niedziela, 30 czerwca 2019

Co zyskałam dzięki działalności w organizacji studenckiej? 11 powodów.



"To Tobie się jeszcze chce działać?!" "Ale co ja będę miał z tej działalności?!" "I Ty to wszystko robisz za darmo" "Ja bym tak nie mogła..." Od 4 lat, czyli od kiedy zaczęłam swoją działalność w organizacji studenckiej (AEGEE-Gliwice) słyszę wciąż te same pytania....

Rób to co kochasz. Rób, to co sprawia Ci przyjemność. Co powoduje, że stajesz się silniejszy, i nabierasz doświadczenia. Rób to, co podpowiada Ci serce. Przebywaj z ludźmi, którzy Cię wspierają i akceptują. Nie przejmuj się opiniami innych. Ludzie zawsze będą krytykować.

Od koordynatorki wyjazdu szkoleniowego, poprzez aktywną działalność w zarządzie organizacji (Prezydent), koordynatorki grupy roboczej Public Relations, trenerki szkoleń umiejętności miękkich, prelegentki podczas konferencji, aż do przewodniczącej Komisji Rewizyjnej.

Co zyskałam dzięki działalności w organizacji studenckiej? Przed Wami 11 powodów.




1. Wiarę w siebie.
Każdy ma swoją wartość, każdy jest wyjątkowy. Wystarczy, że mu się to będzie powtarzało i udowadniało, a wtedy każdy może uwierzyć w siebie i zacząć działać, rozwijać się.
"Bez akceptacji i bez wsparcia, dają Ci łóżko i coś do żarcia", Ciemna Strona Pomidora, Czarna Owca. Ten fragment idealnie opisuje mój okres dorastania. Wszystko zmieniło się po pierwszych miesiącach działalności.
Telefon do Urzędu Miasta? Rozmowa z rektorem Politechniki Śląskiej? Wywiad w radio? Żaden problem! No dobra, może i nie takie "żaden", ale kiedyś bałam się spojrzeć w lustro.


2. Nabycie umiejętności miękkich.
Mój pierwszy wyjazd z organizacji, trwał 3 dni. 3 dni szkoleń z umiejętności miękkich. Dopiero wtedy dowiedziałam się, czym w ogóle różnią się umiejętności miękkie od twardych. Dowiedziałam się także, że przez ostatnie lata zdobywałam tylko i wyłącznie te drugie. Fajnie jest umieć zaprojektować wymiennik masy i ciepła, co więcej, fajnie jest wpisać sobie w CV, że jest się inżynierem i ukończyło się te studia w j. angielskim na Politechnice Śląskiej. Ale... co z tego, kiedy boisz się wyjść do ludzi, zadzwonić do innej firmy, co dopiero negocjować czy rozpromować swoją własną, wartościową działalność, rozmawiać z ludźmi, a następnie przekazywać swoją wiedzę dalej. Nie dość, że nauczyłam się podstaw z zarządzania projektem, negocjacji, prowadzenia firmy, pozyskiwania funduszy, negocjacji to jeszcze... sama zostałam trenerką z zakresu Public Relations. A doskonale pamiętam, jak na moim pierwszym wyjeździe szkoleniowym, bałam się przyznać trenerowi, że mam własnego bloga. 2 lata później stanęłam po drugiej stronie i zobaczyłam w twarzach uczestników - dokładnie ten sam wyraz twarzy - bali się przyznać, że właśnie założyli swojego pierwszego fanpage'a albo posiadają instagrama.

3. Radzenia sobie w chwilach kryzysowych.
Organizowanie wszelkich event'ów, nieodłącznie wiążę się z momentami kryzysowymi. Chwile, w których masz ochotę poddać się i powiedzieć: "nie, dziękuję, ja stąd wychodzę". Wszystko idzie nie po Twojej myśli, stwierdzasz, że się do tego nie nadajesz i jesteś po prostu na to za słaby. To nie wypali, projekt trzeba odwołać. Nigdy tak nie zrobiłam - pomyślałam setki razy. Sytuacje kryzysowe zawsze były, są i będą. Prelegent odwołuje przyjazd dzień przed? Trzeba dołożyć 500zł do projektu? Nie ma uczestników? Lecimy dalej! Nie poddajemy się, nie rezygnujemy. Szukamy rozwiązań na każdy problem, a nie problemów na każde rozwiązanie.



4. Podróże.
Od zawsze marzyłam o podróżach.  Niestety dla moich znajomych wypad pociągiem do miasta odległego o ~15km wiązało się z nie lada przedsięwzięciem, które trzeba zaplanować miesiąc przed. Nie dla członków organizacji studenckiej. Nikogo nie zaskoczy pomysł "ej, jedziemy dziś wieczorem w góry!". To dzięki organizacji, pojechałam pierwszy raz autostopem. Co prawda tylko jakieś 15 km z Władysławowa na Hel, jednak miesiąc później miałam już odwagę, by podejść na dworcu w Amsterdamie do McDonalda, poprosić o kawałek kartonu, napisać "Enschede" i stanąć na "wylotówce". Zaoszczędziłam 24 EUR. Dla studentki to niczym wygrać w totka. Dzięki organizacji pojechałam także na eurotripa i zwiedziłam m.in. Maltę, Barcelonę, Sycylię, Londyn, a także Amsterdam, Lwów czy Pragę. Więcej o moich podróżach napisałam w poście "jak tanio podróżować?" 

5. Poznawanie nowych osób.
To brzmi tak banalnie jak stwierdzenie, jak "kiedy napełnię basen wodą, będzie można w nim pływać".
Ale poznać ludzi możesz wszędzie. Nawet na poczcie w kolejce, w parku na spacerze z psem, czy czekając na wyniki badań przed wizytą u lekarza. Jednak w organizacjach poznajesz najczęściej samych pozytywnych ludzi. Takich, z którym na prawdę warto przebywać, z którymi warto rozmawiać i mieć w znajomych na fejsie. Którzy zawsze pomogą, pocieszą, zmotywują, poratują noclegiem, pożyczą pieniądze, podwiozą czy udzielą korepetycji zupełnie za darmo. Są skłonni dawać, a nie tylko brać. 

6. Działania po swojemu.
Każda osobowość w organizacji wprowadza do niej coś nowego. Ma własne pomysły. Powoduje, że zaczynasz się wahać, czy aby na pewno Ty postępujesz dobrze. Nie ma rozwiązania idealnego. Czasem po prostu musisz postawić na swoim i udowodnić wszystkim, że właśnie Twoja wersja działań jest najlepsza.  

W organizacjach są ludzie, którzy też mają takie "głupie pomysły". I będą Cię wspierać w ich realizacji, aż nie dojdą one do skutku. I będą dumni z Ciebie, kiedy uda Ci się je osiągnąć. I będą się razem z Tobą z nich cieszyć. Nie będą zazdrościć, że Tobie się udało, a im nie. Będziecie sobie nawzajem inspiracją.

7. Spełnianie marzeń.
Czasem przychodzą Ci do głowy pomysły, które otoczenie nazywa "głupimi pomysłami". I nie mam tutaj na myśli kradzieży whiskey z monopolowego czy podłożenie pinezek pod krzesło nauczyciela. Mam na myśli pomysły typu: "Chciałabym zostać stewardessą." "Chciałabym wyjechać na rok do Afryki na wolontariat." "Chciałabym pojechać autostopem." Reszta świata: "zwariowałaś". Znajdź męża, normalną pracę i zapierdalaj. A najlepiej bezsensownie zapierdalaj. I oczywiście miej zaplanowane co najmniej 10 kolejnych lat życia co do godziny. Datę i miejsce porodu, wakacje na 2021 rok, prezent na urodziny babci na 2045 oraz czego będziesz jej życzył. Spontaniczny wypad nad morze za 2h? Rzucenie dobrze płatnej pracy dla własnego biznesu? W organizacjach są ludzie, którzy też mają takie "głupie pomysły". I będą Cię wspierać w ich realizacji, aż nie dojdą one do skutku. I będą dumni z Ciebie, kiedy uda Ci się je osiągnąć. I będą się razem z Tobą z nich cieszyć. Nie będą zazdrościć, że Tobie się udało, a im nie. Będziecie sobie nawzajem inspiracją.


Konferencja "Stać Cię na zdrowie" - kolejny życiowy cel - zrealizowany!

8. Zrealizowałam jedno ze swoich "małych marzeń" - konferencja nt. zdrowia dla studentów.
Działając w organizacji studenckiej non -profit, miałam możliwość wynajęcia sali przystosowanej do tego typu event'ów na 250 osób. Wystarczyło znaleźć uczestników, prelegentów, stworzyć wydarzenie... Znaleźć koordynatora. Karolina, wiem, że to czytasz - wielkie dzięki za super współpracę!
"Stać Cię na zdrowie" uważam za swój mały, życiowy sukces. Niesamowici prelegenci, setki zgłoszeń, pełna sala uczestników. Czego chcieć więcej? Wtedy właśnie poczułam się spełniona. Co prawda sama byłam wtedy prelegentką i nie do końca byłam zadowolona ze swojej prelekcji, ale wzięłam zbyt wiele na siebie. Ówcześnie pełniłam funkcję prezydenta organizacji, wspierałam konferencje od strony zarówno technicznej jak i merytorycznej, nie skupiłam na swoim przemówieniu. Ale ...to dało mi wiele do myślenia. Kolejne dobre, życiowe doświadczenie. Oprócz konferencji, założyłam także tzw. "Cooking Working Group", czyli grupę osób lubiących gotować (albo jeść :D). Podczas spotkań razem gotujemy ;).


9. Wiarę w ludzi.
W gimnazjum, liceum czy podczas studiów poznałam wiele ciekawych i inspirujących ludzi. Niestety wiele razy także bardzo się zawiodłam. Nie chcę pisać, że w organizacji się nigdy nie zawiodłam. Ale zdecydowanie mniej, zdecydowanie tą wiarę ...odzyskałam. Przede wszystkim wiarę w to, że ludzie potrafią zrobić coś zupełnie bezinteresownie. Bo przecież z tej działalności nie mamy żadnego zysku materialnego czy finansowego. Moglibyśmy równie dobrze w tym samym czasie co siedzimy na wszelkich zebraniach, siedzieć w domu i oglądać nowy odcinek Gry o Tron, zagryzać prażonymi orzeszkami ziemnymi czy po prostu spać. A Ci ludzie potrafią siedzieć do 23.00 i wycinać zaproszenia, maski lwa, dzwonić po piekarniach, drukarniach, pisać pisma o patronaty, szukać, rezerwować, wysyłać, promować, odpowiadać na maile, projektować grafiki...

There are friends, there is family. And there are friends, that become family. 

10. Prawdziwych przyjaciół.
Poznałam ludzi, którzy są na dobre i na złe. Którym nie zależy tylko na dopisku w CV, kolejnym certyfikacie (oczywiście, że tacy też się zdarzają, jednak nie zostają zbyt długo - odhaczone, to spadają). Którym mogę się zwierzyć, którzy mnie wysłuchają, będą wspierać, doradzą. Będą trzymać kciuki. Nie wyśmieją. Owszem, skrytykują, ale konstruktywnie. 

11. Uwierzyłam w miłość.
I na koniec - najważniejsze.  Mnóstwo znajomości, kryzysów i przeświadczenie - najlepiej żyję się samemu. Tym razem trafiłam najlepiej jak mogłam. Miłość znalazłam właśnie pośrednio dzięki organizacji ;). Długo zastanawiałam się, czy umieszczać ten punkt tutaj. Początkowo wpis brzmiał "10 powodów". Aleee ...dopisuję ten jedenasty. Stwierdziłam, że nie mogło zabraknąć.  Choć ciągle się uczę, poznaje siebie i wciąż czuję się słaba w temacie związków... tak teraz nie wyobrażam sobie życia bez jednej osoby <3.

"Always go with the choice that scares you the most, because that’s the one that is going to help you grow." – Caroline Myss

Na koniec chciałabym zachęcić wszystkich do działalności. Nie tylko studenckiej - we wszelkich stowarzyszeniach, kółkach, zespołach, organizacjach pozarządowych. Miejscach, gdzie robi się coś po godzinach, za darmo. Działałam łącznie w 3 organizacjach. W jednej zostałam na dłużej. Tym, co zatrzymuje, są ludzie. Człowiek, to istotna społeczna. Niestety nie zawsze potrafimy się w danej społeczności odnaleźć. W organizacjach zwykle skupiają się ludzie, z którymi nie da się nudzić i z którymi łączą Was wspólne pasje, wspólne cel - podróże, miłość do jedzenia, sporty ekstremalne, a może robótki DIY? A wy działacie/działaliście kiedykolwiek w jakiejś organizacji? Napiszcie koniecznie w komentarzu, chętnie przeczytam Wasze historie! :)

__________________
P.S. Post dedykowany wszystkim obecnym oraz byłym członkom AEGEE ;)

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

TOP