyleczyć ból gardła, jeszcze innym razem na słodką, owocową z dodatkiem miodu. Lubię testować nowe herbaty, a kiedy mi się znudzą, dodawać do nich różne półprodukty, takie jak cynamon, imbir, goździki, cytryna, pomarańcza, malina, jagody goji, suszona morwa, suszone jabłko, miód, listki mięty, zielona pietruszka, cukier kokosowy, suszona jagoda, ananas, kawałki grapefruita... możliwości jest mnóstwo!
CZYTAJ DALEJ
Domowe herbaty mrożone
Uwielbiam herbaty. Szczególnie te w ładnych kubkach. Uwielbiam ładne kubki. Wybieram je w zależności od nastroju. Tak samo herbaty. Czasami mam ochotę na herbatę jak najbardziej kwaśną - z owoców cytrusowych, z dodatkiem soku cytryny albo limonki, czasami na bardzo ostrą, z dużą dawką imbiru - aby się obudzić (zamiast kawy) albo wyleczyć ból gardła, jeszcze innym razem na słodką, owocową z dodatkiem miodu. Lubię testować nowe herbaty, a kiedy mi się znudzą, dodawać do nich różne półprodukty, takie jak cynamon, imbir, goździki, cytryna, pomarańcza, malina, jagody goji, suszona morwa, suszone jabłko, miód, listki mięty, zielona pietruszka, cukier kokosowy, suszona jagoda, ananas, kawałki grapefruita... możliwości jest mnóstwo!
piątek, 9 września 2016
Uwielbiam patrzeć na torty. Pięknie udekorowane. Wolę nawet na nie patrzeć, niż je jeść. Tak, jestem estetką. Niestety standardowe torty to cukier, polany cukrem, przełożony cukrem, a na wierzchu ...też cukier. No i do tego tłuszcze, dużo tłuszczy trans. Cukier i tłuszcz komponują się idealnie, wprawiając nas w dobry nastrój.
CZYTAJ DALEJ
Zdrowy tort bez glutenu i bez laktozy
A jak czujemy się po takim torcie? Dokładnie tak jak to, co właśnie zjedliśmy - czyli słabo i "anty-odżywczo". Czy można więc cieszyć się smakiem prawdziwego tortu na imprezie urodzinowej, bez przykrych objawów ze strony przewodu pokarmowego? Jasne. Nie pierwszy raz przekonałam się, że wszystko, dosłownie wszystko da się zrobić w wersji "paleo". Jak? Zastępując to, co przetworzone i pozbawione wartości odżywczych - biały cukier, biała mąka, margaryna - składnikami bogatymi w witaminy i minerały, a smakującymi równie dobrze.
środa, 7 września 2016
Health box - recenzja pudełka ze zdrową żywnością
Nigdy nie subskrybowałam żadnego "box'a", chociaż, nie ukrywam zawsze mnie to korciło. Subskrypcje polegają na tym, że co miesiąc (lub z góry, np. za cały rok, czy okres 6 miesięcy) płacisz określoną kwotę, a w zamian za to dostajesz co miesiąc pudełko z produktami o danej tematyce, np. ze zdrową żywnością, kosmetykami, książkami, akcesoriami ogrodniczymi, gadżetami - możliwości jest coraz więcej. Zazwyczaj twierdziłam, że to strata pieniędzy, szczególnie, jeśli produkty nie trafią w moje gusta. Tym razem, gdy tylko świeża marka - [Health Box] zaproponowała mi przetestowanie ich pudełka, zaryzykowałam. I co się okazało? Zobaczcie sami!
CZYTAJ DALEJ
poniedziałek, 29 sierpnia 2016
Cukinia i batat to moje ulubione połączenie, które chyba nigdy mi się nie znudzi. Batat choć drogi, często gości w mojej kuchni. Ten słodki kuzyn ziemniaka nadaje się zarówno do pieczenia ciast, robienia deserów, np. [czekoladowego kremu z batatów] jak i dań na wytrawnie - zrobiłam z batatów np. [kluski]. W porównaniu do zwykłych ziemniaków nadają się na [protokole AIP] (ważne, jeśli cierpicie na choroby autoimmunologicznym, takie jak Hashimoto). Dzisiaj przedstawiam Wam przepis na tartę z batatem i cukinią - której cena aktualnie wynosi ok 2zł/kg, a najlepiej popytajcie znajomych z ogródkiem lub działką - na pewno ktoś ma na zbyciu ;). Do mojej tarty użyłam jej żółtej odmiany. Oczywiście do wypełnienia tarty możecie użyć owoców oraz np. śmietanki kokosowej czy [twarożku] i zrobić swoją wersję na słodko, ponieważ sam spód jest dosyć neutralny w smaku.
CZYTAJ DALEJ
Bezglutenowa tarta z cukinią i batatem
Cukinia i batat to moje ulubione połączenie, które chyba nigdy mi się nie znudzi. Batat choć drogi, często gości w mojej kuchni. Ten słodki kuzyn ziemniaka nadaje się zarówno do pieczenia ciast, robienia deserów, np. [czekoladowego kremu z batatów] jak i dań na wytrawnie - zrobiłam z batatów np. [kluski]. W porównaniu do zwykłych ziemniaków nadają się na [protokole AIP] (ważne, jeśli cierpicie na choroby autoimmunologicznym, takie jak Hashimoto). Dzisiaj przedstawiam Wam przepis na tartę z batatem i cukinią - której cena aktualnie wynosi ok 2zł/kg, a najlepiej popytajcie znajomych z ogródkiem lub działką - na pewno ktoś ma na zbyciu ;). Do mojej tarty użyłam jej żółtej odmiany. Oczywiście do wypełnienia tarty możecie użyć owoców oraz np. śmietanki kokosowej czy [twarożku] i zrobić swoją wersję na słodko, ponieważ sam spód jest dosyć neutralny w smaku.
sobota, 27 sierpnia 2016
Zapiekanka z cukinii z chorizo
Chorizo to jeden z moich ulubionych hiszpańskich wyrobów - jest to tradycyjna kiełbasa wieprzowa. Bardzo ciężko jest ją kupić (mam oczywiści na myśli taką ze 100% mięsa) w Polsce, dlatego jak tylko dowiedziałam się, że można ją dostać w Lidlu (dostępne są dwa rodzaje - extra dulce, czyli delikatna oraz extra picante, czyli jak sama nazwa wskazuje - pikantna), w ramach tygodnia iberysjkiego, tj. hiszpańsko-portugalskiego - od razu kupiłam cały zapas. Tzn. miałam zamiar zrobić zapas, jednak szybko go zużyłam (pierwsze pęto zjadłam prosto z paczki :D) i trzeba było lecieć po kolejny. Aktualnie sezon na cukinię w pełni, więc postawiłam przygotować z niej coś na kształt paleo zapiekanki.
Składniki:
-1 cukinia
-pół pęta chorizo (użyłam extra dulce)
-pół czerwonej papryki
-pół cebuli
-2 jajka
-zioła prowansalskie
-oregano
-słodka papryka w proszku
Przygotowanie:
Cukinię myjemy, odkrawamy końcówki i kroimy w poprzek. Małą łyżeczką wykrawamy środkowy miąższ. Paprykę, cebulę oraz chorizo kroimy w kostkę (z chorizo należy najpierw ściągnąć osłonkę) i wrzucamy do miseczki. Następnie doprawiamy ziołami, wrzucamy 2 jajka (można pominąć, jeśli ich nie tolerujecie) i dokładnie mieszamy. Powstałym farszem wypełniamy dokładnie nasze połówki cukinii. Wierzch można wyłożyć dobrej jakości żółtym serem. Blachę piekarnika wykładamy papierem do pieczenia (cukinię można także ułożyć w żaroodpornym naczyniu, jednak nie używajmy wtedy przykrywki) i wykładamy nasze cukinie. Zapiekamy ok 20 minut w 200 stopniach. Warzywa przesiąkają smakiem chorizo - zdecydowanie polecam wypróbować, jeśli również jesteście fanem tej hiszpańskiej kiełbasy :)!
CZYTAJ DALEJ
Składniki:
-1 cukinia
-pół pęta chorizo (użyłam extra dulce)
-pół czerwonej papryki
-pół cebuli
-2 jajka
-zioła prowansalskie
-oregano
-słodka papryka w proszku
Przygotowanie:
Cukinię myjemy, odkrawamy końcówki i kroimy w poprzek. Małą łyżeczką wykrawamy środkowy miąższ. Paprykę, cebulę oraz chorizo kroimy w kostkę (z chorizo należy najpierw ściągnąć osłonkę) i wrzucamy do miseczki. Następnie doprawiamy ziołami, wrzucamy 2 jajka (można pominąć, jeśli ich nie tolerujecie) i dokładnie mieszamy. Powstałym farszem wypełniamy dokładnie nasze połówki cukinii. Wierzch można wyłożyć dobrej jakości żółtym serem. Blachę piekarnika wykładamy papierem do pieczenia (cukinię można także ułożyć w żaroodpornym naczyniu, jednak nie używajmy wtedy przykrywki) i wykładamy nasze cukinie. Zapiekamy ok 20 minut w 200 stopniach. Warzywa przesiąkają smakiem chorizo - zdecydowanie polecam wypróbować, jeśli również jesteście fanem tej hiszpańskiej kiełbasy :)!
poniedziałek, 22 sierpnia 2016
CZYTAJ DALEJ
Twarożek kokosowy z nasionami chia
Całkiem niedawno dostałam pierwszego health box'a, czyli pudełko ze zdrową żywnością. Pisałam już o nim na [fanpage'u], jednak nie będę Wam teraz zdradzać co dokładnie w nim było, póki co, skupmy się na kilku produktach, które koniecznie chciałam jak najszybciej przetestować, ponieważ nigdy wcześniej nie miałam do tego okazji - sama raczej nie kupuję takich "wynalazków", bo myślę sobie "a po co mi to". Jednak - przekonałam się - zarówno nasiona chia, liofilizowany ananas, jagody goji czy suszona morwa to zdrowe przekąski, które możemy dodawać do praktycznie każdej potrawy wzbogacając je w multum witamin, nie bez powodu wszystkie nazywane są "super-food". Ja postawiłam na prostotę (tj. lenistwo :D) i zrobiłam [twarożek kokosowy]. Zajęło mi to dosłownie 5 min, a efekt - mega! Zobaczcie sami, że jest to banalnie proste:
...a firmie [health box] serdecznie dziękuję ♥
specjalnie dla moich czytelników: 5% rabatu, subsykrubując health box wystarczy wpisać kod: healthbox08 :)
W moim pudełku znalazły się m.in.:
Nasiona chia - nigdy nie miałam okazji ich wypróbować, po protokole AIP unikałam wprowadzania wszelkich nasion, jednak są teraz takie "sławne", więc czemu nie? Nasiona chia, czyli szałwia hiszpańska, była ceniona już w czasach prekolumbijskich, powszechnie znane jako "super food". Podobno można zrobić z nich pudding, hmmm, trzeba to sprawdzić!
Morwa czarna - źródło witamin A, B, C, flawonoidów, kumaryny, taniny. Jej smak jest b. słodki (trochę mniej słodszy niż tej jasnej), mimo to ma właściwości obniżające poziom cukru we krwi oraz cholesterolu. Morwę uwielbiam od dawna, wyjadam zwykle prosto z paczki, ale jest także świetnym dodatkiem do deserów oraz dekoracji.
Liofilizowany ananas - nie wiem dlaczego, ale liofilizacja kojarzyła mi się z procesem intensywnego przetwarzania oraz dodatkiem cukru. Okazuje się jednak, że to proces usuwania wody w próżni w bardzo niskiej temperaturze. Podobno proces ten zachowuje większość składników odżywczych. Nie wiem, czy to prawda, ale smak jest super (uwielbiam wszystko co słodko-kwaśne), a skład - 100% ananas - nic mam nic do zarzucenia! Zjadłam już całą paczkę...
Składniki:
-5 łyżek mąki kokosowej
-5 łyżek mleka kokosowego (lub więcej, zależy jaką konsystencję twarożku chcecie uzyskać)
-nasiona chia
-liofilizowany ananas
-czarna suszona morwa
-jagody goji
-odrobina miodu do smaku
kokosowy twarożek - tylko dwa składniki, 1 minuta przygotowania, dozwolony na AIP, więcej info [tutaj]
Przygotowanie:
Do miseczki wsypujemy mąkę kokosową, a następnie zalewamy ją mlekiem (można zastąpić go wodą). Następnie wrzucamy dodatki ...i gotowe! Ja polałam całość odrobiną miodu (1 łyżeczka).
relax, take it easyyyy!
poniedziałek, 15 sierpnia 2016
Muffinki-szarlotki
Kolejne muffinki zrobione z myślą o prezencie urodzinowym. Przepis wymyślany na bieżąco, czyli w trakcie przygotowywania, ze składników, które akurat miałam w domu - czyli tradycyjnie większość półproduktów na bazie kokosa ;)
Składniki:
-2 szklanki mąki kokosowej
-1/4 łyżeczki soli
-1/2 łyżeczki sody
-1 szklanka mleka kokosowego
-1/2 szklanki płynnego masła lub oleju kokosowego
-4 jaja
-1 łyżka octu jabłkowego
na mus:
-1 kg jabłek
-2 łyżki miodu
-cynamon
Przygotowanie:
Wszystkie suche składniki wsypujemy do miski i dokładnie mieszamy. Następnie dorzucamy składniki mokre - mleko, masło, ocet oraz wbijamy jaja. Całość dokładnie mieszamy. Jabłka myjemy oraz obieramy ze skórki. Do osobnego garnka ścieramy je na tarce na średnich oczkach. Na dno garnka nalewamy odrobinę wody, aby jabłka się nie przypaliły, a następnie gotujemy na małym ogniu, aż będą rozgotowane. Odcedzamy nadmiar wody przez sitko. Na koniec dodajemy cynamon oraz miód (można pominąć).
Formę na muffiny wykładamy papierowymi papilotkami i nakładamy po 1 łyżce ciasta, następnie łyżce jabłek, a na koniec znowu łyżka ciasta (ciasto ma raczej konsystencję stała, z powodu mąki kokosowej, która wiąże wodę, przez co ciasto trzeba trochę "uklepywać" łyżką). Pieczemy około 25 minut w 180 stopniach, aż brzegi będą zarumienione. Po wyjęciu z piekarnika wierzch dekorujemy pozostałymi jabłkami. Ja posypałam je także kawą z cykorii. Najlepiej smakują jeszcze ciepłe.
CZYTAJ DALEJ
Składniki:
-2 szklanki mąki kokosowej
-1/4 łyżeczki soli
-1/2 łyżeczki sody
-1 szklanka mleka kokosowego
-1/2 szklanki płynnego masła lub oleju kokosowego
-4 jaja
-1 łyżka octu jabłkowego
na mus:
-1 kg jabłek
-2 łyżki miodu
-cynamon
Przygotowanie:
Wszystkie suche składniki wsypujemy do miski i dokładnie mieszamy. Następnie dorzucamy składniki mokre - mleko, masło, ocet oraz wbijamy jaja. Całość dokładnie mieszamy. Jabłka myjemy oraz obieramy ze skórki. Do osobnego garnka ścieramy je na tarce na średnich oczkach. Na dno garnka nalewamy odrobinę wody, aby jabłka się nie przypaliły, a następnie gotujemy na małym ogniu, aż będą rozgotowane. Odcedzamy nadmiar wody przez sitko. Na koniec dodajemy cynamon oraz miód (można pominąć).
Formę na muffiny wykładamy papierowymi papilotkami i nakładamy po 1 łyżce ciasta, następnie łyżce jabłek, a na koniec znowu łyżka ciasta (ciasto ma raczej konsystencję stała, z powodu mąki kokosowej, która wiąże wodę, przez co ciasto trzeba trochę "uklepywać" łyżką). Pieczemy około 25 minut w 180 stopniach, aż brzegi będą zarumienione. Po wyjęciu z piekarnika wierzch dekorujemy pozostałymi jabłkami. Ja posypałam je także kawą z cykorii. Najlepiej smakują jeszcze ciepłe.
czwartek, 4 sierpnia 2016
link do części: [1]
CZYTAJ DALEJ
Jak zacząć odżywiac się zdrowo? - cz. 2
6. Unikaj pieczenia w folii aluminiowej oraz garnków/sztućców wykonanych z aluminium. Zawierają one szkodliwy pierwiastek - aluminium, który przedostaje się do żywności, a następnie do naszego organizmu. Aluminium to neurotoksyna, która może odkładać się w mózgu, udowodniono także, że przyczynia się rozwoju choroby Alzheimera. Najlepiej jest piec w naczyniach żaroodpornych lub papierze do pieczenia, a garnki czy sztućce wybierać ze stali nierdzewnej.
7. Unikaj teflonu. Teflon to syntetyczny polimer zawierający w sobie atomy fluoru. Naczynia nim pokryte charakteryzują się wysokością odpornością na przypalanie, co więcej, można smażyć na nich bez użycia tłuszczu. Niestety to kolejna neurotoksyna, która przedostaje się do naszego organizmu. Teflon może odkładać się w tkankach mózgowych np. podwzgórza, które regulują naszą gospodarkę hormonalną. Znacznie zdrowszym wyborem są patelnie żeliwne, ewentualnie ceramiczne.
8. Zacznij używać soli himalajskiej, morskiej lub kłodawskiej. Zwykła sól kuchenna zawiera w sobie często antyzbrylacze, np. żelazocyjanek, który pod wpływem kwasu solnego w żołądku przekształca się w szkodliwy cyjanowodór. Jednak czymś solić musimy, ponieważ nasz organizm musi utrzymywać stałe ciśnienie osmotyczne, czyli stosunek ilościowy między wodą, a solami mineralnymi. Dlatego całkowita eliminacja soli z naszej diety to również kiepski pomysł. Sól jest nam niezbędna do życia! Najlepszym wyborem jest sól morska lub jej odmiana z Himalajów - sól himalajska, która w przeciwieństwie do zwykłej soli (czyli NaCl - połączone wiązaniem jonowe atomy chloru oraz sodu) zawiera także ponad 80 składników mineralnych niezbędnych do prawidłowego funkcjonowania naszego organizmu. Kolejną solą wartą uwagi jest nasza rodzima sól kłodawska, wydobywana z kopalni Kłodawa, która powstała z racji wyparowania morza w epoce cechsztynu. Co więcej, jej cena jest znacznie niższa niż soli morskiej czy himalajskiej. Tu sprawdza się zasada jedzenie żywności jak najmniej przetworzonej - biała sól zwykle ulega oczyszczaniu oraz wybielaniu.

9. Pij wodę z octem jabłkowym, cytryną, imbirem lub miętą -zamiast przetworzonych soków z kartonu, napojów energetycznych czy gazowanych. Kup sobie ładną butelkę i codziennie napełniaj ją wodą mineralną, dodając do niej np. starty imbir, listki zielonej pietruszki, mięty, plasterki grapefruita, limonki, cytryny i noś zawsze ze sobą.

Twój mózg składa się w 60% z tłuszczu.
10. Nie bój się zdrowych tłuszczy. Wiecie, że najtłustszym organem w naszym ciele jest mózg? Do jego prawidłowej pracy wcale nie jest potrzebny wyłącznie cukier, ale przede wszystkim zdrowe kwasy tłuszczowe, które potrzebne są do prawidłowej komunikacji między komórkami nerwowymi. Dieta bogata w zdrowe tłuszcze jak np. awokado, łosoś. oliwa z oliwek, olej z ostropestu, olej kokosowy, świeży kokos, namoczone orzechy (orzechy moczymy w wodzie przez kilka godzin, aby pozbyć się kwasu fitowego), dobrej jakości boczek, tłuste mięso wołowe, tłusty, wiejski(!) nabiał (śmietana, masło, żółte sery, twarogi - ale tylko w przypadku tolerancji laktozy i kazeiny), przyczynia się do polepszenia koncentracji, pamięci, sprawnego myślenia. Cierpisz na zaparcia? Być może jest to spowodowane brakiem wystarczającej ilości tłuszczu w Twojej diecie, który przyspiesza przemianę materii. Jedzenie wyłącznie produktów light wcale nie przynosi efektów? Spróbuj dodać do swojej diety trochę tłuszczu. Tłuszcz jest niezbędny także do produkowania przez wątrobę żółci, która pełni funkcję "odtruwacza" toksyn. Dlaczego jeszcze warto jeść tłuszcz? Bo np. nie powoduje skoków cukru we krwi, czyli po posiłku bogatym w tłuszcz nie będziemy czuć się senni i zmęczeni jak to bywa po tych bogatych w cukry - słodycze, pieczywo, makaron czy kasze, a także będziemy czuć się syci, a nie wiecznie głodni. Porównajcie Wasz poziom energii i sytości po posiłku składającym się z samych ziemniaków, a tym z ziemniaków polanych masłem ghee ;)
link do części: [1]
środa, 3 sierpnia 2016
CZYTAJ DALEJ
Jak zacząć odżywiać się zdrowo? - cz. 1
Nie znam osoby, która nie chciałaby choć
trochę zmienić swoich dotychczasowych nawyków żywieniowych. Nawet jeśli już wyrobiliśmy w sobie jakieś pro-zdrowotne zwyczaje, zawsze znajdziemy coś, co jeszcze chcielibyśmy poprawić np. zacząć kupować żywność tylko ekologiczną, wyeliminować zupełnie cukier z diety czy też hodować własne zioła na balkonie.
Zebrałam dla Was 25 wskazówek, jak nabrać zdrowych nawyków, dzisiaj przedstawiam Wam pierwszą piątkę:
- Zacznij jeść „zielone”, tj. kiełki, rukolę, rzymską sałatę, szparagi, szpinak, koperek, tymianek, bazylię, zieloną pietruszkę, szczypiorek, liście kalarepy, miętę – jako dodatek do śniadania, obiadu i kolacji. Talerz od razu wygląda apetyczniej, jednocześnie dostarczymy sobie trochę niezbędnych witamin i minerałów. Może założysz własną mini hodowlę na balkonie czy kuchennym parapecie? ;)
- Nie kupuj gotowych mieszanek przypraw. Najczęściej jest to mieszanka soli, przypraw, dopełniona mąką, cukrem, aromatami oraz wzmacniaczami smaku, ładnie opakowana.. Nasz organizm na pewno skorzysta, jeśli zastąpimy je ziołami prowansalskimi, majerankiem, koperkiem, słodką lub ostrą papryką, imbirem, czosnkiem czy cebulą, a popularną przyprawę do piernika cynamonem, gałką muszkatołową, laską wanilii, goździkami i kardamonem. Jeśli nie wiecie, jakie przyprawy wybrać - sprawdźcie skład Waszej ulubionej gotowej mieszanki i kupcie wszystkie występujące w niej przyprawy osobno - możecie teraz eksperymentować z ich proporcjami i tworzyć własne kompozycje ;).
- Używaj kurkumy. To wg. mnie jedna z najbardziej wartościowych przypraw, co prawda nie nadaje smaku, tylko złocistego koloru (składnik curry), ale jej szerokie spektrum pozytywnych właściwości nie pozostawia żadnych wątpliwości - sypać gdzie się da i ile się da :D Kurkuma ma m.in. działanie przeciwzapalne, przeciwbakteryjne, antywirusowe, antynowotworowe, chroni serce, wzmacnia wątrobę (pobudza wydzielanie żółci), wzmacnia odporność poprawia pracę mózgu, jest silnym przeciwutleniaczem (chroni przed działaniem wolnych rodników). Kurkumy używam najczęściej do gotowania czy pieczenia mięsa oraz warzyw. Można ją także dodawać do herbaty z imbirem. Co więcej, kurkuma zmieszana z odrobiną wody (można dodać mleka i miodu) to świetna maseczka na twarz ;)
4. Kupuj jedzenie jak najmniej przetworzone. Oczywiście, że najlepsze to takie prosto z krzaka, drzewa, pola, zagrody, kurnika, lasu – ogólnie – z natury. Ale kto z nas dzisiaj leci po jabłka do sadu, po drodze wykopując kilka marchewek, czy ubija świniaka? Większość z nas kieruje się do supermarketu, gdzie jest teraz dosłownie wszystko. Nie mówię, że trzeba od razu iść do sklepu ze zdrową żywnością i kupować tylko jedzenie eko, bo mnie samej na to nie stać, a też nie zawsze eko=lepsze. Mam na myśli kupowanie tego, co przynajmniej nie zawiera dodatku konserwantów, cukru, soli, wzmacniaczy smaku, spulchniaczy. Po wejściu do sklepu najlepiej kieruj się na warzywniak – miej zawsze w domu sezonowe warzywa, owoce, a także 100% mięso – np. filety z indyka, mieloną wołowinę, karczek, żeberka, wątróbkę, kawałek łososia, pstrąga czy dorsza.
Jeśli chcemy zaopatrzyć się w jakieś przetworzone mięso to w biedronce można dostać dobre kabanosy firmy Konspol, a w Tesco marki Drobimex, natomiast jeśli chodzi o ryby, to oprócz świeżych, najlepszym wyborem (tzn. mniejszym złem) jest puszkowany tuńczyk czy łosoś w sosie własnym, sardynki czy dorsz w oliwie (były swego czasu w biedronce podczas tygodnia portugalskiego, ale w większych marketach również można je znaleźć) ewentualnie wędzona makrela czy łosoś.
5. Nie
smaż na olejach roślinnych. Oleje roślinne to zło. Żaden olej rzepakowy, słonecznikowy, czy inny lniany. Smażymy na tłuszczach stabilnych, nasyconych ;) Polecam masło klarowane, olej kokosowy (rafinowany lub nierafinowany), wiejski smalec oraz oliwę z oliwek. [więcej o tłuszczach i olejach]
środa, 29 czerwca 2016
Nigdy nie przepadałam za klopsami. Zawsze były dla mnie zbyt mdłe. Jednak po warzywnym detoksie (dieta dr. Dąbrowskiej) zupełnie zmieniły mi się smaki. Teraz smakuje mi nawet zwykły, duszony seler, bez żadnych przypraw (!). Na przepis na klopsy wpadłam zupełnie przypadkowo - kończył się akurat termin przydatności mielonego mięsa, a klasyczne, smażone kotlety już mi się znudziły i zastanawiałam się, jak je inaczej wykorzystać. Gdzieś w TV przewinął mi się obraz apetycznie wyglądających klopsów z dużą ilością sosu, więc postanowione - robię klopsy! A sos wyszedł jak zwykle, czyli spontanicznie ;)
Klopsy dozwolone są na protokole autoimmunologicznym (AIP) - nie użyłam jajek.
Składniki:
Klopsy:
-500g mielonego mięsa z indyka
-1 cebula
-4 łyżki mąki kokosowej
-łyżka żelatyny
-zioła prowansalskie
-oregano
-majeranek
-sól himalajska
Sos:
-szklanka surowego kalafiora (różyczki)
-szklanka mleka kokosowego
-2 szklanki pieczarek lub innych grzybów
-zioła prowansalskie
-oregano
-suszony czosnek
-majeranek
-sól himalajska
*2 ząbki czosnku
**cebula
Przygotowanie:
Klopsy:
Mięso mielone przekładamy do dużej miski. Cebulę obieramy i kroimy w bardzo drobną kosteczkę lub trzemy na tarce. Dodajemy do mięsa i ugniatamy. Następnie dodajemy mąkę kokosową oraz przyprawy i żelatynę. Ugniatamy, aż wszystkie składniki połączą się. Lepimy kulki średniej wielkości. W osobnym garnku zagotowujemy wodę. Wrzucamy do niej klopsy i gotujemy ok 5-10 min (mięso nie może być surowe - najlepiej jednego wyjąć i przekroić).
Sos:
Do małego garnka wlewamy mleko kokosowe (domowe lub z puszki, najlepiej bez dodatków np. EnerBio, Rossmann). Wrzucamy obrane i drobno pokrojone kawałki kalafiora oraz grzybów (można dorzucić czosnek i/lub cebulę) razem z wszystkimi przyprawami (każdego min. 1 łyżeczka). Dusimy na małym ogniu, aż do miękkości. Następnie blendujemy. Jeśli konsystencja będzie zbyt rzadka, możemy dosypać mąki kokosowej.
CZYTAJ DALEJ
Paleo klopsy w sosie ziołowym
Nigdy nie przepadałam za klopsami. Zawsze były dla mnie zbyt mdłe. Jednak po warzywnym detoksie (dieta dr. Dąbrowskiej) zupełnie zmieniły mi się smaki. Teraz smakuje mi nawet zwykły, duszony seler, bez żadnych przypraw (!). Na przepis na klopsy wpadłam zupełnie przypadkowo - kończył się akurat termin przydatności mielonego mięsa, a klasyczne, smażone kotlety już mi się znudziły i zastanawiałam się, jak je inaczej wykorzystać. Gdzieś w TV przewinął mi się obraz apetycznie wyglądających klopsów z dużą ilością sosu, więc postanowione - robię klopsy! A sos wyszedł jak zwykle, czyli spontanicznie ;)
Klopsy dozwolone są na protokole autoimmunologicznym (AIP) - nie użyłam jajek.
Składniki:
Klopsy:
-500g mielonego mięsa z indyka
-1 cebula
-4 łyżki mąki kokosowej
-łyżka żelatyny
-zioła prowansalskie
-oregano
-majeranek
-sól himalajska
Sos:
-szklanka surowego kalafiora (różyczki)
-szklanka mleka kokosowego
-2 szklanki pieczarek lub innych grzybów
-zioła prowansalskie
-oregano
-suszony czosnek
-majeranek
-sól himalajska
*2 ząbki czosnku
**cebula
Przygotowanie:
Klopsy:
Mięso mielone przekładamy do dużej miski. Cebulę obieramy i kroimy w bardzo drobną kosteczkę lub trzemy na tarce. Dodajemy do mięsa i ugniatamy. Następnie dodajemy mąkę kokosową oraz przyprawy i żelatynę. Ugniatamy, aż wszystkie składniki połączą się. Lepimy kulki średniej wielkości. W osobnym garnku zagotowujemy wodę. Wrzucamy do niej klopsy i gotujemy ok 5-10 min (mięso nie może być surowe - najlepiej jednego wyjąć i przekroić).
Sos:
Do małego garnka wlewamy mleko kokosowe (domowe lub z puszki, najlepiej bez dodatków np. EnerBio, Rossmann). Wrzucamy obrane i drobno pokrojone kawałki kalafiora oraz grzybów (można dorzucić czosnek i/lub cebulę) razem z wszystkimi przyprawami (każdego min. 1 łyżeczka). Dusimy na małym ogniu, aż do miękkości. Następnie blendujemy. Jeśli konsystencja będzie zbyt rzadka, możemy dosypać mąki kokosowej.
niedziela, 19 czerwca 2016
CZYTAJ DALEJ
Bułka z ...kalafiora!
Dzisiaj przedstawiam Wam przepis na wyjątkową bułkę. Nie znajdziecie jej w żadnym sklepie. Bułka ma niski indeks glikemiczny, nie uzależnia, nie jest napakowana powietrzem i w przeciwieństwie do tradycyjnej, pszennej, można się nią najeść. Smakuje zupełnie inaczej, ale ja już dawno wyszłam ze zbożowego uzależnienia (i nie zamierzam nigdy do niego wracać), a więc moje smaki zupełnie się zmieniły. Bułka powstała z potrzeby wzięcia czegoś ze sobą na drogę, co można zapakować w papier śniadaniowy i wsadzić do torebki. Bez taszczenia pudełek, z którymi potem nie ma co zrobić i gdzie umyć. Cel został osiągnięty - wypiek z kalafiorem na czele wygląda jak rasowa buła!
Z podanego przepisu wyszło mi 5 mniejszych bułek. Nadmiar bułek można pojedynczo zamrozić i wyjąć na parę godzin przed jakimś spontanicznym wyjazdem w dzicz ;)
Składniki:
-1/3 główki kalafiora
-1 szklanka mąki kokosowej
-5 jaj
-szczypta sody
-szczypta soli
Przygotowanie:
Surowego kalafiora obieramy z liści, myjemy, kroimy na mniejsze kawałki, a następnie blendujemy na gładką masę. Do masy dorzucamy mąkę, sodę, sól oraz jajka, można także dorzucić przyprawy np. suszony czosnek czy zioła prowansalskie. Wszystkie składniki dokładnie mieszamy. Konsystencja powinna być zbita i raczej puszysta (mąka kokosowa pochłonie wodę z kalafiora), tak, aby można było formować bułki. Piekarnik rozgrzewamy do 180 stopni. Blachę wykładamy papierem do pieczenia i wykładamy na nim uformowane bułki (robię kulki, po czym delikatnie je spłaszczam - im bardziej płaskie, tym więcej potem się do nich zmieści :D). Piekłam je ok 30-35 minut.
Do bułki zapakowałam eko szynkę z indyka, sałatę i pomidora - czyli to, co akurat miałam w lodówce, chociaż pierwotnie chciałam zrobić jakiś ciekawy dip z awokado albo usmażyć sobie wołowego burgera - jednak jak zwykle gonił mnie czas. Wy oczywiście możecie zrobić sobie kanapki jakie tylko chcecie - z masłem ghee, plastrem łososia, koperkiem, czy filetem z indyka oraz szpinakiem.
P.S. Przepis na burgera i bułkę z mikrofali znajdziecie tutaj:
czwartek, 16 czerwca 2016
Składniki:
ciasto na muffinki:
-2 szklanki mąki kokosowej
-1/2 szklanki miodu lub cukru kokosowego
-łyżeczka sody
-szklanka wody
-1/2 szklanki oleju kokosowego lub masła klarowanego
-1-2 jajka *można zastąpić 2 dojrzałymi bananami, (wtedy można też zmniejszyć ilość cukru) a muffinki będą wtedy zgodne z AIP
nadzienie:
-400g dojrzałych truskawek
*łyżka soku z cytryny
krem:
-200g kremu kokosowego (używam pasty kokosowej firmy Amaizin)
-1/2 szklanki wrzątku
-1 łyżka miodu - można pominąć
-3 łyżki kakao lub karobu (w przypadku AIP karob lub kawa z cykorii i cynamon)
do posypania:
Surowe kakao, pokruszona gorzka czekolada, cynamon, pokruszone orzechy, drobno pokrojone kasztany jadalne, wiórki kokosowe, truskawki - pełna dowolność.
Przygotowanie:
Do dużej miski wsypujemy wszystkie suche składniki, tj. mąkę, cukier i sodę, a następnie dodajemy składniki mokre: jajka, wodę, olej. Dokładnie mieszamy. Do osobnej miski przekładamy umyte i obrane truskawki, sok z cytryny, a następnie dokładnie je miksujemy. Jeśli truskawki są zbyt kwaśne, można dosypać do nich trochę cukru kokosowego.
Formę do muffin wykładamy papilotkami i nakładamy do każdej po 1-2 łyżki masy na muffinki, następnie po łyżeczce zmiksowanych truskawek i przykrywamy "muffinkową" masą. Muffinki z mąki kokosowej nie rosną, więc dobrze jest wypełnić papilotki do pełna. Wkładamy do piekarnika i pieczemy ok 25 min w 190 stopniach. W tym czasie przygotowujemy czekoladowy krem - krem kokosowy zalewamy wrzątkiem i mieszamy, aż do rozpuszczenia. Dodajemy kakao oraz miód (jeśli użyjemy karobu, miód jest zbędny). Ponownie mieszamy. Po upieczeniu muffinek nakładamy na nie krem (w temperaturze pokojowej z powrotem zastyga, więc najlepiej wyłożyć go od razu po jego przygotowaniu), a następnie dowolnie dekorujemy. Gotowe! :)
CZYTAJ DALEJ
Kokosowe muffinki z nadzieniem
Ten przepis wykonuje ostatnio bardzo często, niestety jeszcze nie miałam okazji go opublikować na blogu. Jest w 100% sprawdzony, takie muffinki przygotowuję najczęściej szykując słodkości na prezent - z pysznym, czekoladowym kremem oraz sezonowymi owocami- nie raz dostali je już moi znajomi. Tym razem muffinki pojechały aż do Lublina - Agacie i Monice życzę jeszcze raz wszystkiego najlepszego! ;) Przepis jest jak najbardziej zgodny z paleo (brak zbóż, nabiału, przetworzonego cukru czy roślin strączkowych), jedynie ozdoby, które oczywiście można pominąć - są z cukru. Uwielbiam szykować muffinki, ponieważ robi się je najszybciej - znacznie łatwiej niż jakiekolwiek wykrawane ciastka, ciasta czy torty.
Uwielbiam bawić się w dekoracje i pakowanie prezentów ♥
Składniki:
ciasto na muffinki:
-2 szklanki mąki kokosowej
-1/2 szklanki miodu lub cukru kokosowego
-łyżeczka sody
-szklanka wody
-1/2 szklanki oleju kokosowego lub masła klarowanego
-1-2 jajka *można zastąpić 2 dojrzałymi bananami, (wtedy można też zmniejszyć ilość cukru) a muffinki będą wtedy zgodne z AIP
nadzienie:
-400g dojrzałych truskawek
*łyżka soku z cytryny
krem:
-200g kremu kokosowego (używam pasty kokosowej firmy Amaizin)
-1/2 szklanki wrzątku
-1 łyżka miodu - można pominąć
-3 łyżki kakao lub karobu (w przypadku AIP karob lub kawa z cykorii i cynamon)
do posypania:
Surowe kakao, pokruszona gorzka czekolada, cynamon, pokruszone orzechy, drobno pokrojone kasztany jadalne, wiórki kokosowe, truskawki - pełna dowolność.
Przygotowanie:
Do dużej miski wsypujemy wszystkie suche składniki, tj. mąkę, cukier i sodę, a następnie dodajemy składniki mokre: jajka, wodę, olej. Dokładnie mieszamy. Do osobnej miski przekładamy umyte i obrane truskawki, sok z cytryny, a następnie dokładnie je miksujemy. Jeśli truskawki są zbyt kwaśne, można dosypać do nich trochę cukru kokosowego.
Formę do muffin wykładamy papilotkami i nakładamy do każdej po 1-2 łyżki masy na muffinki, następnie po łyżeczce zmiksowanych truskawek i przykrywamy "muffinkową" masą. Muffinki z mąki kokosowej nie rosną, więc dobrze jest wypełnić papilotki do pełna. Wkładamy do piekarnika i pieczemy ok 25 min w 190 stopniach. W tym czasie przygotowujemy czekoladowy krem - krem kokosowy zalewamy wrzątkiem i mieszamy, aż do rozpuszczenia. Dodajemy kakao oraz miód (jeśli użyjemy karobu, miód jest zbędny). Ponownie mieszamy. Po upieczeniu muffinek nakładamy na nie krem (w temperaturze pokojowej z powrotem zastyga, więc najlepiej wyłożyć go od razu po jego przygotowaniu), a następnie dowolnie dekorujemy. Gotowe! :)
poniedziałek, 13 czerwca 2016
Składniki:
-700g surowego kalafiora
-2 szklanki mąki z konopii
-5 łyżek mąki z topinamburu (można pominąć), miałam resztkę, którą chciałam zużyć
-10 jajek
-łyżeczka soli himalajskiej
-łyżeczka sody oczyszczonej
Przygotowanie:
Kalafiora myjemy i obieramy z liści, a następnie drobno kroimy i wrzucamy do blendera kielichowego. Miksujemy, aż nie będzie większych grudek. Przekładamy do większej miski. Wsypujemy mąki, sól, sodę i dokładnie mieszamy. Możemy dorzucić dowolne zioła, aby nadać naszemu "chlebowi" aromat, np. zioła prowansalskie, suszoną cebulę czy suszony czosnek. Na koniec dodajemy jaja i wszystko dokładnie mieszamy. Można się wspomóc ręcznym blenderem, wg. mnie nie jest to konieczne. Gotową masę przekładamy do formy keksowej wyłożonej papierem do pieczenia (aby łatwo wyjąć chlebek).
Pieczemy ok 1h w 180 stopniach.
CZYTAJ DALEJ
Chleb z mąki konopnej
Ostatni rok jest dla mnie rokiem intensywnych podróży, a więc intensywnego planowania - co zabrać ze sobą do jedzenia? Nabrałam już sporego doświadczenia z mąką kokosową oraz kasztanową (aktualnie moja ulubiona, niestety jej cena wciąż powala), jednak wszelkie przepisy na bazie paleo mąk w połączeniu z jajkami są raczej intensywnie sycące, chociaż można z nich stworzyć na prawdę wszystko - tortille, naleśniki, bułki, chlebki, muffinki, tarty, ciasta. Dlatego lubię do takich wypieków dodawać warzywa, aby nadać im "lekkości" - kalafior jest moim zdaniem niezastąpiony - zawiera mało wody (warzywa z dużą ilością wody jak np. cukinia za bardzo rozrzedzają ciasto), a jego smak nie jest dominujący. Zazwyczaj chlebki piekłam na bazie mąki kokosowej (z którą mam największe doświadczenie) i tak miało być tym razem...
Wszystko było już gotowe - blender, zmiksowany kalafior, jaja czekały na wbicie, właśnie chciałam wsypać mąkę, a tu jej ...nie ma. Na szczęście, po intensywnym przeszukiwaniu mojej kuchennej szafki znalazłam zapomniany prezent urodzinowy - mąkę konopną. Nigdy wcześniej nie miałam z nią do czynienia, ale nie miałam też innego wyjścia - czas mnie gonił, trzeba się było jeszcze spakować (jechałam akurat na żagle). Użyłam więc mąki konopnej (chociaż na początku trochę przeraził mnie jej zielony kolor), zapisując wszystkie proporcje i tak oto powstał poniższy chlebek - zupełnie inny od tych, które dotychczas stworzyłam - ze skórką, o dosyć intensywnym, ziołowym aromacie dzięki mące z konopi. Na pewno będę jeszcze z nią eksperymentować ;)
Składniki:
-700g surowego kalafiora
-2 szklanki mąki z konopii
-5 łyżek mąki z topinamburu (można pominąć), miałam resztkę, którą chciałam zużyć
-10 jajek
-łyżeczka soli himalajskiej
-łyżeczka sody oczyszczonej
Przygotowanie:
Kalafiora myjemy i obieramy z liści, a następnie drobno kroimy i wrzucamy do blendera kielichowego. Miksujemy, aż nie będzie większych grudek. Przekładamy do większej miski. Wsypujemy mąki, sól, sodę i dokładnie mieszamy. Możemy dorzucić dowolne zioła, aby nadać naszemu "chlebowi" aromat, np. zioła prowansalskie, suszoną cebulę czy suszony czosnek. Na koniec dodajemy jaja i wszystko dokładnie mieszamy. Można się wspomóc ręcznym blenderem, wg. mnie nie jest to konieczne. Gotową masę przekładamy do formy keksowej wyłożonej papierem do pieczenia (aby łatwo wyjąć chlebek).
Pieczemy ok 1h w 180 stopniach.
Nie wiem czy to zasługa mąki konopnej, ale tym razem mój "chleb" w przeciwieństwie do poprzednich urósł prawie 3cm!
piątek, 6 maja 2016
Dużo czasu minęło odkąd ostatnio pisałam o mojej pielęgnacji - zmieniało się dużo, miałam chwile kryzysu i wracałam do kosmetyków drogeryjnych - głównie z braku motywacji potocznie zwanym lenistwem.
Kiedy tylko pani Aneta ze sklepu [MOJE EKO] zaproponowała mi przetestowanie naturalnego olejku do twarzy, bez wahania zdecydowałam się na powrót do 100% naturalnej pielęgnacji. Miałam to w planach od dawna i rzeczywiście, coraz częściej pamiętałam o tym, aby przed snem nałożyć na twarz chociażby olej kokosowy, jednak moja regularność pozostawiała wiele do życzenia.
Jak więc wygląda moja aktualna pielęgnacja twarzy? Moim zdaniem jest bardzo minimalistyczna, ale oceńcie sami ;)
RANO.
Dzień zaczynam od przemycia twarzy zimną wodą, o tak, zamiast kawy ;) Następnie przemywam twarz rumiankiem, wodą z miodem lub wodą z cytryną -w zależności co mam akurat w lodówce, jeśli żadne z powyższych, wtedy zostaje mi woda różana lub hydrolat. I tyle ;) Nie nakładam nic więcej, nie czuję potrzeby nałożenia kremu, czekam aż wchłonie się tonik, woda różana lub hydrolat, po czym nakładam podkład (aktualnie Bourjois Bio Detox, Vanilla) oraz [puder DIY]. Od czasu do czasu robię sobie maseczkę do twarzy, zazwyczaj jest do 100% glinka w proszku (polecam kupować duże opakowania np. na allegro czy iherb.com) zmieszana z wodą. Czasem zdarza mi się nałożyć na twarz miód z rozgniecionym bananem, co również traktuję jako maseczkę ;) Jednak zdecydowanie wolę, coś, co bardziej trzyma się twarzy, a nie spływa po całym ciele...
WIECZÓR.
Wieczorna rutyna jest trochę bardziej skomplikowana - teraz trzeba zmyć makijaż (używam także tuszu i eyeliner'a) i cały ten stres dnia codziennego. Makijaż zmywam najczęściej ścierką z mikrofibry (można je dostać na dziale ze szmatami do sprzątania w supermarketach) w różnych kolorach w cenie od 2-8 zł. Ścierkę płuczę pod ciepłą wodą, przykładam do twarzy i oczu, czekam aż "wchłonie stres" tj. makijaż, brud i wszystko to, co zdążyła wydzielić moja skóra w ciągu dnia. Kiedy mam wyjątkowe problemy ze zmyciem makijażu lub jestem poza domem (nigdy nie targam ze sobą nigdy ścierki z mikrofibry, bo za długo schnie) używam aloesowych chusteczek z alterry (w promocji kosztują 2,49, mają świetny skład i są idealnie nasączone).
Po zmyciu makijażu przemywam twarz wodą różaną lub zwykłą wodą. Następnie nakładam [kwas hialuronowy] (1,5%, potrójny kompleks: wielko-, mało- i ultraniskocząsteczkowego) z [olejkiem Tamanu] - ważne: najpierw nakładam kwas h., zaraz potem olejek (lub można je wcześniej zmieszać na dłoni).
Kwas hialuronowy naturalnie występuje w naszej skórze i odpowiada za jej nawilżenie. Jest popularnym składnikiem kremów nawilżających, niestety często w sąsiedztwie wielu pochodnych ropy naftowej, konserwantów, substancji zapachowych, stabilizatorów czy innych sztucznych substancji. Mój kwas hialuronowy ma skład bardzo prosty: SKŁAD SKŁADNIKI/ INGREDIENTS: Aqua, Sodium Hyaluronate, Oligo Hyaluronic Acid, Ethylhexylglycerin, Phenoxyethanol.
Paczka z olejkiem przyszła do mnie tuż przed moim wyjazdem, ale byłam tak podekscytowana, że wpakowałam go na szybko do torby, nie mogąc doczekać się testowania. Bardzo dawno temu, jak większość posiadaczek tłustych cer, sądziłam, że oleje, to fuj, tłuste i nie powinnam ich w ogóle używać. Na szczęście zostałam uświadomiona i pokochałam oleje. Tamanu jest jednym z moich ulubionych - (oczywiście zaraz po kokosowym) - ma działanie przeciwzapalne, przeciwbakteryjne, zapobiega tworzeniu zaskórników, łagodzi stany zapalne, leczy wypryski i blizny potrądzikowe. W moim przypadku sprawdza się świetnie - już po paru użyciach zniknęły wszelkie zaczerwienienia skóry.
CZYTAJ DALEJ
Moja codzienna naturalna pielęgnacja
Dużo czasu minęło odkąd ostatnio pisałam o mojej pielęgnacji - zmieniało się dużo, miałam chwile kryzysu i wracałam do kosmetyków drogeryjnych - głównie z braku motywacji potocznie zwanym lenistwem.
Kiedy tylko pani Aneta ze sklepu [MOJE EKO] zaproponowała mi przetestowanie naturalnego olejku do twarzy, bez wahania zdecydowałam się na powrót do 100% naturalnej pielęgnacji. Miałam to w planach od dawna i rzeczywiście, coraz częściej pamiętałam o tym, aby przed snem nałożyć na twarz chociażby olej kokosowy, jednak moja regularność pozostawiała wiele do życzenia.
Jak więc wygląda moja aktualna pielęgnacja twarzy? Moim zdaniem jest bardzo minimalistyczna, ale oceńcie sami ;)
RANO.
Dzień zaczynam od przemycia twarzy zimną wodą, o tak, zamiast kawy ;) Następnie przemywam twarz rumiankiem, wodą z miodem lub wodą z cytryną -w zależności co mam akurat w lodówce, jeśli żadne z powyższych, wtedy zostaje mi woda różana lub hydrolat. I tyle ;) Nie nakładam nic więcej, nie czuję potrzeby nałożenia kremu, czekam aż wchłonie się tonik, woda różana lub hydrolat, po czym nakładam podkład (aktualnie Bourjois Bio Detox, Vanilla) oraz [puder DIY]. Od czasu do czasu robię sobie maseczkę do twarzy, zazwyczaj jest do 100% glinka w proszku (polecam kupować duże opakowania np. na allegro czy iherb.com) zmieszana z wodą. Czasem zdarza mi się nałożyć na twarz miód z rozgniecionym bananem, co również traktuję jako maseczkę ;) Jednak zdecydowanie wolę, coś, co bardziej trzyma się twarzy, a nie spływa po całym ciele...
Ścierka z mikrofibry ma świetne właściwości absorbujące. W połączeniu z ciepłą wodą potrafi zmyć najcięższy smokey eyes lepiej niż nie jeden płyn micelarny. Po każdym użyciu należy ją wyprać w delikatnym płynie, ja w tym celu używam płynu do higieny intymnej z Facelle lub płynu dla dzieci Babydream - oba są dostępne w Rossmannie. Ścierkę należy wymieniać co ok 3 miesiące. Koszt: 2-8zł. Aha i najważniejsze: ostrzeżcie współlokatorów, że ta szmatka jest wasza i że nikt oprócz was nie ma prawa jej dotykać- parę razy zdarzyło mi się, że ktoś z domowników postanowił nią wysprzątać łazienkę...
Wieczorna rutyna jest trochę bardziej skomplikowana - teraz trzeba zmyć makijaż (używam także tuszu i eyeliner'a) i cały ten stres dnia codziennego. Makijaż zmywam najczęściej ścierką z mikrofibry (można je dostać na dziale ze szmatami do sprzątania w supermarketach) w różnych kolorach w cenie od 2-8 zł. Ścierkę płuczę pod ciepłą wodą, przykładam do twarzy i oczu, czekam aż "wchłonie stres" tj. makijaż, brud i wszystko to, co zdążyła wydzielić moja skóra w ciągu dnia. Kiedy mam wyjątkowe problemy ze zmyciem makijażu lub jestem poza domem (nigdy nie targam ze sobą nigdy ścierki z mikrofibry, bo za długo schnie) używam aloesowych chusteczek z alterry (w promocji kosztują 2,49, mają świetny skład i są idealnie nasączone).
Po zmyciu makijażu przemywam twarz wodą różaną lub zwykłą wodą. Następnie nakładam [kwas hialuronowy] (1,5%, potrójny kompleks: wielko-, mało- i ultraniskocząsteczkowego) z [olejkiem Tamanu] - ważne: najpierw nakładam kwas h., zaraz potem olejek (lub można je wcześniej zmieszać na dłoni).
Kwas hialuronowy naturalnie występuje w naszej skórze i odpowiada za jej nawilżenie. Jest popularnym składnikiem kremów nawilżających, niestety często w sąsiedztwie wielu pochodnych ropy naftowej, konserwantów, substancji zapachowych, stabilizatorów czy innych sztucznych substancji. Mój kwas hialuronowy ma skład bardzo prosty: SKŁAD SKŁADNIKI/ INGREDIENTS: Aqua, Sodium Hyaluronate, Oligo Hyaluronic Acid, Ethylhexylglycerin, Phenoxyethanol.
Kompleks 3 różnych typów kwasów hialuronowych wykazuje najkorzystniejsze, wzajemnie uzupełniające się działanie:
- kwas wielkocząsteczkowy - tworzy na powierzchni skóry warstwę ochronną, która zapobiega uciekaniu wody z wnętrza. Skóra jest, zatem doskonale nawilżona zarówno od wewnątrz jak i zabezpieczona przed uciekaniem wody z warstwy rogowej naskórka.
- kwas małocząsteczkowy - wnika do głębszych warstw naskórka, gdzie wykazuje działanie nawilżające oraz umożliwia szybsze przenikanie substancji czynnych
- kwas ultraniskocząsteczkowego - zwiększa poziom nawilżenia wewnątrz skóry
Olej Tamanu oraz potrójny kwas hialuronowy ze sklepu [mojeeko.com.pl]
Paczka z olejkiem przyszła do mnie tuż przed moim wyjazdem, ale byłam tak podekscytowana, że wpakowałam go na szybko do torby, nie mogąc doczekać się testowania. Bardzo dawno temu, jak większość posiadaczek tłustych cer, sądziłam, że oleje, to fuj, tłuste i nie powinnam ich w ogóle używać. Na szczęście zostałam uświadomiona i pokochałam oleje. Tamanu jest jednym z moich ulubionych - (oczywiście zaraz po kokosowym) - ma działanie przeciwzapalne, przeciwbakteryjne, zapobiega tworzeniu zaskórników, łagodzi stany zapalne, leczy wypryski i blizny potrądzikowe. W moim przypadku sprawdza się świetnie - już po paru użyciach zniknęły wszelkie zaczerwienienia skóry.
Uwaga! Na sam koniec mam dla Was 10% rabatu na cały asortyment w sklepie [mojeeko.com.pl], którego właścicielką jest pani Aneta i której serdecznie dziękuję :)!
W jej sklepie znajdziecie także inne naturalne olejki do twarzy m.in. abisyński czy arganowy, w zależności od tego jaki macie typ cery, naturalne kosmetyki do twarzy i ciała, suplementy diety - m.in. wit D3 czy B12, a także zdrową żywność czy ekologiczne środki czystości.
Przy zakupach wystarczy wpisać kod: alpacasquare.
Kod ważny jest od 7.05.2016 do13.06.2016.
Kod jest jednorazowy, jedna osoba może wykorzystać go tylko jeden raz.
12:56
Oczywiście chleb przypomina tylko z wyglądu, ponieważ z tradycyjnym nie ma nic wspólnego. Chociaż nie ukrywam, że przymierzam się pomału do zrobienia własnego, ryżowego chleba na zakwasie, ponieważ ryż, to aktualnie jedyne zboże, jakie toleruje. Chleb stworzyłam na potrzeby wyjazdu - wygodnie jest mieć w pudełku coś, co nie powoduje lawiny pytań "dlaczego?", "jak to tak?!", "po co?", "nie szkoda Ci życia" etc. etc. :D Kalafior sprawdza się świetnie w roli warzywnego wypełniacza dań mączno-jajecznych, nadaje im lekkości, natomiast smaku nadają mu przyprawy- głównie cebula i czosnek (można dodać także świeżych, drobno pokrojonych) oraz dodatki do "kalafiorowych kanapek" - ja zjadam je zwykle z szynką z eko sklepu, kiełkami, plastrami awokado, pomidorem czy ogórkiem.
Składniki:
-10 jaj, najlepiej eko lub z wolnego wybiegu
-500g surowego kalafiora
-2 szklanki dowolnej mąki - ze względu na obecność jaj, chleb powinien wyjść z każdej, do tej pory robiłam z kokosowej, kasztanowej i topinamburu (ta ostatnia jako dodatek, ponieważ z niej samej chlebek zawierał by za dużo inuliny, drażniąc jelita)
-szczypta soli himalajskiej
-szczypta sody oczyszczonej
*opcjonalnie: łyżka suszonego czosnku, łyżka suszonej cebuli, zioła prowansalskie
Przygotowanie:
Kalafiora dokładnie myjemy, obcinamy liście, kroimy na mniejsze kawałki, a następnie wrzucamy do blendera kielichowego. Kiedy kalafior będzie już drobno zmielony, przekładamy go do dużej miski, a następnie wbijamy jajka i dodajemy mąkę oraz przyprawy. Całość dokładnie mieszamy. Można w tym celu wspomóc się blenderem ręcznym. Gotową masę przekładamy do keksówki wyłożonej papierem do pieczenia (aby łatwo wyjąć chleb). Pieczemy ok 1h (lub dłużej, jeśli skórka jeszcze dobrze nie zbrązowiała) w 180 stopniach. Po wyciągnięciu z piekarnika czekamy do całkowitego ostygnięcia, dopiero wtedy można wyjąć i kroić nasz kalafiorowy chleb :).
*Uprzedzając Wasze pytania: nie próbowałam niczym zastąpić jaj :) Można kombinować z bananami (chlebek na słodko), agar agar czy żelatyną.
Inne przepisy z kalafiorem: [pizza na spodzie z kalafiora]
P.S. Jeśli chcecie nauczyć się jak wykonywać paleo tort, muffinki, wykonywać "zdrowe dekoracje" bez lukru, śmietany - zgodne z dietą paleo, to serdecznie zapraszam Was na [warsztaty kulinarne], które odbędą się 14 maja w sobotę w Józefowie obok Warszawy! ;)CZYTAJ DALEJ
Chlebek z kalafiora
Oczywiście chleb przypomina tylko z wyglądu, ponieważ z tradycyjnym nie ma nic wspólnego. Chociaż nie ukrywam, że przymierzam się pomału do zrobienia własnego, ryżowego chleba na zakwasie, ponieważ ryż, to aktualnie jedyne zboże, jakie toleruje. Chleb stworzyłam na potrzeby wyjazdu - wygodnie jest mieć w pudełku coś, co nie powoduje lawiny pytań "dlaczego?", "jak to tak?!", "po co?", "nie szkoda Ci życia" etc. etc. :D Kalafior sprawdza się świetnie w roli warzywnego wypełniacza dań mączno-jajecznych, nadaje im lekkości, natomiast smaku nadają mu przyprawy- głównie cebula i czosnek (można dodać także świeżych, drobno pokrojonych) oraz dodatki do "kalafiorowych kanapek" - ja zjadam je zwykle z szynką z eko sklepu, kiełkami, plastrami awokado, pomidorem czy ogórkiem.
Składniki:
-10 jaj, najlepiej eko lub z wolnego wybiegu
-500g surowego kalafiora
-2 szklanki dowolnej mąki - ze względu na obecność jaj, chleb powinien wyjść z każdej, do tej pory robiłam z kokosowej, kasztanowej i topinamburu (ta ostatnia jako dodatek, ponieważ z niej samej chlebek zawierał by za dużo inuliny, drażniąc jelita)
-szczypta soli himalajskiej
-szczypta sody oczyszczonej
*opcjonalnie: łyżka suszonego czosnku, łyżka suszonej cebuli, zioła prowansalskie
Przygotowanie:
Kalafiora dokładnie myjemy, obcinamy liście, kroimy na mniejsze kawałki, a następnie wrzucamy do blendera kielichowego. Kiedy kalafior będzie już drobno zmielony, przekładamy go do dużej miski, a następnie wbijamy jajka i dodajemy mąkę oraz przyprawy. Całość dokładnie mieszamy. Można w tym celu wspomóc się blenderem ręcznym. Gotową masę przekładamy do keksówki wyłożonej papierem do pieczenia (aby łatwo wyjąć chleb). Pieczemy ok 1h (lub dłużej, jeśli skórka jeszcze dobrze nie zbrązowiała) w 180 stopniach. Po wyciągnięciu z piekarnika czekamy do całkowitego ostygnięcia, dopiero wtedy można wyjąć i kroić nasz kalafiorowy chleb :).
*Uprzedzając Wasze pytania: nie próbowałam niczym zastąpić jaj :) Można kombinować z bananami (chlebek na słodko), agar agar czy żelatyną.
P.S. Jeśli chcecie nauczyć się jak wykonywać paleo tort, muffinki, wykonywać "zdrowe dekoracje" bez lukru, śmietany - zgodne z dietą paleo, to serdecznie zapraszam Was na [warsztaty kulinarne], które odbędą się 14 maja w sobotę w Józefowie obok Warszawy! ;)